W ostatnich tygodniach coraz lepiej na pierwszoligowym froncie radzą sobie koszykarki Widzewa Łódź. Poprawa wyników idzie w parze ze zmianami organizacyjnymi w klubie. O jego przyszłości rozmawialiśmy z nowym członkiem zarządu MUKS Widzew Łódź – Tomaszem Sadłeckim, znanym kibicom Widzewa między innymi z realizacji tak kluczowych dla rozwoju piłkarskiego Widzewa projektów, jak pionierski w skali kraju system zwalniania miejsc czy bicie karnetowego rekordu Polski.
Łódzki Sport: Dlaczego zdecydował się pan na dołączenie do zarządu koszykarskiego Widzewa Łódź?
Tomasz Sadłecki (członek zarządu MUKS Widzew Łódź): Bardzo doceniam pracę, jaką przez wiele lat wykonywał prezes Ryszard Andrzejczak. Koszykarski Widzew Łódź nigdy nie był klubem bogatym, ale za to zawsze solidnym i uczciwym. Z członkostwa w zarządzie zrezygnował Piotr Niewiadomski, klub potrzebował wsparcia i nowego spojrzenia, a ja lubię wyzwania, więc postanowiłem pomóc. Wieloletnie działanie w świecie sportu, zarówno w obszarze marketingu, jak i technologii, dało mi cenne doświadczenie w rozwiązywaniu różnorodnych problemów. Moje wcześniejsze zaangażowanie w piłkarskim Widzewie Łódź, szczególnie w projekty związane z budową relacji z kibicami, rozwijaniem narzędzi IT czy promocją klubu, pozwoliło mi zrozumieć specyfikę pracy w sporcie. Od lat współpracuję z wieloma klubami sportowymi. Obecnie jako dyrektor produktu w firmie Stellis pracuję z kilkudziesięcioma klubami i organizacjami sportowymi – polskimi i międzynarodowymi. Chciałbym wykorzystać swoje doświadczenie, aby zbudować stabilne podstawy funkcjonowania i rozwoju widzewskiej koszykówki. Wierzę, że bazując na tym można będzie zrobić kolejne kroki w rozwoju klubu.
Jaki ma być ten nowy koszykarski Widzew? Od czego zaczynacie realizację projektu, pod którym od niedawna pan podpisuje się już osobiście?
– Myślę, że pierwsze kroki widać już od początku tego sezonu, kiedy to klub zaczął odważniej wychodzić z komunikacją do swoich kibiców i korzystać z narzędzi, takich jak: strona www, aktywnie prowadzone serwisy społecznościowe, system biletowy, a nawet system marketing automation. W przeprowadzonej przed sezonem ankiecie, na podstawie której chcieliśmy dokonać analizy sytuacji w widzewskiej koszykówce, kibice jasno zwracali uwagę na to, że spadek zainteresowania meczami koszykarek Widzewa spowodowany był głównie brakami w komunikacji. Jasne, że nadal jest w tym względzie dużo do zrobienia, bo wciąż nie udało nam się zbudować lepszej komunikacji dotyczącej np. drużyn młodzieżowych naszego klubu, ale poprawa powinna być już widoczna. Wielkie podziękowania należą się w tym miejscu Błażejowi Byczkowskiemu, który zaangażował się w funkcjonowanie klubowych profili społecznościowych. I robi to znakomicie.
Co jest w takim razie priorytetem na kolejne miesiące?
– W tym sezonie chciałbym, aby udało się poprawić funkcjonowanie jeszcze kilku podstawowych obszarów w klubie. Mam tu na myśli działanie grup młodzieżowych tak, aby zawodniczki i trenerzy odczuwali wsparcie klubu w staraniach o rozwój sportowy, a rodzice mieli pewność, że Widzew Łódź jest dobrym miejscem do trenowania. Chciałbym, żeby udało się podnosić poziom drużyn młodzieżowych, ale też otworzyć się na grupy rekreacyjne. Cieszę się, że w budżecie obywatelskim udało się wygrać 1 ze złożonych projektów „1910 minut z koszykówką”, gdyż jego realizacja pomoże w promocji widzewskiej koszykówki wśród dzieci i młodzieży.
Drugim aspektem, który wymaga pilnych działań, jest obszar biznesowy czy też sponsoringowy. Chciałbym aktywnie wykorzystać początek roku 2024, aby pozyskać partnerów biznesowych, reklamodawców i sponsorów, dzięki którym możliwy będzie rozwój klubu i drużyny w kolejnym sezonie. Jestem przekonany, że jako sekcja koszykówki kobiet Widzewa Łódź dysponujemy wartościowymi narzędziami reklamowymi i możemy być korzystnym partnerem dla naszych sponsorów.
NIE PRZEGAP: Dobra sytuacja finansowa Widzewa. “Zdrowy finansowo klub”
Temat finansów w sporcie zawsze budzi największe emocje. Jak wygląda kondycja finansowa koszykarskiego Widzewa i na co powinna pozwolić drużynie?
– Budżet klubu nie jest wysoki – jest to około 350 tys. zł, a w tym wynajęcie obiektów sportowych, wyjazdy na mecze, pensje trenerów czy też stypendia zawodniczek. Taka wartość pozwala nam funkcjonować na poziomie środka tabeli pierwszej ligi, ale oczywiście nasze apetyty są większe. Jeżeli jednak myślimy o powrocie do Basket Ligi Kobiet, czyli koszykarskiej ekstraklasy to konieczne jest zbudowanie budżetu znacznie większego. Czy myślimy? Tak, chciałbym aby było to celem w dalszej perspektywie, jednak podstawa to stabilny rozwój organizacji.
Na koszulki zawodniczek wrócił herb Widzewa. Czy była to dla was bardzo problematyczna kwestia?
– Od początku swojego zaangażowania w koszykówkę stawiałem sprawę jasno: granie z herbem klubu to podstawa i trzeba doprowadzić do sytuacji, w której ponownie będzie to możliwe. Porozumienie z Widzew Łódź SA nie było skomplikowane, bo dla obu stron oczywistym było, że koszykówka powinna móc wykorzystywać nazwę i herb klubu. Dziękujemy Zarządowi Widzew Łódź SA za to zrozumienie i otwartość na rozmowy. Mamy nadzieję, że wkrótce uda się też rozszerzyć współpracę na aspekty związane ze sprzedażą gadżetów koszykarskich w sklepie Widzewa czy też współpracę w ramach projektu Widzew PLUS.
Odbudowanie zaufania kibiców poprzez dobre wyniki i zintensyfikowaną komunikację z fanami wystarczą, by poprawić frekwencję? Obecną trudno uznać za satysfakcjonującą.
– 100-150 osób, które oglądają mecze w Hali Parkowej to prawdopodobnie i tak jedna z wyższych frekwencji w lidze, jednak wiem, że możemy być lepsi. Po ostatnich lepszych wynikach sportowych mam nadzieję, że przekonamy jeszcze więcej kibiców Widzewa, że warto przychodzić na nasze mecze. Staramy się budować frekwencję na meczach na różne sposoby. Budujemy bazę kibiców, aktywnie komunikujemy się z naszymi fanami, wychodzimy do nich z ofertą cenową, w ramach której kibic sam może wybrać kwotę, za jaką chce kupić bilet na koszykówkę, wprowadziliśmy bezpłatne bilety dla dzieci do 13. roku życia. Zdaję sobie sprawę z tego, że w 1. lidze wiele klubów wpuszcza wszystkich kibiców za darmo, ale nie jestem zwolennikiem takiego podejścia. Myślę, że kibicom Widzewa nie trzeba tego tłumaczyć, bo jak nikt inny wiedzą, że funkcjonowanie klubu jest naszą wspólną odpowiedzialnością. Rozpoczynając współpracę z sekcją koszykówki wierzyłem, że będziemy w stanie szybko zbudować wyższą frekwencję niż ma to miejsce w rzeczywistości. By tak się stało doprowadziłem nawet do szantażu i porwania klubowej maskotki [przed jednym z domowych meczów klub zorganizował nietypową akcję marketingową, w ramach której kibice mieli odnaleźć porwaną rzekomo maskotkę klubu – przyp. red.], ale efekty nie są jeszcze zadowalające.
CZYTAJ TEŻ: Widzew pnie się w tabeli. Trzecia wygrana z rzędu łodzianek
Ostatnie wyniki dają nadzieję, że również sportowo może być lepiej. Drużyna nie uwolniła jeszcze maksimum swojego potencjału?
– Początek sezonu nie był wymarzony. Mam wrażenie, że drużyna dość długo się rozkręcała, ale mogło to być też spowodowane letnimi zawirowaniami i niepewnością odnośnie przystąpienia drużyny do rozgrywek w obecnym sezonie. W moim odczuciu mamy dobrą, waleczną drużynę z widzewskim DNA i wierzę, że po sezonie zasadniczym jesteśmy w stanie zająć miejsce w pierwszej 5-tce ligi.
W drużynie występują zawodniczki, które z Widzewem grały w najwyższej klasie rozgrywkowej, jak: Jagoda Bandoch, Natalia Gzinka czy Ania Kudelska, ale też duże grono młodych koszykarek, tak wychowanek Widzewa, jak: Oliwia Janicka, Maria Grudzień czy Emilia Bołbot, jak i zawodniczek, które dołączyły do nas przed tym sezonem: Aleksandry Rok, Joanny Szeklickiej i Mai Zajączkowskiej, Drużyna żyje Widzewem i cieszy się z każdego wsparcia naszych kibiców.
Wiadomo, że nie zawsze wszystko idzie po myśli. 1. liga kobiet, to rozgrywki, w których zawodniczki łączą grę z pracą zawodową. Z tego powodu mecze odbywające się w środku tygodnia są problematyczne – dla klubu i dla zawodniczek, które mogą nie być optymalnie wypoczęte i skoncentrowane na dniu meczowym. Na terminarz spotkań nie mamy jednak wpływu, więc musimy po prostu znaleźć najlepszy sposób na funkcjonowanie w takich warunkach. Cieszę się, że obecnie drużyna gra już na miarę oczekiwań i dostarcza radości kibicom Widzewa. Mam nadzieję, że utrzymamy ten poziom w dalszej części sezonu.
Czy za sportową stronę tego projektu docelowo odpowiadać ma Anna Chodera?
– Trener Anna Chodera prowadzi drużynę Widzewa, ponieważ w naszym odczuciu jest obecnie najlepszym wyborem. Rozmawiamy z panią trener i wiemy, że sama chętnie wróciłaby do pracy wyłącznie z grupami młodzieżowymi, jednak zmiana taka nie jest łatwa do przeprowadzenia w trakcie sezonu. Widziałem w Internecie komentarze sugerujące niezadowolenie części kibiców ze sposobu prowadzenia drużyny, jednak obserwując to z bliska nie widzę problemów we współpracy na linii trener – drużyna. Wiadomo, że gdy przydarzają się gorsze wyniki to nikt nie chodzi uśmiechnięty, jednak mamy w klubie trenerkę, która regularnie pracuje z młodzieżowymi reprezentacjami Polski, co stanowi dla mnie wystarczającą rekomendację. Oczywiście chętnie rozbudowalibyśmy pion szkoleniowy w klubie, jednak pamiętajmy, że mówimy tutaj o rozgrywkach 1. ligi, gdzie wielu trenerów jednocześnie pracuje w szkołach i w trakcie sezonu raczej trudno jest przenieść się do innego miasta i klubu. Przed kolejnym sezonem na pewno będziemy wspólnie rozmawiali o tym, w jaki sposób możemy zorganizować pracę szkoleniową z jak największą korzyścią dla rozwoju wszystkich roczników.
Czyli obecny sezon poświęcony będzie przede wszystkim na to, by dobrze przygotować się na przyszłość?
– Można tak powiedzieć. W pierwszej kolejności skupiamy się na zbudowaniu podstaw organizacyjnych i finansowych dla funkcjonowania klubu w przyszłym sezonie. To, jak będzie wyglądała drużyna, zależy w dużej mierze od tego, jak skuteczni będziemy w tych działaniach. Nie jest sztuką krótkoterminowo znaleźć dodatkowe wsparcie na jeden sezon i zakontraktować zawodniczki, które pozwolą nam walczyć o wygranie ligi, ale w żadnym stopniu nie przełoży się to na zmniejszenie dystansu, jaki mamy do drużyn ekstraklasowych.
Co będzie kluczowe dla powodzenia tego projektu? Czego potrzeba do odbudowy widzewskiej koszykówki?
– Największe trudności w funkcjonowaniu Widzewa Łódź to brak ludzi do codziennej pracy. Musimy stworzyć podstawowe dla bieżącej działalności – ale też przyszłości klubu – działy, takie jak: administracja, komunikacja czy promocja. Całe funkcjonowanie klubu opiera się na wolontariacie kilku osób, których celem jest dalsze funkcjonowanie koszykówki ligowej w Widzewie Łódź. Marzy mi się, żeby udało się odmienić tę sytuację. Chciałbym, aby MUKS Widzew Łódź był takim “Małym Widzewem”, zbudowanym na solidnych podstawach, będącym blisko kibiców, stanowiącym wartość dla widzewskiej społeczności. Nie musimy od razu grać o najwyższe cele, ale chcemy być wartościowi, zaangażowani, z widzewskim charakterem. W historii mieliśmy już twórców “Wielkiego Widzewa” rozsławiającego nasze miasto w Polsce i na świecie. Chciałbym prosić kibiców Widzewa, aby razem z nami stali się twórcami “Małego Widzewa”. Każde wsparcie jest mile widziane, możecie zaangażować się w funkcjonowanie klubu, pomóc nam pozyskać sponsorów i partnerów czy też po prostu przychodzić na mecze i dopingować. Gramy dla Was i liczymy na wasze wsparcie.
Rozmawiał Marcin Olczyk
*Więcej informacji o widzewskiej koszykówce, a także dane kontaktowe do klubu znaleźć można na stronie: https://www.widzewkosz.pl/. Klub zachęca do kontaktu wszystkie osoby, które chcą o pomóc w rozwoju w MUKS Widzew Łódź
koszykówkaMUKS WidzewMUKS Widzew ŁódźTomasz SadłeckiWidzew KoszWidzew Łódź