Miała być walka o awans, są kolejne stracone punkty. Podopieczni Krzysztofa Chrobaka tym razem nie zdołali pokonać rywala zza miedzy – trzecią drużynę ŁKS-u, w której najstarszy piłkarz wyjściowego składu był z rocznika 2003. Co się dzieje z Widzewem II Łódź?
– Zależało nam, żeby kontynuować dotychczasowy proces szkolenia, o czym świadczy struktura sztabu, która praktycznie nie ulegnie zmianie. Ważne było również to, żeby do drugiej drużyny trafił szkoleniowiec z doświadczeniem na różnym poziomie rozgrywkowym, ale także w pracy z młodymi zawodnikami, zresztą w tej roli trener Chrobak pracował w przeszłości w Widzewie – mówił po zmianie trenera rezerw wiceprezes klubu, Maciej Szymański.
O ile sam proces szkolenia nie uległ zmianie, o tyle wyniki już tak. I to drastycznie. I to – niestety dla obecnej drużyny rezerw Widzewa – wyłącznie negatywnie. W poprzednich rozgrywkach najstarsza ekipa Akademii Widzewa straciła punkty w całych rozgrywkach tylko w siedmiu meczach, sześć z nich remisując i tylko raz ulegając rywalom.
W obecnym sezonie łodzianom zdarzyło się to już pięć razy, w tym przegrywając już w drugiej serii gier. Tutaj warto dodać, że w poprzednim sezonie widzewiacy polegli dopiero w 35. kolejce – 1:2 przeciwko ówczesnemu spadkowiczowi z III ligi, KS Kutno.
W wielu klubach drużyny rezerw służą do otrzaskania juniorów z seniorskim futbolem. To tam młodzi adepci mają po raz pierwszy poznać smak prawdziwej rywalizacji, a także klubowej filozofii, by w razie wyróżnienia się, wskoczyć do pierwszej drużyny. Nie inaczej jest z rezerwami Widzewa.
– Klub ma jasny cel. Rezerwy służą temu, żeby przygotowywać młodych zawodników do gry w pierwszej drużynie. To jest dla mnie bardzo ciekawe wyzwanie, zwłaszcza że na początku kariery szkoleniowej przez dwadzieścia lat pracowałem z młodzieżą – przyznał po podpisaniu kontraktu z drugą ekipą Widzewa jej obecny szkoleniowiec.
Czy to słowa na alibi? Czy mówienie, że celem rezerw jest wyłącznie rozwój młodych graczy, to zdjęcie z nich presji, bo dzięki temu mają się nie przejmować wynikami? Nie jest to wykluczone. Choć warto dodać, że w futbolu młodzieżowym wyniki nie zawsze, a nawet bardzo często nie idą w parze z rozwojem.
Prawda jest taka, że chcąc rozwijać młodych graczy, trzeba dawać im grać w piłkę. Nie można wymagać od nich typowej gry na wynik, która wiązałaby się w głównej mierze z pragmatyzmem, a co za tym idzie, wyłącznie prostymi środkami.
Trzeba za to pozwolić im grać futbol radosny, który z założenia ma dawać radość z gry – więcej ryzyka, pojedynków jeden na jeden, rozgrywania od tyłu, gry na jeden kontakt. Trzeba też wziąć pod uwagę, że wspomniane ryzyko może odbić się wynikową czkawką. Czymś, co obecnie spotyka Widzew II Łódź, którego piłkarze w większości dotychczasowych meczów popełniają wiele błędów indywidualnych.
Trzeba też dodać, że o wiele łatwiej rozwijać graczy na wyższym poziomie. IV liga to wciąż futbol dużo bardziej amatorski niż profesjonalny. Nieco łatwiej, choć wciąż nie tak łatwo, wejść z marszu do Ekstraklasy z III ligi. Choćby dlatego wciąż niewielu młodych graczy Widzewa dostaje szansę w pierwszej ekipie.