W ostatnim meczu Widzewa Janusz Niedźwiedź przy niekorzystnym wyniku postanowił puścić w bój Imada Rondicia, który miał razem z Jordim Sánchezem walczyć o lepszy rezultat. Czy obaj napastnicy są w stanie zagrać razem dłużej? Hiszpan nie ma wątpliwości.
W ostatnią niedzielę, gdy Widzew przegrywał z Pogonią, trener Janusz Niedźwiedź postanowił do będącego już na placu gry Sáncheza dorzucić nowego napastnika. Imad Rondić, który ma rywalizować o miejsce w składzie z Hiszpanem, tym razem miał wspólnie z Jordim Sánchezem wywalczyć choćby punkt. Jak wiemy ta sztuka się nie udała, ale napastnik z Półwyspu Iberyjskiego jest zdania, że może dobrze współpracować z nowym zawodnikiem.
– Decyzja należy do trenera. My dobrze czuliśmy się razem na boisku do końca walcząc o minimum jeden punkt. Możemy dobrze razem współpracować. Gramy na tej samej pozycji, ale możemy razem grać i walczyć na boisku dla dobra drużyny – powiedział napastnik na konferencji przed spotkaniem z Jagiellonią hiszpański napastnik Widzewa.
Jordi Sánchez dodał jeszcze, że na treningach ich współpraca wygląda dobrze. Hiszpan nie stronił też od komplementów w kierunku Imada Rondicia.
– Uczestniczymy razem w każdej sesji treningowej. On [Imad Rondić – przyp. red.] jest świetnym piłkarzem. Kiedy trenujemy razem, nasza praca wygląda naprawdę dobrze. Imad Rondić jest też świetnym facetem. Dobry piłkarz i świetna osoba – to perfekcyjna kombinacja na boisku i poza nim. Jeśli trener zdecyduje, że musimy grać razem, albo Rondić ma grać przede mną, to nie mam z tym problemu. Jesteśmy drużyną i mogę grać w takim systemie, jaki będzie najlepszy dla drużyny – powiedział Jordi Sánchez na temat wspólnej gry z Imadem Rondiciem.
CZYTAJ TAKŻE: Trener Widzewa: “Granie co 3, 4 dni, to nie problem”