Rozgrywany w Krakowie mecz Dynama Kijów z AEK Larnaka okazał się kompletną klapą. Na spotkaniu pojawiło się około 3 tys. kibiców, z czego dużą grupę stanowili Cypryjczycy. Dla porównaniu, kiedy kijowianie grali w Łodzi, najgorsza frekwencja była na meczu ze Sturmem Graz, a i tak wyniosła ponad sześć tysięcy. Mecz z Benfiką, w Łodzi oglądało ponad 16 tys. fanów, czyli aż pięć razy więcej niż spotkanie w Krakowie.
Czytaj także: Słaba frekwencja na meczu Dynama w Krakowie
– Chciałbym porozmawiać z ludźmi z Dynama Kijów co oni sądzą o spotkaniu z Larnaką? Okazuje się, że nie AEK, ani kijowanie nie są na tyle dobrą marką, żeby ściągnąć ludzi na stadion. Rozmawiałem ze znajomymi z Krakowie, informacja o meczu praktycznie nie istniała. Ktoś podjął decyzję, że rzekomo w Krakowie będzie taniej i dzięki temu będzie więcej ludzi, a okazało się, że to co w Łodzi zrobiliśmy, żeby ściągnąć kibiców na stadion to przy zachowaniu odpowiedniej skali jest mistrzostwo świata. W Łodzi, nawet Sturmie Graz, na którym była najgorsza frekwencja pojawiło się około dziewięć tysięcy kibiców. W Krakowie na fazie grupowej Ligi Europy było ich trochę ponad 3 tys. Wychodzą też kwestie związane z kosztami meczu w Krakowie. Nawet jeżeli wynajem był tańszy jak twierdzą właściciele, to bardzo chciałbym wiedzieć, jakie zyski przyniosło to spotkanie – powiedział zapytany przez nas Adam Kaźmierczak, wiceprezes PZPN
To nie koniec, bo chociaż szefowie kijowskiego klubu liczyli, że w Krakowie będzie jeszcze lepiej niż w Łodzi, okazuje się, że muszą mierzyć się z wieloma problemami.
– Teraz okazuje się też, że ośrodek Cracovii też nie jest do końca tylko dla nic, ale to też jest problem prowadzenia klubu przez władze Dynama Kijów. Na następnych meczach, w których będą grali z Rennes i Fenerbahce frekwencja prawdopodobnie będzie lepsza, ale nie zakładam, żeby nawet zbliżyli się do tego co zrobiliśmy na meczach z Turkami i Benfiką w Łodzi – zdradził nam Kaźmierczak.
W Łodzi mecz promowały władze miasta, dziennikarze, ŁKS, politycy. Łódź działała wspólnie, żeby z wieczorów europejskich pucharów uczynić piłkarskie święto.
– Wykonaliśmy sporo pracy. O tych meczach było głośno, między innymi dzięki wam dziennikarzom. Zrobiliśmy konferencję prasową, wypuściliśmy informacje do mediów. Ja, będą człowiekiem piłki, dopiero dzień przed meczem zorientowałem się z kim Dynamo rozgrywa pierwszy mecz w Krakowie, tak dobrze promowane było to spotkanie. Już nie mówmy o Łodzi. O meczu Szachtara w Warszawie też było głośno. Celtic, dla kibiców z Warszawy jest wyjątkowy, a i tak Legia wraz z Ukraińcami prowadziła kampanię reklamową zapraszając na mecz – powiedział nam Kaźmierczak.
Jeżeli zrobią sobie rachunek sumienia, prawdopodobnie dojdą do wniosku, że zmiana Łodzi na Kraków była nieopłacalna – powiedział wiceprezes PZPN.
Na ten moment Ukraińcy nie zmieniają zdania i nie chcą wracać do Łodzi. Szkoda, bo łódzcy i ukraińscy fani pokazali, że potrafią na meczach stworzyć niesamowitą atmosferę na stadionie Króla. W formie miłej ciekawostki, warto wspomnieć, że jedna z przyśpiewek, którą Ukraińcy intonowali podczas spotkań przeszła, oczywiście ze zmienionym tekstem do śpiewnika kibiców ŁKS-u.
Czytaj także: Dlaczego ŁKS organizował mecze Dynama?
– Nie zorganizujemy meczu Ukrainy ze Szkocją. Ukraińska federacja założyła sobie, że mecze młodzieżówki i dorosłej drużyny będzie rozgrywała gdzieś indziej. Szkoda tego meczu ze Szkocją w Łodzi, bo zakładam że moglibyśmy wypełnić stadion w całości- martwi się Kaźmierczak.
Być może Ukraińcy jeszcze w Łodzi zagrają. Oczywiście, najlepiej gdyby mecze rozgrywali na swoich, pięknych stadionach, ale nie wiemy ile jeszcze potrwa wojna w ich ojczyźnie. ŁZPN i PZPN są otwarci i z radością przyjmą naszych sąsiadów na stadion Króla.
– Myślę, że kiedyś wrócimy do tego tematu. Miejmy nadzieję, że sytuacja na Ukrainie będzie zmierzała do normalizacji, ale my nadal jesteśmy gotowi, żeby spotkania reprezentacji i drużyn klubowych będziemy organizowali w Łodzi. Procedury UEFA były spełnione i żadnego problemu organizacyjnego z tym nie było. Musimy robić wszystko żeby promować Łódź i takie wydarzenia jak spotkanie z Benfiką na pewno w tym pomagają – zakończył Kaźmierczak.
– Dlaczego mecze Dynama w Łodzi okazały się tak wielkimi sukcesami? – zapytaliśmy szefów ŁKS-u?
– Najprościej byłoby odpowiedzieć – dzięki ciężkiej pracy wielu osób. Jak deklarowaliśmy już przed pierwszym meczem Dynama w Łodzi, przeciwko Fenerbahce, spotkania w eliminacjach Ligi Mistrzów traktowaliśmy jako okazję do zdobycia międzynarodowego doświadczenia oraz sprawdzenia się w zupełnie nowych okolicznościach. Do przygotowania wspomnianych spotkań podeszliśmy jak do przygotowania spotkań ŁKS-u – pełni pasji oraz maksymalnego zaangażowania. W dniach meczowych i dniach poprzedzających poszczególne spotkania osoby zaangażowane w organizację pracowały po kilkanaście godzin na dobę na efekt końcowy – od spełnienia wymagań poszczególnych drużyn przylatujących do Łodzi w zakresie wyposażenia szatni i przygotowania warunków do treningu po promocję wydarzenia. Nie bez znaczenia był również fakt, że szybko nawiązaliśmy wspólny język z
przedstawicielami Dynama Kijów, którzy zostali oddelegowani do pracy w Łodzi. To znacznie usprawniło proces przygotowawczy – powiedział nam Michał Antczak, dyrektor zarządzający ŁKS.
Ełaesiacy mogą być dumni, bo ich starania doceniła UEFA. Dzięki współpracy ŁKS-u, MAKiSu i Dynama spotkanie stało na najwyższym, możliwym poziomie.
– Wielkie słowa uznania należą się także pracownikom Miejskiej Areny Kultury i Sportu, którzy w ramach umowy najmu obiektu pomagali nam dostosować go do wymagań UEFA na poszczególnych etapach rozgrywek. Trzeba też odnotować zaangażowanie ze strony łódzkiego magistratu, które widząc potencjał promocyjny wydarzeń z udziałem Dynama, aktywnie włączył się w kampanię informacyjną. Z przyjemnością patrzyliśmy ponadto na aktywność lokalnych mediów, które chętnie przekazywały na swoich łamach wiadomości dotyczące występów Dynama i wszystkiego, co z tym związane. To wszystko sprawiło, że w lipcu i sierpniu przeżyliśmy na Stadionie Króla trzy wieczory pod znakiem wielkiego piłkarskiego święta, a nazwa Łódź regularnie pojawiała się w mediach na całym świecie przy okazji relacji ze spotkań Dynama walczącego o udział w Lidze Mistrzów. Dla nas osobiście, dodatkowym powodem do satysfakcji była jeszcze opinia delegata UEFA oraz koordynatorów UEFA odpowiedzialnych za poszczególne aspekty przygotowania meczu. Po zamykającym cały cykl eliminacji spotkaniu Dynama z Benfiką Lizbona zgodnie stwierdzili oni, że o ile zazwyczaj po każdym meczu mają co najmniej kilka stron notatek z uwagami, tak tym razem odnotowali raptem dosłownie kilka drobiazgów. Innymi słowy – usłyszeliśmy, że całość była przygotowana w taki sposób, jakby nad przebiegiem prac czuwał kilkunastoosobowy zespół osób doskonale już obeznanych z przeróżnymi procedurami europejskiej federacji piłkarskiej – zakończył Antczak.
Poprosiliśmy o komentarz Urząd Miasta Łodzi. Dlaczego, skoro w Łodzi mecze Dynama odniosły ogromny sukces, w Krakowie się nie udało?
Czytaj także: Ile ŁKS zarobił na meczach Dynama?
– Dlaczego się udało? Nie co dzień zdarza się taka gratka, by w Łodzi rozgrywano mecze Ligi Mistrzów. Na prośbę Dynama Kijów miasto wsparło promocyjnie i medialnie ukraiński zespół, bo po pierwsze – im więcej kibiców na meczu, tym więcej pieniędzy dla walczącej Ukrainy. Drugim aspektem było oczywiście wypromowanie Łodzi jako miasta z pięknymi stadionami. Przecież chyba każdy kibic wie, ile znaczy piłka nożna dla miast. Ile miast zna się z nazwy tylko dlatego, że są tam kluby piłkarskie! Dlatego wspieraliśmy promocyjnie Dynamo Kijów będąc z klubem w stałym kontakcie. Sądząc po frekwencji – szczególnie na meczu z Benfiką Lizbona – udało się miastu pokazać wypełniony stadion miejski im. Władysława Króla, a goście z całej Polski, którzy przybyli na ten mecz zostawili w Łodzi pieniądze – miało to więc też wymiar korzystny dla branży gastronomicznej i hotelarskiej w naszym mieście. Mimo to Dynamo postanowiło przenieść swoje mecze do Krakowa. Jak tam wygląda sprawa frekwencji i wsparcia tego nie wiemy – powiedziała Jolanta Baranowska z biura prasowego Urzędu Miasta Łodzi.
Zapytaliśmy Przemysława Stańka, rzecznika prasowego Cracovii, dlaczego mecz Dynama na ich stadionie cieszył się tak małym zainteresowaniem.
– Dlaczego frekwencja była słaba? Proszę o to pytać Dynama Kijów. To nie my ustalaliśmy ceny biletów. Obserwowaliśmy komentarze kibiców, gdy został podany cennik na mecze i około 90. proc. przekazu, który do nas trafiał był widoczny w internecie sugerował, że ceny są zniechęcające do przyjścia na stadion – powiedział Stańka. – Dynamo nie prosiło nas również o pomoc w akcjach marketingowych i sprzedażowych – powiedział rzecznik Cracovii.
Bilety rzeczywiście kosztowały o dziesięć złotych drożej niż te na spotkania rozgrywane na stadionie Króla, ale trudno uwierzyć, że to był główny powód niskiej frekwencji. Może zabrakło działań marketingowych, które na tak szeroką skalę prowadzili w Łodzi, UMŁ, ŁKS, PZPN i ŁZPN? No cóż, jak wspominał prezes Kaźmierczak, u nas, w Łodzi, ukraińskie drużyny zawsze są mile widziane. Może to czas na powrót?
1 Comment
Tak czas na powrót do M. Łodzi
Ale w tylko na WIDZEWIE W SERCI ŁODZI