Wygląda na to, że Czesław Michniewicz z góry założył, że to cel jest najważniejszy. Cel, czyli wyjście z grupy mistrzostw świata. A jedyną drogą do tego było, zdaniem naszego selekcjonera, postawienie autobusu na swojej połowie i wyczekiwanie na kontry. Chociaż i to nie zawsze, bo w meczu z Argentyną nie widziałem nawet chęci wyjścia z własnej połowy.
I wszystko było ok, bo przecież z gry obronnej można tez uczynić sztukę, ale trzeba to zrobić umiejętnie. Z własnego doświadczenia wiem, że nie jest możliwym przez 90 minut bronić się we własnym polu karnym i nie stracić bramki .Taka gra uwstecznia, a pozostałe mecze na mundialu tylko udowodniły, że świat nam odjeżdża. Najlepszym przykładem jest gra Maroka, Japonii czy Korei Południowej. Tym ostatnim, nawet po wysoko przegranym meczu z Brazylią, można pogratulować stylu. To spotkanie naprawdę przyjemnie się oglądało (nie tylko ze względu na świetnych Brazylijczyków), czego niestety nie można powiedzieć o meczach naszej reprezentacji. A przecież mamy naprawdę lepszych zawodników.
Faza grupowa w naszym wykonaniu była beznadziejna. Awans udało się wywalczyć dzięki Wojciechowi Szczęsnemu. Spotkanie z Meksykiem jest moim zdaniem głównym kandydatem do tytułu najgorszego meczu całego turnieju. Nawet wygrana z Arabią nie zmazuje plamy danej w dwóch pozostałych meczach fazy grupowej. Najsłabszy od lat Meksyk był o krok od wyeliminowania nas z turnieju, ale w Katarze fortuna była po naszej stronie. Najlepiej wypadliśmy w przegranym meczu z Francją, bo w końcu wykorzystaliśmy artystę Zielińskiego, który zagrał jeden z najlepszych meczów w reprezentacji Polski.
Problem jest taki, że takiego Zielińskiego mamy jednego. U nas dużo takich talentów ginie w młodzieżowej piłce, bo nadrzędnym celem większości trenerów jest taktyka stawiania autobusu w bramce, przeszkadzania, walki. Efekty takiego podejścia widzimy później w kadrze.
Nie chcę takiej reprezentacji z meczów grupowych. Chcę taką, jak w meczu z Francją – odważną, z zawodnikami pokazującymi się do gry, stwarzającą sobie sytuacje bramkowe. A do tego chcę widzieć trenera odważnego, wierzącego w swoich piłkarzy, a nie takiego, który uwstecznia zawodników i nie daje im możliwości czerpania radości z gry z orzełkiem na piersi.
Dla nas te mistrzostwa się zakończyły, ale turniej właśnie wchodzi w decydującą fazę. Kto mistrzem świata? Po tym, co widziałem do tej pory, mam swoich faworytów i raczej nikogo nie zaskoczę. Obstawiam, że z popularnym „złotym łysolem” w Katarze sambę zatańczą Brazylijczycy.