Kawiarniane życie Piotrkowskiej magnesem przyciągającym do ŁKS-u? Łukasz Mika, szef działu skautingu klubu z al. Unii opowiedział o zaskakujących kulisach negocjacji z Nacho Monsalve i Carlosem Morosem Gracią.
Mika podkreśla, że każdy piłkarz ma inne oczekiwania – i nie chodzi tylko o sprawy czysto sportowe. – Chodzi przede wszystkim o to, żeby zidentyfikować i zrozumieć potrzeby zawodnika, również te pozaboiskowe – np. jeśli ma dzieci, to przekazujemy mu informacje o działających w Łodzi międzynarodowych szkołach. Często pokazuję piłkarzom filmiki z naszymi kibicami – jak liczni są, jakie oprawy przygotowują, jak cieszą się z naszych sukcesów. Stałym elementem takich rozmów jest też prezentacja statystyk meczowych naszego zespołu i materiał wideo demonstrujący to, czego oczekujemy w ŁKS-ie od zawodników grających na konkretnych pozycjach. W przypadku Skandynawów zdarzało mi się z kolei wykorzystywać argument dotyczący… kosztów życia w Polsce – pokazywałem im porównanie ceny koszyka podstawowych produktów spożywczych w Łodzi i w Skandynawii. Takie drobne na pozór rzeczy mogą być kroplami, które drążą skałę i ostatecznie przyczyniają się do tego, by przekonać piłkarza do dołączenia do ŁKS-u czy zaakceptowania nieco niższej pensji– stwierdził w podcastowej rozmowie z Mateuszem Żegotą.
Szef ełkaesiackiego skautingu opowiedział o kulisach negocjacji transferowych z hiszpańskimi stoperami – Nacho Monsalve oraz Carlosem Morosem Gracią. – Gdy przekonywałem do transferu Carlosa, narzekał, że szwedzkie Sundsvall, w którym wtedy grał położone jest „pośrodku niczego”, ponad godzinę drogi od najbliższego większego miasta. Carlos jest przecież Hiszpanem, południowcem – brakowało mu miejsca, by wyjść na kawę, przejść się na miasto coś zjeść. Dzięki tamtej rozmowie wiedziałem, że w negocjacjach z nim muszę uderzać w te tony – pokazałem mu więc obrazki z życia Łodzi, nagrania miasta z drona. Carlos zaimponował mi tym, jak świetnie przygotował się do naszej rozmowy – wiedział bardzo dużo o Łodzi, o jej historii; wypytywał mnie o sztab zespołu, o pracujących w klubie dietetyków. To zresztą jeden z najbardziej inteligentnych zawodników, jakich spotkałem. Ma za sobą studia w Stanach Zjednoczonych, do piłki wrócił dopiero za namową swojego dawnego hiszpańskiego szkoleniowca. Będąc piłkarzem ŁKS-u, potrafił godzinami rozmawiać z trenerem Stawowym o piłce. To bardzo świadomy taktycznie zawodnik, właśnie kogoś takiego potrzebowaliśmy wtedy w naszej linii obrony – stwierdził.
Jak do ŁKS trafił Monsalve? Jak się okazuje, swoją rolę odegrał… przypadek. – Pozyskanie Nacho to był skauting błyskawiczny w praktyce. Zobaczyłem go po raz pierwszy w maju 2021 roku, gdy wiadomo było, że o awans do Ekstraklasy będziemy walczyć w barażach. Pojechałem do Bułgarii obejrzeć innego piłkarza – napastnika, który znalazł się w kręgu naszych zainteresowań ze względu na dobre statystyki. Przy okazji wizyty w Bułgarii zaliczyłem też cztery inne mecze, wszystkie w okolicach Sofii. Jednym z nich było starcie Lewskiego Sofia, w którym grał wtedy Nacho z Botewem Płowdiw. W siedemnastej minucie tego meczu Nacho zagrał świetną akcję – dogonił napastnika, wyłuskał mu piłkę wślizgiem, błyskawicznie do niej dopadł i sprytnie podrzucił słabszą nogą tak, aby nie wyszła za linię. Zrobił na mnie w tamtej sytuacji takie wrażenie, że od tej siedemnastej minuty przestałem oglądać mecz, a zacząłem oglądać Nacho. Później całą noc analizowaliśmy jego sytuację razem z ówczesnym dyrektorem sportowym [chodzi oczywiście o Krzysztofa Przytułę – przyp. red.]; nad ranem stwierdziliśmy, że chcemy go pozyskać. Szybko zorganizowaliśmy spotkanie z Nacho i przekonaliśmy go do naszego projektu do tego stopnia, że był gotów przyjechać do Łodzi niezależnie od tego, w której lidze będzie grał ŁKS. Dodatkowym atutem przemawiającym za jego pozyskaniem było to, że sprawdził się w Lewskim, a to klub, w którym nie jest łatwo się zaaklimatyzować. Kibice są tam bardzo zaangażowani w życie zespołu, po nieudanym meczu wyjazdowym potrafią dogonić klubowy autobus na autostradzie, zmusić go do zatrzymania na postoju i wyciągać ze środka piłkarzy na wychowawcze rozmowy. Jeśli ktoś się tam sprawdza, wiemy, że potrafi grać pod presją – podkreślił szef działu skautingu w klubie z al. Unii.
Rozmów Mateusza Żegoty z Łukaszem Miką można posłuchać TUTAJ i TUTAJ.