– Miarka się przebrała – piszą kibice Startu Łódź w liście otwartym do dyrektora klubu.
Źle się dzieje w łódzkim SKS Start. Chociaż grono pasjonatów stara się przywrócić drużynie dawny blask, napotykają przeszkodę. Ich zdaniem dyrektor Wojciech Zieliński nie chce współpracować ze sponsorami. Nie słucha również sugestii fanów.
Problemów jest wiele. Jak mówi w rozmowie z Łódzkim Sportem, Anna Olkiewicz, klubowa działaczka: “zgłosiliśmy do remontu halę, która była w opłakanym stanie . Niestety, prezesowi też się to nie spodobało. Powiedział nawet: „Po co to nagłaśniacie?” Przyjechał do nas dziennikarz Polsatu, bo mieliśmy duże szanse wygrać w tym konkursie. Nagrywano materiał, w którym… nie ma nagranej hali, którą chcemy wyremontować! Dlaczego? Dyrektor nie zgodził się, żeby pokazywać ją w telewizji”.
Przykładów jest więcej. – Nie siedzę w głowie dyrektora i nie znam jego koncepcji, ale skoro przychodzi firma, która w zamian za logo na koszulkach chce dać konkretne pieniądze na zasadzie umowy sponsorskiej, a on się na to nie zgadza? Dla mnie to absurd. Sponsor chciał dać pieniądze, bo kocha sport, ale nie chce angażować się ani w Widzew, ani w ŁKS, bo zależy mu na neutralności. Chodzi o firmę Łodzianin, która ma sieć przychodni we wszystkich dzielnicach naszego miasta. Cudem udało się umieścić ich logo na naszych koszulkach, ale gdyby dostali zielone światło od dyrektora chcieli włożyć w Start dużo większe pieniądze i rozwijać infrastrukturę. Nawet jeżeli okaże się, że miasto przejmie w całości Start, to nadal pieniądze, które ta firma chciała przeznaczyć na nasz klub nie należałyby do dyrektora. Nie umiem tego wytłumaczyć logicznie – żali się nam była siatkarka Startu.
Fani napisali otwarty list, w którym otwarcie krytykują działania Zielińskiego. Poniżej, prezentujemy jego treść:
“Długo wstrzymywaliśmy się z komentarzem, długo gryźliśmy się w język – na prośbę m.in. samych zaangażowanych, którzy liczyli, że uda się z patologią we władzach klubu załatwić naglące sprawy polubownie. Niestety – miarka się przebrała.
W ubiegłym tygodniu dyrektor Wojciech Zieliński na spotkaniu z trenerem Jerzym Sapińskim oraz zawodnikiem Startu oraz byłym trenerem rocznika 2008 Jakubem Olkiewiczem poinformował o:
– zakończeniu przygody z klubem całego rocznika 2008
– zawieszeniu Jakuba Olkiewicza w prawach zawodnika
Dzień później, po zamieszaniu, jakie wywołała w mediach żona Jakuba Olkiewicza, dyrektor cofnął swoją decyzję. Natomiast to w żaden sposób nie zmienia atmosfery wokół klubu, która gęstniała już od dawna. My, kibice Startu, postanowiliśmy zwrócić się do mediów o wsparcie – informacje o tym, co dzieje sie w naszym klubie, mrożą bowiem krew w żyłach.
Wszystkie “problemy” rozpoczęły się wraz ze startem obecnego sezonu, gdy do klubu zgłosiło się grono drobnych sponsorów – m.in. Łodzianin czy Gouda Works, ale też Dawo, MP Air czy Vesmo, które sondowało możliwość wsparcia zespołu. Dyrektor Zieliński nie chciał jednak słyszeć o jakichkolwiek innych formach sponsoringu, niż wpłaty pieniędzy w formie “darowizny na rzecz klubu” – co w oczywisty sposób wykluczałoby możliwość decydowania przez samych sponsorów na co przeznaczać ich własne pieniądze. Żadna z firm nie chciała udzielić wsparcia bez wiedzy o tym, na co dokładnie zostaną spożytkowane wpłaty – natomiast dyrektor nie chciał słyszeć o tym, by ktokolwiek mógł wybierać cele, które miałby wesprzeć sponsor.
W efekcie sponsorzy pomagali w partyzancki sposób – Łodzianin oraz Gouda Works zaprojektowali, ufundowali i dostarczyli nowe stroje (dyrektor zakazał ich sprzedaży komercyjnej, a początkowo też korzystania z nich podczas spotkań ligowych). MP Air ufundowało i dostarczyło nowe piłki, sporadycznie mniejsi sponsorzy dorzucali się do takich prozaicznych potrzeb jak sędziowie podczas meczów ligowych i sparingowych, kary za kartki czy wynajem boisk. Drużyna własnym sumptem wydała szaliki, dzięki wsparciu kibiców, którzy kupili gadżet, udało się odbyć kilka jednostek treningowych na wynajętych halach oraz rozegrać serię sparingów na sztucznych murawach ChKS-u oraz ŁKS-u.
W blokach – nomen omen – startowych stało przynajmniej trzech sponsorów, którzy chcieli wspierać klub comiesięcznymi wpłatami łącznie dającymi przynajmniej sześć cyferek w skali roku. Każdy z nich stawiał jeden warunek – możliwość decydowania o celach, które wesprą ich wpłaty. Dyrektor w agresywny i arogancki sposób spławiał każdego z nich, przy okazji regularnie atakując ludzi z drużyny za “jątrzenie i samowolne działanie” w zakresie pozyskiwania wsparcia. Po próbie kontaktu sponsorów z innymi sekcjami zespołu, w tym sekcją koszykówki, dyrektor wpadł we wściekłość i zaczął tropić “spiskowców”.
Apogeum nastąpiło z kolei, gdy klub zgłosił się do konkursu “Puchar 1000 goli” Fortuny Pucharu Polski. Zainteresowały się wówczas nami ogólnopolskie media – do Łodzi planował przyjechać Mateusz Święcicki z telewizją sponsora Pucharu, ale został przez dyrektora spławiony w mało elegancki sposób. Przemysław Iwańczyk z Polsatu Sport zrealizował materiał wyłącznie dzięki własnej determinacji i uporowi w negocjacjach z dyrektorem. Tu również dyrektor zarzucił “samowolę”, choć była realna szansa pozyskać środki na remont wysłużonej hali “ciężarowni”.
Dyrektor Wojciech Zieliński utrzymuje klub w stanie permanentnego konfliktu z miastem, z radnymi, ze środowiskiem pani prezydent, pozostaje na wojennej ścieżce z sekcją koszykówki, a obecnie też z kibicami i zawodnikami piłkarskiego zespołu. W międzyczasie klub, który jeszcze niedawno miał kilkanaście zespołów w kilku sekcjach został kadłubem – w piłce nożnej obok seniorów został JEDEN juniorski zespół, koszykarze to też cztery czy pięć zespołów bez seniorskiej drużyny. Nie ma kendo. Nie ma pływalni. Nie ma możliwości wynajmu boisk do siatkówki plażowej, hali do siatkówki czy koszykówki, głównej murawy, która zamiast żyć stanowi żerowisko dla ptaków. Wszystkie inicjatywy, wszystkie próby podniesienia klubu, kończą się tak samo – wściekłością dyrektora, który nienawidzi, gdy ktoś “wchodzi w jego kompetencje”. Sam tymczasem – jak widać na każdym kroku w klubie – zrobił w sercu Bałut prawdziwe sportowe eldorado, na które patrzy z zazdrością całe województwo i świat.
Przedstawiciele wszystkich sponsorów są w kontakcie z drużyną i kibicami. Oczekują zmian, by wreszcie móc w jakikolwiek sposób powstrzymać degrengoladę klubu. Podobnie jest z miastem oraz innymi podmiotami – jak choćby zewnętrznymi akademiami i klubami, które chciałyby wynajmować częśc nieużywanych terenów, by choć tak połatać budżet przeciekającego klubu. Wszyscy czekają tylko na jeden ruch – na to, aż odejdzie Jego Ekscelencja, Łaskawie Nam Panujący dyrektor Wojciech Zieliński.
Jako kibice Startu prosimy o wsparcie, bo sami już doszliśmy do ściany. Klub, który odżył sportowo, który na tyle uniósł się z kolan, że zaczyna SPRZEDAWAĆ piłkarzy (Jan Wasilewski w zimowym okienku został sprzedany do IV-ligowej Stali Głowno), klub, który ma genialną społeczność i spory kapitał społeczny, nie może się rozwijać przez jednego hamulcowego, torpedującego wszystkie wysiłki – czego najlepszym przykładem obecne zawieszenie jednego z zawodników.
W sobotę, o godzinie 15.00, Start przyjmie u siebie zespół Grabki Grabica. Prosimy media o nagłośnienie naszej sprawy i w miarę możliwości – o przybycie na mecz i zapytanie dyrektora o jego stosunek do całej sytuacji. Odrzucenie pomocy od Daniela Goudy Tworskiego i firmy Gouda Works, od posiadacza odznaki zasłużonego dla miasta Łodzi Marcina Zdzieszyńskiego i jego firmy Łodzianin i od szeregu innych osób próbujących na nowo wprowadzić Start na piłkarską mapę Łodzi zakrawa o działanie na szkodę stowarzyszenia.
Nasza akcja odbywa się pod hasłem re-Start. Chcemy zrestartować system i sprawić, by Start znów tętnił życiem. Wydaje się, że z kapitanem w postaci dyrektora Zielińskiego nie jest to możliwe.”
O komentarz do całej sprawy poprosiliśmy dyrektora Wojciecha Zielińskiego. Gdy tylko otrzymamy odpowiedź, niezwłocznie opublikujemy ją na łamach Łódzkiego Sportu.