PGE Skra Bełchatów w fazie play-off spisuje się przeciętnie. Pierwsze problemy pojawiły się już w ćwierćfinałach, ale ostatecznie udało się przejść AZS Olsztyn. Później bełchatowianie nie mieli szans z Jastrzębskim Węglem i przegrali dwa półfinały, przez co teraz muszą walczyć o brązowy medal, który przy okazji zagwarantuje grę w Lidze Mistrzów w kolejnym sezonie.
W pierwszym meczu o brąz bełchatowianie przegrali z Aluronem CMC Wartą Zawiercie 2:3, choć w tie-breaku prowadzili 14:12.
Reklama
– Rozgoryczenie jest bardzo duże. Musimy na chłodno to przeanalizować i stanąć do walki w sobotę, żeby wyrównać stan rywalizacji – mówi Grzegorz Łomacz, rozgrywający PGE Skry.
Trzeci tie-break
W tym sezonie mecze pomiędzy zespołami z Bełchatowa i Zawiercia są niezwykle wyrównane. Oba spotkania w fazie zasadniczej kończyły się dopiero po tie-breakach. Pierwszy mecz, w grudniu 2021 roku, wygrał Aluron, drugi, w marcu, Skra. Do tej pory zawsze górą byli gospodarze, ale w środę w Bełchatowie lepsi okazali się goście.
– Wiadomo, ze zespół z Zawiercia ma klasowych zawodników. Oni grali bardzo dobrze w fazie zasadniczej, do tego powalczyli z ZAKSĄ w półfinale. Spodziewaliśmy się, że te mecze o brąz będą bardzo trudne – tłumaczy Łomacz.
Reklama
I dodaje: – Przez większość meczu prowadziliśmy tę grę. Szkoda, że się nie udało dociągnąć tego prowadzenia do końca meczu. W sobotę powalczymy o wyrównanie. W rewanżu musimy wyjść i powalczyć o zwycięstwo.
Drugi mecz o trzecie miejsce zostanie rozegrany w sobotę 7 maja o 17:30. Na tym etapie rywalizacja trwa do trzech wygranych spotkań, więc zawodnicy PGE Skry muszą zwyciężyć, by do następnego meczu w Bełchatowie nie podchodzić z nożem na gardle.