PGE Skra przegrała trzy mecze z rzędu w lidze. Dobrze, że w spotkaniach z Barkomem i Resovią bełchatowianom udało się zdobyć chociaż jeden punkt, bo inaczej sytuacja wyglądałaby tragicznie, a tak jest tylko zła. Trudno stwierdzić co się dzieje w Skrze. Może to wina zmęczenia, w końcu bełchatowianie w dziesięć dni rozegrali cztery spotkania. Może, w niektórych momentach zawodzi decyzyjność Joela Banksa, trenera. Wydaje się, że Lukas Vasina, przyjmujący jest jednym z bardziej pozytywnych charakterów w zespole, a nie dostaje wystarczającej liczby minut. Zamiast niego gra Dick Kooy, który szybko popada we frustrację i nie jest w stanie rozegrać całego spotkania na tym samym poziomie.
– To na pewno bolesna porażka, ale chłopaki z Lwowa zasłużyli na to zwycięstwo, bo walczyli bardzo zaciekle o każdy punkt. Ciężko nam się grało i myślę, że ogólnie zagraliśmy słabo. To jest bolesne, bo przegrywamy i to nigdy nie jest za fajne – uważa Karol Kłos, wicemistrz świata i środkowy PGE Skry Bełchatów.
W piątek o 20:30 bełchatowianie będą mieli okazję do udowodnienia przed własną publicznością, że kryzys był chwilowy, a oni dalej chcą liczyć się w walce o mistrzostwo Polski. Zagrają ze Ślepskiem Suwałki, który zajmuje wysokie, piąte miejsce w tabeli PlusLigi.
ZBUDUJ DOM SWOICH MARZEŃ Z CEGIELNIĄ GRABARZ, SPONSOREM PGE SKRY BEŁCHATÓW (WIĘCEJ)
– Zawsze jest lepiej wygrywać niż przegrywać. Liga nie pozostawia dużo czasu, żeby przygotować się do kolejnego spotkania, także kluczowa będzie regeneracja i mam nadzieję, że w kolejnym meczu uda nam się zrehabilitować – powiedział Grzegorz Łomacz, rozgrywający Skry.
– Poczekajmy z ocenianiem czy jest kryzys czy nie. Liga jest bardzo długo i pędzi. Nie ma czasu się nawet zastanawiać nad ostatnim meczem. Zaczęliśmy dobrze, walcząc, a teraz nie gramy tak, jakbyśmy wszyscy tego chcieli – dodał Kłos.
PGE Skra Bełchatów – Ślepsk Suwałki
piątek, 4 listopada, godzina 20:30