Piłkarskie święto na stadionie Króla. Kibice i piłkarze nie zawiedli.
Spotkanie ŁKS-u z Lechem Poznań zapowiadało się na jedno z największych piłkarskich świąt, jakie odbyły się otwartym dwa lata temu stadionie Króla. I tak faktycznie się stało. Zarówno ze strony piłkarskiej, jak i kibicowskiej ten mecz zdecydowanie spełnił oczekiwania. ŁKS przegrał 2:3, ale fani bawili się świetnie.
Mecze ŁKS-u z Lechem obok starć z Legią Warszawa i Widzewem są tymi, które ekscytują kibiców najbardziej. Na to spotkanie sprzedano 15 132 wejściówek. To najwyższa frekwencja w tym sezonie na domowym meczu ŁKS-u i piąta najwyższa w historii stadionu Króla.
– Byliśmy gotowi na to, że ten mecz będzie się cieszył dużym zainteresowaniem zarówno wśród kibiców ŁKS-u, jak i Lecha. Kibice są zaprzyjaźnieni, dlatego się tego spodziewaliśmy – powiedziała zapytana przez nas o przygotowania do niedzielnego starcia Marta Olżewska, rzeczniczka prasowa Łódzkiego Klubu Sportowego.
W związku z tak dużym zainteresowaniem, jakim cieszyło się to starcie wśród fanów, ŁKS otworzył dla fanów dodatkowe strefy gastronomiczne przed meczem. Wykorzystano dobre stosunki pomiędzy kibicami. W sklepie U2 ŁKS Store pojawiły się okolicznościowe kubki i limitowane, pamiątkowe bilety.
– Staraliśmy się odpowiednio poinformować o tym, jak dotrzeć tego dnia na stadion, wykorzystując przy tym nasze media społecznościowe. Ponadto na niedzielę szykowaliśmy dodatkowe atrakcje dla naszych kibiców i dla wszystkich tych, którzy odwiedzili na stadion Króla. Otworzyliśmy specjalne strefy, które były otwarte już dwie godziny przed meczem. Chodzi o strefy ŁKS Schools, innych sekcji drużyn Łódzkiego Klubu Sportowego jak curling czy siatkówka, a także strefę rodzinną, która została stworzona w ramach akcji #EkstraPomoc w ramach współpracy z fundacją “Kolorowy Świat” – dodała Olżewska.
I faktycznie kibice mimo brzydkiej pogody integrowali się przed stadionem.
Przed spotkaniem wystąpił specjalny gość. Arthur Lewinowicz, przed meczem zaprezentował on jeden ze swoich utworów granych na skrzypcach elektrycznych, a później jego gra posłużyła jako podkład do przedmeczowej pieśni ŁKS-u pt. “Rodowici”.
Spotkanie dla obu drużyn było piekielnie ważne. Lech mimo słabej formy cały czas liczy się w walce o mistrzostwo Polski. Gospodarze wygrywając z “Kolejorzem” mieliby szanse w walce o utrzymanie.
Świadom wagi tego starcia był Dani Ramireza. Dla Hiszpana to wyjątkowe spotkanie, bo w latach 2020/2022 reprezentował barwy poznańskiego Lecha. Zdobył z nim mistrzostwo Polski. Mimo że w Lechu nadal grają piłkarze, z którymi Hiszpan się przyjaźni w niedzielę liczyło się dla niego tylko zwycięstwo klubu, który aktualnie reprezentuje.
– Ten mecz oczywiście jest dla mnie wyjątkowy, bo lubię ten klub, lubię jego kibiców, przeżyłem wiele ważnych chwil i nadal mam tam wielu przyjaciół. W najbliższą niedzielę nie będzie jednak przyjaciół, bo chcę żeby ŁKS wygrał mecz – mówił przed meczem kapitan “Rycerzy Wiosny”.
Wtórował mu trener Marcin Matysiak, który tonował nastroje, mówiąc o tym, że Lech mimo porażek cały czas jest jednym z najlepszych klubów w Polsce i że łodzianie powinni się skupić tylko na ciężkiej pracy.
Mecz dobrze rozpoczęli ełkaesiacy. Do 35 minuty oddali sześć strzałów, w tym dwa celne, ale żaden z nich nie zakończył się bramką. Słaba postawa piłkarzy gości podburzyła kibiców Lecha, którzy już w 22 minucie na trybunach zaintonowali “Kolejorz grać, k***a mać!”.
Pierwszy celny strzał piłkarzy Lecha dał im prowadzenie. Mikael Ishak zerwał się obrońcom ŁKS-u i pokonał Dawida Arndta. Kilka minut po golu kibice ŁKS-u, którzy zajmowali miejsce na sektorach za bramką zaprezentowali oprawę. Składała się z podwieszonego na dachu stadionu proporczyka Łódzkiego Klubu Sportowego z napisem “Duma miasta”, a także z czterech złotych cyfr tworzących datę powstania klubu, czyli 1908 rok. Do tego pod całą tą oprawą znajdował się napis “W tobie nasze serca, w tobie nasza wiara”.
Oprawa kibiców ŁKS-u. Fot. Adam Kowalewicz
W 43 minucie na boisku zasłabł Ramirez. I tutaj trzeba pochwalić kibiców obu drużyn za to, jak zareagowali na wydarzenia boiskowe. Skandowali nazwisko ulubieńca ełkaesiaków. Hiszpan to docenił, gdy transportowano go do karetki pokazał kciuk w górę.
Z Ramirezem wszystko jest już dobrze. Więcej o jego stanie zdrowia pisaliśmy tutaj.
Na początku drugiej połowy Lech podwyższył swoje prowadzenie. ŁKS przy akompaniamencie dopingu fanów zdołał strzelić bramkę kontaktową. Potem spotkanie było dwukrotnie przerywane. Najpierw przez środki pirotechniczne odpalone przez kibiców Lecha, a później przez fanów ŁKS-u.
Na meczu przyjaźni było ponad dwa tysiące kibiców Lecha Poznań. Fot. Adam Kowalewicz
Fani Lecha zbyt mocno wczuli się w atmosferę przyjaźni. Najpierw przez race spotkanie zostało zatrzymane, gdy ich zespół miał korzystny wynik. Następnie zainicjowali oni przyśpiewkę ŁKS-u, który odśpiewana wraz z kibicami gospodarzy zdecydowanie napędziła łodzian i doprowadziło do wyrównania w meczu. W 86. minucie gola wyrównującego strzelił super-zmiennik Stipe Jurić. Po tej bramce stadion Króla niemalże eksplodował.
Ostatecznie to Lech wygrał dzięki bramce Filipa Marchwińskiego w doliczonym czasie gry, ale ŁKS grał jak równy z równym. Gdyby nie czerwona kartka, którą w 68. minucie ukarano Thiago Ceijasa łodzianie prawdopodobnie zdobyliby punkty.
Zachowanie kibiców ŁKS-u po meczu również było godne pochwały. Przekazali piłkarzom słowa wsparcia. Docenili z jakim zaangażowaniem ełkaesiacy podeszli do tego starcia oraz jak walczyli przez ostatnie pół godziny, chociaż grali w osłabieniu. Zauważył to trener Marcin Matysiak, który podziękował po meczu za doping fanów.
Oby takie spotkania jak to ŁKS-u z Lechem częściej odbywały się na stadionie Króla. Piłkarze na boisku stworzyli świetnie widowisko, a kibice się pod nie podłączyli, niesamowicie dopingując obydwa zespoły. Tak buduje się klubową tożsamość zespołu.
1 Comment
ŁKS wstyd dla Łodzi.