Bilety na zwolnione miejsca rozeszły się w kilkadziesiąt sekund, kasy biletowe świeciły pustkami. Zdobycie wejściówki graniczyło z cudem, tymczasem mecz Widzew – Ruch… został odwołany.
Intensywne opady deszczu, które trwały od kilkunastu godzin, doprowadziły murawę przy Piłsudskiego 138 do stanu, który według Tomasza Kwiatkowskiego – arbitra niedzielnego meczu, nie pozwalał na rozegranie tego spotkania. – Moim zdaniem 30, 40 procent murawy nadawało się do gry, a 70, 60 procent nie – przyznał w rozmowie z Canal+ [WIECEJ].
Niemożność rozgrywania meczu w warunkach umożliwiających grę w piłkę to jedno. Druga sprawa to troska o zdrowie zawodników, bo stan murawy mógł wydatnie zwiększyć ryzyko złapania kontuzji przez piłkarzy obu zespołów. W widowisku sportowym na najwyższym poziomie trzeba jednak pamiętać również o kibicach.
Ci w niedzielę znaleźli się w najgorszym położeniu. Decyzja o odwołaniu meczu ostatecznie zapadła tuż przed godziną 15, czyli niedługo przed pierwszym gwizdkiem spotkania Widzew – Ruchu. Wiadomo, że gdy na meczu ma być kilkanaście tysięcy kibiców, nikt nie będzie wybierał się na stadion w ostatniej chwili, dlatego w czasie, gdy ważyły się losy spotkana fani coraz szczelniej wypełniali już obiekt przy Al. Piłsudskiego 138.
CZYTAJ TEŻ: Prezes Widzewa: Odwołanie meczu to dla mnie niezrozumiała decyzja
Nic dziwnego, to miało być piłkarskie święto. Kibice obu klubów od lat się przyjaźnią, dlatego mecz nawet w oficjalnych przekazach określany był właśnie meczem przyjaźni. Biletów na niego praktycznie nie można było dostać. Wejściówki, które trafiły do otwartej sprzedaży w piątek, rozeszły się błyskawicznie. Często jednak w analogicznych sytuacjach w dniu można było trafić bilet w kasie, gdy ktoś zwolnił swoje miejsce w ostatniej chwili. Tym razem nie było takiej szansy. Całą niedzielę kasy świeciły pustkami.
Atmosfera przyjaźni udzielała się fanom już na długo przed godziną 15. Wielu z nich tłumnie przybyło do strefy kibica, mimo niesprzyjającej pogody. Docelowo na stadionie Widzewa zasiąść miało tego dnia prawie 18 tysięcy fanów (obiekt pomieścić może formalnie 18008 osób).
Tuż przed ostateczną decyzją na trybunach Serca Łodzi było już tłoczno. Jakby tego było mało, już po odwołaniu spotkania fanatycy obu zespołów zdecydowali się zrealizować przygotowane na ten mecz oprawy. Namiastka wielkiego widowiska więc była. Szkoda jednak, że na tym się skończyło, bo zabawa na trybunach miała tego dnia być wyjątkowa. Miała też trwać co najmniej 90 minut i rozgrywać się w rytm boiskowych wydarzeń. Tych niestety zabrakło.
Teraz, zamiast wyjątkowych wspomnień z meczu przyjaźni, czeka nas szukanie winnych, przerzucanie się odpowiedzialnością i próby redukcji kosztów, a te ponieśli wszyscy, nie tylko kluby, bo przecież również właśnie kibice, którzy w wielu przypadkach pokonywali w drodze na mecz Widzew – Ruch setki, jak nie więcej, kilometrów.
Warto pamiętać, że – jak co mecz – część posiadaczy karnetów na Widzew zwolniła swoje miejsca, bo nie pasował im termin meczu. Klub zdecydował już, że cały proces zostanie anulowany [SZCZEGÓŁY], a wszystkim kibicom, którzy zakupili bilety, zarówno przez Internet, jak i stacjonarnie, zostaną zwrócone pieniądze na konta bankowe. Wielu z nich nie tylko więc przyjechało na stadion na darmo, ale też nie będzie miało okazji zobaczyć tego wyjątkowego meczu w nowym terminie. Choć spotkanie Widzew – Ruch się nie odbyło, jego konsekwencje długo odbijać mogą się jeszcze czkawką.
NIE PRZEGAP: Widzew chce zmian infrastrukturalnych na stadionie