To w zimowych oknach transferowych Widzew sprowadził m.in. Bartłomieja Pawłowskiego, Henricha Ravasa i Rafała Gikiewicza. Ale wpadki też się zdarzały i to spore.
Zakończyła się jesienna faza rozgrywek w PKO Ekstraklasie. Piłkarze i trenerzy mają wolne, pracownicy pionów sportowych, na czele z dyrektorami sportowymi, starają się o transfery. Takie ma zrobić też Widzewa. Włodarze klubu mówią o dwóch, trzech wzmocnieniach. A może będzie ich więcej, jeśli ktoś z obecnej kadry odejdzie. Może to być np. Imad Rondić, który po udanej rundzie wzbudza zainteresowanie innych klubów. Wysoki i waleczny napastnik, który potrafi strzelić około dziesięciu goli w jednej rundzie, w dodatku już ograny na polskich boiskach, to łakomy kąsek.
CZYTAJ TEŻ: Mariusz Stępiński wróci do Polski, ale nie do Widzewa?
W Widzewie transfery mają być, ale pytanie – kiedy będą. Prezesi łódzkiego klubu raczej sugerują, by być cierpliwym. – Biorę pod uwagę, że nie musi to być szybko. Mamy wybranych zawodników, z którymi rozmawiamy. Część z nich jeszcze weryfikujemy pod kątem konkretnych predyspozycji. Którzy z nich trafią do Widzewa? Zobaczymy. Tym bardziej że negocjujemy z zawodnikami, którzy budzą zainteresowanie innych klubów. To nie jest tak, że jesteśmy jedyni chętni – mówi prezes Michał Rydz.
Tomasz Wichniarek, dyrektor sportowy Widzewa, od dawna powtarza, i niedawno znów to zrobił, że zimowe okno transferowe jest trudne, znacznie trudniejsze od letniego. Wszystko dlatego, że to środek sezonu. W większości piłkarze mają umowy do końca rozgrywek, czyli do 30 czerwca kolejnego roku. Tak jest w Widzewie, tej zimy nikomu nie kończy się kontrakt. W innych klubach może być oczywiście inaczej, ale zimą na rynku jest zdecydowanie mniej piłkarzy z kartą na ręku, niż latem. A głównie w takich graczy celuje Widzew, chociaż łódzki klub ostatnio już także kupuje piłkarzy, czego najlepszym przykładem jest Hilary Gong.
Okazyjnie można też kupić zawodnika, któremu latem kończy się kontrakt, bo dla jego klubu to ostatnia okazja, by zarobić na nim cokolwiek. Tak jest np. w przypadku Antoniego Klimka w Widzewie.
Łódzki klub od lat większe wzmocnienia robi latem. Zimą zdarzyło się, że sprowadził tylko jednego nowego piłkarza. W styczniu 2023 roku, kiedy po jesieni drużyna była na trzecim miejscu w tabeli PKO Ekstraklasy, zakontraktowano tylko Andrejsa Ciganiksa. Może trzeba było wzmocnić zespół bardziej, bo wiosna nie była już tak udana, ekipa Janusza Niedźwiedzia walczyła długo o utrzymanie…
Ciganiks, chociaż miał słabsze mecze w Widzewie, to jednak zrobił też sporo dobrego dla zespołu. Sprawdzał się na lewej obronie i prawym ataku, wypromował się i ostatniego lata klub zarobił na nim kilkaset tysięcy euro sprzedając go do FC Luzern. Trzeba więc uznać ten transfer za udany.
CZYTAJ TEŻ: Oceniamy transfery Widzewa. Czekając na Gonga
Ostatniej zimy transferów było więcej. To wtedy do klubu trafili Lirim Kastrati oraz Noah Diliberto. A że do Stanów Zjednoczonych (do New England Revolution) sprzedano Henricha Ravasa, to konieczne było jeszcze ściągnięcie nowego bramkarza. Wybór padł na Ivana Krajcirika. Słowak jednak już na pierwszych zajęciach odniósł kontuzję i trzeba było sięgnąć po Rafała Gikiewicza, który akurat wracał z Turcji do Polski i szukał klubu. Przez znajomość z Andrzejem Woźniakiem, trenerem bramkarzy w Widzewie, znalazł go w Łodzi. Gdyby nie transfer wychodzący Ravasa i pech jego następcy, to pewnie skończyłoby się na dwóch wzmocnieniach.
Cofnijmy się o dwa lata. W lutym 2022 roku do Widzewa wrócił Bartłomiej Pawłowski. Zespół zbroił się wtedy, by walczyć o awans do PKO Ekstraklasy. I Pawłowski bardzo w tym pomógł, był jednym z bohaterów drużyny. Właśnie wtedy do Serca Łodzi trafił również Ravas (wobec poważnej kontuzji Jakuba Wrąbla), Kristoffer Normann Hansen oraz Martin Kreuzriegler. Skład uzupełniono Ernestem Terpiłowskim oraz Patrykiem Lipskim. W większości były to transfery udane. Nawet Lipski, który nie był wielkim wzmocnieniem, coś dał drużynie. To jego gol w doliczonym czasie gry w meczu z Wartą Poznań dał Widzewowii trzy punkty. Bez nich nie byłoby awansu.
CZYTAJ TEŻ: Młodzieżowców Widzewa najmniej w lidze, ale i tak na plus
Na przykładzie tych piłkarzy, a także Ciganiksa i Gikiewicza, widać, że i zimą można zrobić dobre transfery. Żeby wzmocnić tę tezęz, można cofnąć się w czasie jeszcze dalej. Otóż zimą 2021 roku, w ostatnim dnia okna transferowego, do Widzew przyszedł Marek Hanousek, ikona klubu ostatnich lat. W tym samym okresie widzewiakami zostali jeszcze wspomniany już Wrąbel (bardzo duże wzmocnienie), a także Kacper Gach, Paweł Tomczyk, Piotr Samiec-Talar, Vjaceslavs Kudrjavcevs oraz Brazylijczyk Caique. Jak widać, było wiele niewypałów, ale też dwa strzały w środek tarczy. Przyszli piłkarze, którzy mieli swój realny, duży wkład, w rozwój drużyny i sukces, jakim był oczekiwany od lat awans do elity.
Kluby już teraz mogą starać się o wzmocnienia, a nawet ogłaszać transfery. W Polsce rejestrować nowych zawodników będzie można jednak dopiero od 23 stycznia (tydzień przed ligą) do 27 lutego.
Andrejs CiganiksBartłomiej PawłowskiHenrich RavasMarek HanPKO EkstraklasaRafał Gikiewicztransfery WidzewWidzew Łódź