Coraz głośniej mówi się o problemach finansowych piłkarskich klubów w Polsce. Brak przychodów z dni meczowych oraz trudne negocjacje ze sponsorami, którzy także muszą zmagać się ze skutkami koronawirusa powodują, iż kluby muszą szukać oszczędności.
Nie jest tajemnicą, że pensje piłkarzy w znacznym stopniu obciążają klubowe budżety w polskich klubach. Często na wynagrodzenia dla zawodników idzie grubo ponad 70% całego budżetu. Nic zatem dziwnego, że jednym z pierwszych kroków w redukcji kosztów jest renegocjacja umów z piłkarzami.
Epidemia koronawirusa negatywnie odbije się na wszyskich klubach w Polsce, także na Widzewie. Łódzki II-ligowiec to w tym momencie jeden z lepiej zarządzanych podmiotów w polskiej piłce nożnej, ale nawet Widzew nie był przygotowany na obecną sytuację. Świadomi problemów finansowych klubu są piłkarze, których czekają negocjacje z zarządem klubu.
Daniel Tanżyna, a więc jeden z filarów czerwono-biało-czerwonej drużyny zdradził, że jest gotowy na rozmowy z klubem.
– Na pewno będziemy na ten temat rozmawiać, bo zdajemy sobie sprawę, że w takiej sytuacji trzeba podjąć nadzwyczajne środki – powiedział Tanżyna.
30-letni piłkarz przyznał, że jeśli zajdzie taka konieczność, będzie w stanie zejść ze swojej pensji o legendarne już 50% na pewien okres.
– Dla mnie to nie jest problem – skomentował.
Niewykluczone, że sezonu 2019/2020 nie uda się dokończyć. Scenariuszy w przypadku takiej sytuacji jest cała masa, ale w chwili obecnej nie znamy żadnych wiążących decyzji. Daniel Tanżyna na pytanie dotyczące rozstrzygnięć przy „zielonym stoliku” i ewentualnego awansu Widzewa do Fortuna 1 Ligi odpowiada krótko:
– Nie przypadkiem jesteśmy na fotelu lidera II ligi. Pracujemy na to od początku sezonu.
fot. Marian Zubrzycki