Niedługo w Polsce rozpocznie się zimowe okno transferowe. ŁKS rok temu nie mógł w nim uczestniczyć, bo był ukarany zakazem rejestrowania nowych zawodników nałożonym przez FIFA. W tym roku również mu to grozi, bo jeszcze niedawno nie miał uregulowanych zaległości z Antonio Dominguezem. Jak usłyszeliśmy, zobowiązania wobec Hiszpana będą spłacone z pieniędzy od nowego inwestora. Można spodziewać się, że łodzianie dokonają wzmocnień.
Wielu kibiców zastanawia się, czy pieniądze, które ŁKS otrzyma od nowego akcjonariusza sprawią, że pion sportowy będzie szalał na rynku transferowym. Zapytaliśmy o to Janusza Dziedzica, dyrektora sportowego klubu z al. Unii.
– Najważniejsze dla nas jest żeby utrzymać kadrę, w tym najważniejsze ogniwa zespołu – wyjaśnił Dziedzic.
Wydaje się, że w dobrze działającym kolektywie, jakim jest lider Fortuna 1 Ligi nie potrzeba rewolucji. O tym samym niedawno mówił Kazimierz Moskal, trener ŁKS-u.
Czytaj także: “Nie może zabraknąć nam odwagi”
– Nie chodzi o to czy ściągniemy zawodników. Nigdy nie ma gwarancji czy nowi piłkarze się sprawdzą. Liczy się to jak będziemy grali. Jeśli będziemy grali tak jak jesienią nic nie stoi na przeszkodzie żebyśmy osiągnęli cel. Mi, po jednym meczu na mistrzostwach świata podobała się wypowiedź Lothara Matthausa, który powiedział, że będą takie mecze, w których przeciwnik jest poza zasięgiem, to normalne, będą mocniejsi. Ale nie może nam zabraknąć odwagi. I nam też tej odwagi nie może zabraknąć – wyjaśnił szkoleniowiec łodzian.
Rozmowy z zawodnikami trwają, jednak nie należy spodziewać się gwałtownych zmian. Słyszymy, że wymarzonym scenariuszem byłoby ściągnięcie po jednym zawodniku do każdej formacji, to jest obrony, pomocy i ataku, ale jeżeli się nie uda, nikt nie będzie miał pretensji do pionu sportowego.