Plaga kontuzji, problemy finansowe, nierówna dyspozycja, napięty kalendarz – ostatnie tygodnie były dla ŁKS-u trudne. W czwartek łodzianie zmierzą się w Fortuna Pucharze Polski z Cracovią i wbrew wszystkiemu będą chcieli pokazać się z jak najlepszej strony.
W ubiegłym sezonie występy ŁKS-u w Fortuna Pucharze Polski dostarczyły kibicom biało-czerwono-białych sporą dawkę pozytywnych emocji. Wszystko zaczęło się od trzymającego w napięciu pojedynku ze Śląskiem Wrocław, w którym gracze Wojciecha Stawowego doprowadzili do rzutów karnych dzięki trafieniu Piotra Gryszkiewicza w ostatnich sekundach dogrywki, a następnie okazali się skuteczniejsi w serii jedenastek. W drugiej rundzie ŁKS wyeliminował trzecioligową Unię Janikowo po meczu wyjątkowym, bo… pierwszym po długiej przerwie spowodowanej wykryciem w zespole przypadków zakażenia koronawirusem. Przygodę biało-czerwono-białych z pucharową rywalizacją zakończyła warszawska Legia. Było to jednak pożegnanie w dobrym stylu. Pięć bramek, dwie czerwone kartki, dwukrotne odrabianie strat przez ŁKS i losy meczu rozstrzygnięte dopiero w 82. minucie dzięki bramce Tomaša Pekharta – łodzianie napsuli ekipie Czesława Michniewicza zaskakująco wiele krwi.
Trudno spodziewać się, aby tym razem ełkaesiacy mogli z łatwością powtórzyć sukcesy z ubiegłorocznych rozgrywek. ŁKS przystępuje do pucharowej rywalizacji w momencie tak niesprzyjającym sprawieniu niespodzianki i wyeliminowaniu wyżej notowanego rywala, jak tylko można to sobie wyobrazić. Drużynę nęka plaga kontuzji o zadziwiających rozmiarach (po meczu z Podbeskidziem na urazy narzekało aż trzynastu zawodników), nierówny początek sezonu powoduje, że ełkaesiacy nie mają w pierwszoligowej tabeli komfortu, który pozwalałby im na ekstrawagancję rzucenia wszystkich sił do rywalizacji w Fortuna Pucharze Polski, a już trzy dni po meczu z ekipą spod Wawelu ŁKS zagra u siebie z Sandecją. Nie zapomnijmy też, że Tomasz Salski przyznał niedawno, iż klub z al. Unii od jakiegoś czasu nie wypłaca piłkarzom pensji.
Zobacz też: Najnowsze informacje o stanie zdrowia ełkaesiaków
Największym problemem ŁKS-u przed czwartkowym meczem wydają się kontuzje. Na sto procent niezdolni do gry będą m.in. Stipe Jurić, Mieszko Lorenc, Samu Corral, Kamil Dankowski i Nacho Monsalve. Prawdopodobnie zabraknie też Pirulo, kluczowego piłkarza dla gry ofensywnej klubu z al. Unii. Losy kilku innych zawodników (m.in. Maksymiliana Rozwandowicza) ważyć się będą do ostatnich godzin przed pierwszym gwizdkiem spotkania. Zdolni do gry powinni już być z kolei Maciej Wolski, który nie dokończył meczu z Podbeskidziem oraz Maciej Dąbrowski, Antonio Dominguez i Ricardinho, którzy wracają po pełni sił po dłuższych przerwach.
Pomimo niekorzystnej sytuacji trener ŁKS-u zapowiada, że jego zespół tanio skóry nie sprzeda. -Musimy być odważni, jeśli chcemy sięgnąć po dobry wynik. To Puchar Polski, tu wszystko jest możliwe – powiedział Kibu Vicuña na przedmeczowej konferencji prasowej. Trener „Rycerzy Wiosny” nie wykluczył jednocześnie, że kompletując skład sięgnie po młodzieżowców i zawodników z rezerw.
W Cracovii sytuacja nie wydaje się może tak trudna, jak w ŁKS-ie. Nie ma co jednak kryć – początek sezonu jest dla ekipy z ul. Kałuży rozczarowujący. Zespół tworzony z myślą o walce w górnej połowie tabeli PKO BP Ekstraklasy gra jak na razie w kratkę. Nieudany był zwłaszcza początek sezonu – krakowianie w pierwszych czterech meczach trwających rozgrywek zdobyli zaledwie jeden punkt. Przegrali ze Śląskiem Wrocław, Lechem Poznań i Lechią Gdańsk. Potem było już nieco lepiej – „Pasy” zanotowały kolejno dwa zwycięstwa (Jagiellonia, Termalica) oraz dwa remisy (Górnik Zabrze, Pogoń). W efekcie zajmują w tabeli czternaste miejsce z przewagą zaledwie dwóch punktów nad znajdującą się na miejscu barażowym Wartą Poznań.
Po dziewięciu ligowych kolejkach najgroźniejszym punktem ataku Cracovii wydaje się Pelle van Amersfoort, który z czterema trafieniami na koncie jest najskuteczniejszym strzelcem krakowskiej ekipy. Ważnymi elementami układanki Michała Probierza są też m.in. stoperzy Matej Rodin i Jakub Jugas, którzy zagrali w pełnym wymiarze czasu we wszystkich dotychczasowych meczach Cracovii czy rumuński skrzydłowy Sergiu Hanca. – Cracovia gra zazwyczaj w ustawieniu 4-2-3-1, 4-4-2 lub 4-1-4-1, zależnie od tego, po jakich zawodników sięgnie trener. Gra bezpośredni futbol, dobrze zakłada wysoki pressing i lubi wykorzystywać dośrodkowania. To drużyna bardzo silna fizycznie i bardzo solidna, a do tego ma jednego z najlepszych trenerów w Polsce – charakteryzuje najbliższego rywala trener ŁKS-u, Kibu Vicuña.
Zobacz też: Najdziwniejszy karnawał świata. Wspominamy ŁKS Michała Probierza
Probierz to jeden z niewielu trenerów, którzy prowadzili w swojej karierze zarówno Cracovię, jak i ŁKS. Podobnym osiągnięciem może także pochwalić się Wojciech Stawowy. Pochodzący z Krakowa szkoleniowiec udzielił nam wywiadu przed pucharowym meczem. -Problemy ŁKS-u to problemy mentalne. Drużyna potrzebuje lidera. Liderów powinno być dwóch. Trener i ten, który wstrząśnie drużyną, kiedy trenera nie ma w szatni. Psychika jest bardzo ważna. Obserwuję ŁKS i widzę, że w momencie, w którym coś złego dzieje się na boisku, gra wymyka się spod kontroli. To nie wynika z braku umiejętności. Pracowałem z większością tych piłkarzy. To jest kwestia zbilansowania zespołu pod względem fizycznym, mentalnym, taktycznym – powiedział.
Sytuacja ŁKS-u jest obecnie trudna, ale zdaniem Stawowego szybko można ją odmienić. -Prędzej czy później to wszystko wróci na dobre tory. ŁKS jest dziś niżej w tabeli, ale to nie są takie straty, których nie można odrobić. Napięta atmosfera nie pozwoli się wydostać drużynie z problemów. Jednym z powodów, przez które nie uratowaliśmy ekstraklasy, był brak wiary. Potem to się zmieniło i wygraliśmy jedenaście meczów z rzędu – podkreślił (całą rozmowę z Wojciechem Stawowym można przeczytać TUTAJ).
Czwartkowy mecz będzie dopiero trzecim w historii pucharowym starciem Cracovii i ŁKS-u. Do tej pory ełkaesiacy mierzyli się z „Pasami” w sezonach 1980/1981 (1:0 dla ŁKS-u w 1/16 finału) oraz 2008/09 (3:0 dla Cracovii w 1/8 finału). Co ciekawe, w meczu rozgrywanym niemal 13 lat temu biało-czerwono-białych barw bronił… obecny stoper łódzkiego klubu, Adam Marciniak. Ostatnie mecze z Cracovią ŁKS rozgrywał w sezonie spędzonym w Ekstraklasie. Pojedynki z krakowską ekipą pozostają dla fanów biało-czerwono-białych jednym z najmilszych wspomnień z tamtego feralnego okresu, bowiem „Pasy” były jedynym ekstraklasowym rywalem, którego „Rycerzom Wiosny” udało się dwukrotnie pokonać. To w wyjazdowym meczu z Cracovią padła też jedna z najpiękniejszych bramek ełkaesiaków w tamtym sezonie – trafienie Łukasza Sekulskiego, który zamienił na bramkę precyzyjne, prostopadłe podanie Daniego Ramireza.
Jak będzie tym razem? Zdaniem Vicuñii czeka nas twardy mecz pełen fizycznej walki. Trener ŁKS-u zapowiada jednak, że w starciu z wyżej notowanym rywalem jego drużyna nie zrezygnuje ze stylu gry opartego na posiadaniu piłki. Czy taka strategia się opłaci? Odpowiedź poznamy w czwartkowy wieczór. Pierwszy gwizdek sędziego Sebastiana Jarzębaka zabrzmi o 17:30.
1 Comment
Ciągle jest jeszcze szansa gry o awans. Nie warto natomiast angażować się w zdecydowaną walkę z Cracovią. Wobec przewagi fizycznej tego zespołu, efektem byłaby, niezależnie od wyniku meczu , ponowna seria kontuzji. To po prostu nieopłacalne. Przepraszając z góry p.Vicunę, za kpinę, proponuję by pozwolił zadebiutować w bramce J.Sobocińskiemu. Będzie mógł udowodnić, jakim to jest jednak filarem drużyny.