Finałowy turniej TAURON Pucharu Polski skończył się dla ŁKS-u Commercecon rozczarowaniem. Typowane na faworytki rywalizacji łodzianki prowadziły już 2:0 w finale, ale wypuściły zwycięstwo z rąk i musiały obejść się smakiem. – To dla nas ważna lekcja. Coś takiego nie może się więcej powtórzyć – mówi kapitan łódzkiego zespołu, Paulina Maj-Erwardt.
– Dla mnie to była powtórka wczorajszego półfinału z DevelopResem – dwa pierwsze sety zagrałyśmy bardzo dobrze, po czym zaliczyłyśmy zjazd w dwóch kolejnych. To dla nas ważna lekcja, coś takiego nie może się więcej powtórzyć. Przykre, że musiało się to wydarzyć akurat dzisiaj, w finale. Cóż, taki jest sport, musimy przełknąć gorycz tej porażki – powiedziała Maj-Erwardt na antenie Polsatu Sport.
Doświadczona libero nie szczędziła też ciepłych słów pod adresem fanów ŁKS-u, którzy podczas finałowego turnieju dopingowali łódzki zespół w bardzo licznej grupie. – Zależało mi na tym, żeby zdobyć ten puchar przede wszystkim dla naszych kibiców. Oni są niesamowici. Jeżdżą za nami wszędzie. Pasja, jaką wkładają w dopingowanie nas zasługuje na szacunek – podkreśliła.
Klubowej koleżance wtórowała środkowa „Łódzkich Wiewiór”, Kamila Witkowska. – Przyjechałyśmy tutaj po puchar. Niestety nie udało się go wygrać, ale oddałyśmy na boisku serducho, włożyłyśmy w te spotkania całą naszą energię. Szkoda, że się nie udało, bo zabrakło naprawdę niewiele. Na pewno smuci to, że w obu meczach tego turnieju prowadziłyśmy 2:0 i w obu przypadkach musiałyśmy grać tie-breaka. Wczoraj udało się go wygrać, niestety dziś szczęście najwyraźniej sprzyjało lepszym. Liczę na to, że będziemy potrafiły podnieść się mentalnie po tej porażce. Na pewno nie będzie to ani łatwe, ani szybkie – przyznała ze łzami w oczach przed kamerami PLS TV.