– Wierzę, że gdyby to było dobre dla ŁKS-u, właściciel doprowadziłby do przejęcia – mówi Janusz Dziedzic, dyrektor sportowy beniaminka.
Niedawno informowaliśmy (tutaj), że prawdopodobnie nie dojdzie do przejęcia ŁKS-u przez amerykańską rodzinę Platków. Przypomnijmy, właściciele Spezii i Casa Pia zainteresowali się łódzkim klubem, gdy ten był jeszcze w pierwszej lidze. Rozmowy rozpoczęły się w październiku 2022 roku. Amerykanie udzielili ŁKS-owi pożyczki, gdy ten znajdował się w złej sytuacji finansowej. Później, Philip Platek, wraz z żoną pojawiali się na meczach ełkaesiaków. W czerwcu 2023 roku, po awansie do ekstraklasy Tomasz Salski, obecny właściciel ŁKS-u spotkał się z Platkiem w Warszawie. To miał być przełomowy punkt negocjacji, po którym strony sfinalizują przejęcie klubu.
Czytaj także: Kapitan ŁKS-u: “Te słowa nie powinny paść”.
Do przejęcia w czerwcu nie doszło. Jakby tego było mało Salski zyskał w tym czasie lepszą pozycję do negocjacji, bo jego spółka weszła na giełdę, klub awansował do ekstraklasy i wypromował Mateusza Kowalczyka, oraz Aleksandra Bobka, nastolatków, którzy wzbudzili zainteresowanie mocnych europejskich zespołów. Rezerwy łodzian uzyskały promocję do drugiej ligi, w której ogrywają najlepszych piłkarzy z akademii. Oprócz nich, na szczeblu centralnym grają tylko młodzi piłkarze Lecha i Zagłębia Lubin.
Z kolei Platkowie musieli radzić sobie z pożarem, który wybuchł w ich flagowym klubie – Spezii. Drużyna spadła z włoskiej ekstraklasy, fani spoglądali na Amerykanów coraz mniej przychylnym okiem, bo ci nie wzmocnili odpowiednio kadry. Zespół długo nie mógł wygrać meczu. Ze strefy spadkowej wygrzebał się dopiero w październiku.
Coraz częściej mówiło się, że do przejęcia może nie dojść. W tym czasie ŁKS szukał nowego pomysłu na siebie. Wiadomo już, że łodzianie pobiją swój rekord transferowy, bo jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy za Bobka, w tym momencie trzeba zapłacić pięć milionów euro. A cena będzie tylko rosła, wraz z rozegranymi przez niego meczami w krajowej elicie. Zatrudniono również dyrektora sprzedaży, który ma pozyskiwać sponsorów. Pierwsze efekty jego pracy widać już, bo pierwszą i drugą drużynę ŁKS-u wspiera firma Kramel, która pojawiła się na koszulkach. Kolejni sponsorzy mają pojawić się w klubie do końca roku.
Według portalu Weszło, do przejęcia nie dojdzie między innymi przez Janusza Dziedzica, dyrektora sportowego łodzian, który nie ma ostatnio dobrej prasy, bo zbudowany przez niego zespół nie punktuje w ekstraklasie.
Inne informacje mieliśmy, gdy negocjacje ŁKS-u z Platkami trwały i były zaawansowane. Dziedzic miał zostać w klubie i pełnić rolę dyrektora sportowego. Sportowy projekt miał nadzorować Michael Bucholtz, człowiek, którego Amerykanie zabrali ze sobą z Sonderjyske, duńskiego klubu, w którym rządzili przez rok, ale nie były to udane rządy.
W tym czasie zespoły nadzorowane przez Dziedzica wywalczyły trzy awanse, a według raportu Grant Thorton, pierwszoligowy ŁKS był najskuteczniej zarządzanym klubem. Oznacza to, że za zdobyty punkt płacił najmniej ze wszystkich zespołów Fortuna 1 Ligi. Nie było więc powodów, by potencjalny inwestor miał kwestionować jego kompetencje.
– Ja nie uczestniczyłem w negocjacjach z Platkami, chociaż wiele razy z nimi rozmawiałem. Zawsze w dobrej atmosferze, bo Pan Platek to człowiek z wielką klasą. Jeżeli nie dojdzie do przejęcia ŁKS-u, to widząc w jaki sposób pracuje Tomasz Salski, obecny właściciel, czym się kieruje i jak mocno leży mu na sercu dobro drużyny wierzę, że gdyby to było dobre dla klubu, doprowadziłby do przejęcia – komentuje Dziedzic.
Platkowie znani są z kontrowersyjnych sposobów działania. Gdy Sunderland, jeden z najbardziej zasłużonych klubów w Anglii znalazł się w tarapatach udzielili mu pożyczki podobnej do tej, którą dostał od nich ŁKS. Poszli nawet dalej, bo jak czytamy w angielskiej prasie, Robert Platek jako adres do korespondencji podawał stadion Sunderlandu. Podobnych pożyczek udzielono Derby County, Southampton i Burnley. Bliźniaczo podobną sytuację do ŁKS-u miała Viktora Pilzno. Tam też wszystko wskazywało, że transakcja zmierza do finalizacji, a jednak Czesi nie zdecydowali się dopiąć dealu z Platkami. Gdy rozmowy zostaną zakończone obie strony mają wydać wspólny komunikat. Prawdopodobnie wtedy poznamy ewentualne powody fiaska negocjacji.
2 Comments
“za Bobka, w tym momencie trzeba zapłacić pięć milionów euro. A cena będzie tylko rosła, wraz z rozegranymi przez niego meczami w krajowej elicie.”
Jasne, każdy chciałby bramkarza który wpuszcza ponad 2 bramki na mecz.
kolejny spocony sen redaktorka Filipka…. co za stek bzdur, fake newsów…..
bobek 5mln i będzie rosło🤣🤣🤣
o innych wypocinach tego chłopczyka szkoda pisać