Niemal przesądzone już odejście Adama Ratajczyka do Zagłębia Lubin rodzi pytania o to kto zastąpi byłego piłkarza Znicza Pruszków w roli wymaganego przez przepisy młodzieżowca. Wojciech Stawowy twierdzi, że ma szeroki wybór młodych piłkarzy grających na różnych pozycjach. Czy jest tak w istocie? Zapraszamy na szybki przegląd kadr Łódzkiego Klubu Sportowego!
Stawowy unika jak ognia pytań o hierarchię wśród młodzieżowców ŁKS-u, nie chcąc zdeprymować części graczy, jednak nie ulega wątpliwości, że na 28 września 2020 roku najbliżej miejsca w podstawowym składzie są Piotr Gryszkiewicz (zaczął mecz z Sandecją od pierwszej minuty) i Przemysław Sajdak (zmienił go siedem minut przed końcem podstawowego czasu gry).
Zwłaszcza pierwszy z wymienionych udowodnił, że przyjechał na al. Unii bez kompleksów – w swoim debiucie w oficjalnym meczu z przeplatanką na piersi (pucharowe starcie ze Śląskiem Wrocław) strzelił przecież niezwykle cennego gola, który doprowadził do rzutów karnych. Jego niewątpliwym atutem jest także niezwykle ceniona przez trenera Stawowego elastyczność taktyczna – Gryszkiewicz z równym powodzeniem może występować na skrzydle (jak miało to miejsce do tej pory w Fortuna 1 Lidze), jak i w środku pola (jak w meczu z Sandecją). Sajdak z pewnością będzie dla niego w najbliższych dniach godnym rywalem w walce o miejsce w podstawowej jedenastce. To piłkarz ograny już w seniorskiej drużynie ŁKS-u – przyszedł na al. Unii latem ubiegłego roku, a zadebiutował w trudnym, wyjazdowym meczu na Łazienkowskiej. Od tej pory dostawał swoje szanse zarówno w PKO Ekstraklasie, jak i Fortuna 1 Lidze.
Kto oprócz nich ma jeszcze szanse na zastąpienie Adama Ratajczyka na wprowadzonej przepisy „pozycji” młodzieżowca? Pytany o to Wojciech Stawowy wymienia obok Gryszkiewicza i Sajdaka nazwisko Dawida Arndta. 19-latek był już próbowany w bramce ŁKS-u (m.in. w wyjazdowym meczu z Wisłą Płock pod koniec ubiegłego sezonu), jednak trudno uwierzyć, by 19-latek był w stanie już dziś wygryźć ze składu kapitana ŁKS-u, Arkadiusza Malarza, który nie notował jak dotąd poważniejszych błędów, był jednym z najlepszych piłkarzy 65. derbów Łodzi, a jego rola na boisku i w szatni zespołu jest nieoceniona. Dowodem tego, jak silna jest dziś pozycja doświadczonego golkipera w drużynie z al. Unii jest bez wątpienia to, że Stawowy nie dał mu odpocząć nawet w pucharowym starciu ze Śląskiem Wrocław.
W gronie pozostałych piłkarzy, którzy mogą włączyć się w następnych tygodniach w walkę o schedę po Ratajczyku należy wymienić (zaczynając od tego, który wydaje się mieć dziś największe szanse na grę): Artura Sójkę (środkowy pomocnik, był blisko pierwszej drużyny już w poprzednim sezonie; jego szanse zwiększa to, że Stawowy chętnie rotuje piłkarzami w środku pola), Dariusza Gmosińskiego (napastnik, ważny element ekipy ŁKS II), Mateusza Bąkowicza (prawy obrońca sprowadzony z Lechii Tomaszów Mazowiecki), Mieszka Lorenca (stoper, były gracz młodzieżowych drużyn Legii Warszawa, w ewentualnej walce o miejsce w składzie miałby bardzo wymagających rywali – Sobocińskiego, Dąbrowskiego, Morosa Gracię i Celeę), Piotra Tazbira (defensywny pomocnik, czeka na debiut w ŁKS-ie), Tomasza Góreckiego (najczęściej wystawiany na pozycjach 8 i 10, podpisał profesjonalny kontrakt z klubem w czerwcu) oraz Ebenezera Kelechukwu (piłkarsko byłoby mu zapewne bliżej do pierwszego składu niż Gryszkiewiczowi czy Sajdakowi, jednak statusem młodzieżowca będzie mógł się cieszyć dopiero po uzyskaniu polskiego obywatelstwa).
Nie jest to z pewnością lista zamknięta, w późniejszych tygodniach niewykluczone są także inne „transfery” z drugiej czy trzeciej drużyny ŁKS-u. Sztab pierwszego zespołu bacznie śledzi bowiem poczynania obu ekip. Na ostatnim pucharowym meczu rezerw ŁKS-u Wojciech Stawowy pojawił się zresztą osobiście, a na późniejszej konferencji prasowej przyznał otwarcie, że duże wrażenie zrobił na nim wówczas skrzydłowy drużyny ŁKS II.
Jak widać wyraźnie po lekturze tego krótkiego kadrowego podsumowania na pustkę po Ratajczyku nikt w ŁKS-ie narzekać nie powinien. Problemem wielu młodych graczy jest z pewnością brak ogrania na poziomie Fortuna 1 Ligi, jednak czy jest lepszy moment na wprowadzanie do drużyny nowych nazwisk niż seria zwycięstw, po której klub może pochwalić się bilansem bramkowym 15-2?
Fot. ŁKS Łódź