W przyszły wtorek Widzew leci na zgrupowanie do Turcji. Nie wszyscy piłkarze będą tam z drużyną.
Pytanie niedawno o wzmocnienia drużyny na wiosnę dyrektor sportowy Tomasz Wichniarek przypomniał, że wrócą do niego piłkarze, którzy jesienią mieli problemy zdrowotne i to będzie spore wzmocnienie zespołu. Ale wciąż trzeba jeszcze na to czekać, bo żaden z tych zawodników nie jest jeszcze gotowy nawet do normalnych treningów. Droga do powrotu na boisko i ligowego grania jest więc jeszcze długa.
CZYTAJ TEŻ: Wybieramy gola roku – musicie nam pomóc!
W poniedziałek Widzew opublikował raport medyczny i trudno nazwać to dobrymi wiadomościami. Jak pisze klub, Mato Milos oraz Juan Ibiza odbyli konsultacje w przychodni Sporto. Potwierdziły one diagnozy dotyczące Chorwata, który powinien wrócić do pracy z zespołem w ciągu pięciu tygodni.
Hiszpan ma z kolei zacząć treningi w trakcie obozu w Turcji, choć jego przerwa może się nieznacznie wydłużyć. Dobra wiadomość jest jednak taka, że Ibiza leci na obóz. Milos – nie.
– Zdaję sobie sprawę, że kibice chcieliby otrzymać informacje o szybkim ozdrowieniu zawodników, ale w rehabilitacji tego typu urazów niczego nie przyspieszymy. Wszystko idzie według przedstawionego planu. Czasami zdarza się tak, że rehabilitacja przynosi szybsze efekty, ale również mogą zdarzyć się nieprzewidziane komplikacje. Pracujemy jednak, by wszyscy kontuzjowani piłkarze jak najszybciej wrócili do zajęć – wyjaśnia Paweł Karasiak, główny fizjoterapeuta Widzewa.
Na liście są jeszcze Sebastian Kerk, Serafin Szota oraz Juljan Shehu. Sytuacja tego ostatniego była najgorsza. Albańczyk przechodzi rehabilitację po zerwanym więzadle i potrwa to jeszcze długo.
Z kolei Kerk i Szota nadal są wprowadzani do treningów biegowych. Można się domyślać, że piłkę kopać będą za kilka tygodni. Na tę chwilę nie ma oficjalnych informacji, czy obaj polecą do Turcji, ale można się spodziewać, że tak się stanie.