Riza Durmisi zakpił sobie z fanów ŁKS-u. Do rozegrania zostały cztery spotkania, a on…
ŁKS nie ma szczęścia do Duńczyków. Najpierw Mikkel Rygaard rozwiązał kontrakt z winy klubu. Łodzianie zobowiązani byli płacić mu ogromne pieniądze, a jakby tego było mało pomocnik domagał się odszkodowania. Sprawa ciągnęła się latami i miała bardzo zly wpływ na finanse piłkarskiej spółki.
A Rygaard gdy tylko mógł szczypał szefów ŁKS-u. Doszło nawet do tego, że w duńskich mediach stwierdził, że szatnię przy al. Unii dzielił z głupkami, którzy nie znali języków obcych ( trenerzy ŁKS-u płynnie mówili po angielsku i hiszpańsku, piłkarze komunikatywnie porozumiewali się po angielsku).
Teraz z ŁKS-u zakpił sobie Riza Durmisi. Lewy obrońca sprowadzony został zimą. Podpisał kontrakt tylko na pół roku, bo beniaminek liczył się już z tym, że może spaść z ekstraklasy. Durmisi nie zarabia mało, chociaż zanim dołączył do ŁKS-u przez rok praktycznie w ogóle nie grał w piłkę.
Początki miał bardzo słabe. Dopiero w połowie rundy rewanżowej, gdy zespół przejąl Marcin Matysiak zaczął grać przyzwoicie. Chociaż tak naprawdę nie wyróżniał się niczym, oprócz precyzyjnie bitych rzutów rożnych.
Chociaż ŁKS, po porażce z Górnikiem Zabrze spadł z ekstraklasy (wystarczy, że Puszcza i Cracovia zdobędą chociaż punkt w kolejnych spotkaniach), do rozegrania zostały jeszcze cztery mecze. Durmisiemu widocznie spieszy się, by znaleźć nowego pracodawcę. Kilka godzin po spotkaniu z zabrzanami, w który zaprezentował się słabo, na Twitterze umieścił ogłoszenie. Durmisi szuka nowego klubu i czeka na oferty.
Oczywiście, nikt chyba nie spodziewał się, że tak drogi zawodnik zostanie przy al. Unii na pierwszą ligę, ale fajnie jakby zachował jakiekolwiek pozory, że zależy mu na ŁKS-ie i jego fanach. Tym bardziej, że po zwycięstwach, do których przyczynił się w znikomym stopniu potrafił prosić kibiców o wsparcie w kolejnych meczach. Na przykład tutaj:
Jakby tego było mało, gdy dołączył do ŁKS-u zarzekał się, że w szatni: “czuje rodzinny klimat”
Durmisi zawiódł i wraz z kolegami spuścił ŁKS do pierwszej ligi. Z drugiej strony, może to dobrze, że pokazał fanom, na czym tak naprawdę zależało mu w Łodzi…