Takiego roku w ŁKS-ie nie było chyba nigdy. Od słabej gry drużyny, widma upadku, rozwiązań kontraktów, po lidera Fortuna 1 Ligi, najmocniejszej defensywy w lidze i umów z amerykańskim inwestorem. Od depresji po euforię i wielkie plany na przyszłość. Spróbujmy podsumować ten szalony rok.
Kiedy przez pierwsze pół roku szło beznadziejnie, mówiło się tylko o awansie. O tym, że to cel, że sztab szkoleniowy i piłkarze zrobi wszystko, żeby do niego doprowadzić. Krzysztof Przytuła był przekonany, że skoro ŁKS posiada najmocniejszą kadrę w lidze to awans będzie. Skończyło się poza barażami. A potem przyszedł Kazimierz Moskal i… nikt już nie mówił o awansie, a łodzianie są na miejscu dającym bezpośrednią promocję do najwyższej klasy rozgrywkowej. Czy to zasługa zmiany podejścia? Przekonamy się w maju.
Dawno na al. Unii nie było piłkarza, który tak elektryzowałby kibiców i ekspertów. Jedni chwalą Nelsona Balongo za grę tyłem do bramki, drudzy ganią za brak goli, bo Belg nie zdobył ani jednej bramki.
– Nelson to jest naprawdę dobry zawodnik, który robi dużo dobrego – fajnie gra bez piłki czy fajnie tą piłkę chroni. Brakuje mu goli. Miał tych sytuacji kilka. Mógł mieć tych goli – może nie 15, ale z 5 na pewno. Czasem tak bywa, że dobry piłkarz z innego kraju i kręgu kulturowego, potrzebuje trochę czasu i myślę, że lepiej, że Nelson jest z nami, niż mogłoby go tutaj nie być – mówił niedawno Adam Marciniak.
Szefowie ŁKS-u popełnili dużo błędów, ale jednego nie można im odmówić. Po latach gry na jednej trybunie, kiedy karnety i bilety na mecze łodzian były jednymi z najdroższych w Fortuna 1 Lidze, po oddaniu obiektu tak jak obiecano dział marketingu stworzył przystępny cennik. Szczególne wyróżnienie należy się za mecz otwarcia, bo stworzono tyle promocji, że praktycznie każdy kibic mógł pozwolić sobie na wejściówkę.
Po 12 latach ŁKS przegrał derby. Ostatnie spotkania kończył się remisami, ale pierwsze zwycięstwo na szczeblu centralnym po tym jak oba kluby upadły należało do ełkaesiaków. To był drugi mecz na stadionie Króla przy pełnych trybunach. Zabrakło determinacji (chociaż nie wszystkim) i skuteczności. Gdyby Corral trafił to sam na sam…
Skoro stanął stadion to trzeba było się nim pochwalić. Dzięki meczom Dynama Kijów o nowym obiekcie ełaesiaków dowiedziała się cała Europa. Przyjechała na niego Benfica i Fenerbahce. Oby w przyszłości przyjeżdżały na mecze z ŁKS-em. Na stadionie Króla piłkarki TME SMS Łódź rozegrały swoje eliminacje, ale podobnie jak kijowanie nie awansowały.
Te jeszcze niedawno były w opłakanym stanie chociaż trzeba oddać Jarosławowi Olszowemu, obecnemu prezesowi, że robił co mógł. Dzięki wdrożonym przez szefów klubu programom naprawczym i zastrzykowi gotówki od Philipa Platka wydaje się, że sezon ełkaesiacy dokończą z dużym spokojem, a potem będzie jeszcze lepiej.
Ten pierwszy dla ŁKS-u, strzelony na stadionie Króla. Chociaż czekać trzeba było kwartał to w meczu ze Skrą Częstochowa, w urodziny Łodzi, tej sztuki dokonał Mateusz Kowalczyk. A później worek z bramkami rozwiązał się…
Nacho Monsalve i Pirulo to najważniejsi zawodnicy ŁKS-u. Środkowy obrońca po beznadziejnym pierwszym sezonie w Łodzi, teraz gra od deski do deski i od niego zaczyna się układanie składu. To w dużej mierze jego zasługa, że łodzianie stracili najmniej bramek. Drugi, Pirulo jest najlepszym strzelcem drużyny. Osiągnął to mimo, że jesienią grał z urazem. Wiosną może być jeszcze lepszy.
Wiemy już, że będzie nim Philip Platek, wiemy, że ma zamiar przejąć większościowy pakiet akcji ŁKS-u i wiemy, że już dofinansował klub. Więcej dowiemy się na przełomie lutego z marcem. (Więcej o Platku można przeczytać tutaj).
ŁKS został mistrzem jesieni. Po zakończeniu rundy był samodzielnym liderem. Podopieczni Kazimierza Moskala przegrali tylko trzy spotkania. Wszystkie odbyły się w kalendarzowe lato. Jesienią byli niepokonani.
Trener, który odmienił oblicze ŁKS-u. “Jeżeli w odpowiednim czasie spotkają się odpowiedni ludzie wszystko jest możliwe” – zwykł mawiać były kapitan Wisły Kraków. Moskal dokonał rzeczy wielkiej, bo praktycznie z tym samym składem osobowym, który zawodził w poprzednim sezonie jest faworytem do wywalczenia awansu do ekstraklasy.
Ostatni raz, ŁKS był liderem w 2020 roku, ale i tak nie awansował. Chociaż wtedy łodzianie byli niepokonani przez 11 kolejek i grali spektakularnie to wydaje się, że łatwe zwycięstwa wynikały ze słabości pozostałych drużyn. Teraz ŁKS jest liderem dużo bardziej dojrzałym, z jakościowymi zawodnikami, ambicją i mądrą grą. Oby tak do końca.
Gdzie byłby ŁKS bez Mateusza Kowalczyka i Aleksandra Bobka? Raczej nie na pierwszym miejscu. Trener Moskal nie raz podkreślał, że obecni młodzieżowcy ŁKS-u mają więcej jakości niż ci, z którymi pracował za pierwszym razem, a przecież Piotr Pyrdoł, Jan Sobociński i Adam Ratajczyk odeszli z Łodzi do mocniejszych klubów. Kariery układają się im średnio, ale mieli potencjał. Obecni młodzieżowcy to filary juniorskich reprezentacji Polski. Oprócz dwóch najważniejszych, jest jeszcze Kelechukwu, który ciągle nie pokazał pełni swojego potencjału. O miejsce w składzie walczy Marcel Wszołek.
Po nieudanym sezonie w komunikacji ŁKS-u często pojawiało się stwierdzenie, że szefowie rozpoczynają nowe otwarcie. Nieudaną przeszłość zostawiono z tyłu, klub otworzył się na media i kibiców. Komunikacja przebiega sprawniej, a dzięki temu atmosfera dookoła ŁKS-u jest lepsza.
Występ Margaret, uprawiające sport w różnych sekcjach ŁKS-u dzieci, mistrzowie Polski na murawie. Było godnie i wzruszająco. Szkoda, że święto popsuli piłkarze, którzy przegrali z Chrobrym Głogów 0:1.
Krzysztof Przytuła po sześciu latach odszedł z ŁKS-u. Pod koniec pobytu na al. Unii zdecydowanie za często odlatywał w niepokojące rejony megalomanii. Zbyt często pojawiał się w szatni. Przynajmniej dwóch z ostatnich pięciu trenerów ŁKS-u otwarcie mówiło, że nie chwali sobie pracy z dyrektorem sportowym. Jego miejsce zajął Janusz Dziedzic, z którym piłkarze i sztab chwalą sobie współpracę.
Kolejny sezon mimo problemów organizacyjnych grają w trzeciej lidze. Niewiele klubów z drugiego szczebla rozgrywkowego może pochwalić się tak mocną drugą drużyną. Zaczynają dostarczać zawodników do seniorskiego zespołu. Oskar Koprowski gra z powodzeniem drugi sezon, Maciej Radaszkiewicz krąży między zespołami, a Aleksander Bobek jest objawieniem jesiennej rundy. W drodze są kolejni, z którymi ŁKS zawczasu podpisuje profesjonalne kontrakty.
Nie ma jeszcze nawet roku, ale to jeden z największych i najbardziej nowoczesnych stadionów w Polsce. W Fortuna 1 Lidze, większy obiekt ma tylko Wisła Kraków. W skali kraju mieści się w pierwszej dziesiątce. Oprócz meczów ŁKS-u gościł już europejskie puchary, Ligę Narodów i młodzieżową reprezentację Polski. Czekamy na więcej.
ŁKS miał ich aż trzech w 2022 roku. Najpierw drużynę prowadził Kibu Vicuna, który został zwolniony po remisie z Koroną Kielce. Hiszpan trafił na najtrudniejszy moment i być może gdyby nie problemy organizacyjne byłby w stanie wyciągnąć więcej z drużyny. Potem zespół prowadził Marcin Pogorzała, który nie był gotowy, ale to nie znaczy, że w przyszłości nie będzie dobrym trenerem. Aktualnie jest w trakcie zdobywania licencji UEFA Pro. Latem pojawił się Kazimierz Moskal, który pisze kolejną kartę w ełkaesiackiej historii. Co ważne, nawet jeżeli nie uda się awansować, ma kontrakt na dwa lata i można zakładać, że jeżeli nie wydarzy się żadna katastrofa, tym razem go wypełni.
Od meczów Ukrainy wszystko się zaczęło. Na stadionie Króla grali z Armenią i Irlandią Północną. Dzięki doskonałej organizacji obu wydarzeń, obiekt na mecze w eliminacjach do europejskich pucharów wybrało Dynamo Kijów. Poza tym, spotkania Ukraińców były prawdziwym świętem piłki. Z dopingiem prowadzonym na trybunach, emocjami, świetnymi piłkarzami i pięknymi golami. Dzięki nim o Łodzi usłyszał cały piłkarski świat.
Właścicielem ŁKS-u jest (jeszcze) Tomasz Salski. Postać barwna, wzbudzająca emocje. Ma oddanych fanów i zagorzałych przeciwników. Chociaż nie jest idealny to nikt nie zabierze mu tego, że w ŁKS od lat inwestuje własne pieniądze. Trudno oceniać go jednoznacznie. Z jednej za jego kadencji, w jednym sezonie aż trzech zawodników rozwiązało kontrakt z winy klubu, z drugiej zorganizował mecze Dynama czym zasilił ełkaesiacki budżet. Wszystko wskazuje na to, że w 2023 roku w alfabecie pod hasłem właściciel przeczytamy Philip Platek, którego Salski ściągnął do ŁKS-u.
Zdrowie zawodników ŁKS-u w poprzednim sezonie szwankowało. Przypomnijmy, że był okres, w którym w każdym meczu występowali inni piłkarze, bo pozostali leczyli urazy. Każdy zawodnik z kadry łodzian, w poprzednim sezonie leczył kontuzję. Teraz jest lepiej, bo najpoważniejsze urazy ełkaesiacy przywieźli ze zgrupowania reprezentacji Polski. W ogóle łodzianie są lepiej przygotowani do gry co widać chociażby po Stipe Juriciu, który wakacje spędził na plaży, a kiedy wszedł do drużyny po intensywnych przygotowaniach stał się maszynką do strzelania goli. Dużo w tym zasługi Pawła Drechslera, który wrócił na stanowisko trenera przygotowania motorycznego.
aleksander bobekLiga MistrzówŁKS ŁódźMateusz KowalczykStadion Królatomasz salskiUkraina
1 Comment
No i brakło literek w alfabecie na Akademie ŁKS-u ( z kierownikiem despotą) z najważniejszymi – dzieciakami, młodzieżą na której powinien bazować klubu zgodnie z maksymą ,, ku przyszłości”.