– Moim zdaniem najbardziej newralgicznymi pozycjami w ŁKS-ie są w tej chwili lewa obrona oraz pozycja sześć/osiem – ocenił większościowy udziałowiec klubu z al. Unii podczas podsumowania roku 2022. – Ten drugi przypadek jest oczywiście związany z tym, że z gry na dłuższy czas wypadł nam Mieszko Lorenc. Mam wrażenie, że trener Moskal chciałby dostać piłkarza, który poradziłby sobie zarówno na „szóstce”, jak i na „ósemce”. Trener Moskal i dyrektor Dziedzic rozmawiają o wzmocnieniach, przedstawili pewne propozycje. Czekamy na rozwiązania – stwierdził na antenie ŁKS TV.
Salski po raz kolejny uspokoił też wszystkich kibiców obawiających się, że ŁKS zostanie tej zimy osłabiony. – Nie przewiduję tego, żeby w tym okienku czekały nas odejścia z klubu – nasza dotychczasowa kadra zostanie utrzymana. Nie widzę też zagrożenia, żeby Kowalczyk i Bobek mieli nie dokończyć sezonu w ŁKS-ie. To ważni zawodnicy dla naszej drużyny, a my wiemy, o co gramy – podkreślił.
Oczywiście nie mogło zabraknąć pytania o wpływ przyszłego inwestora na możliwości transferowe ŁKS-u. Czy dzięki pieniądzom od Philipa Platka klub z al. Unii będzie mógł pozwolić sobie na więcej? – Jest za wcześnie, żeby o tym mówić. To nie jest jeszcze etap, na którym moglibyśmy prowadzić takie rozmowy. Zaproponowałem jednak, że pomimo tego, iż pan Platek nie jest jeszcze oficjalnie akcjonariuszem klubu, będziemy mu raportować o naszych transferowych pomysłach. Taka komunikacja sprzyja budowie zaufania – odparł Salski.
Jedną z potencjalnych opcji mogą być wypożyczenia zawodników, których za kadencji Krzysztofa Przytuły ŁKS unikał. – Zawieramy tylko takie umowy wypożyczeń, które zapewniają nam możliwość późniejszego pozyskania wypożyczonych piłkarzy. Nie chcemy sytuacji, takich jak w wielu pierwszoligowych klubach, gdzie w przerwie zimowej zawodnicy przenoszą się do swoich macierzystych klubów występujących w Ekstraklasie. Tak samo jest z Tutyškinasem, w którego umowie zawarta jest klauzula wykupu. W jego przypadku ewentualny transfer zależy przede wszystkim od naszej decyzji, a wymagana suma leży w zasięgu naszych możliwości. Gdyby było inaczej, nie podpisywalibyśmy umowy – zapewnił Salski.
Większościowy udziałowiec ŁKS-u został też zapytany o transfer… Daniego Ramireza. W ostatnich tygodniach były piłkarz „Rycerzy Wiosny” był łączony z łódzkim klubem, ale… tym z drugiej części miasta. – Nie prowadziliśmy rozmów o ściągnięciu Ramireza. Przyczyny są proste – po pierwsze to jest dziś wysokobudżetowy zawodnik, po drugie sam szukał innego klubu w Polsce, na poziomie Ekstraklasy, a po trzecie – po prostu nie mógłby zagrać w tym sezonie w innym klubie, bo ma już za sobą mecze w Lechu i w Zulte-Waregem. Ramirez ma bez wątpienia duże umiejętności, ale nie podejmuję się oceny tego, w jakiej jest obecnie formie. Musimy pamiętać, że on tak naprawdę przez półtora roku nie grał w piłkę – w ostatnim roku spędzonym w Lechu pojawiał się przecież na boisku głównie w Pucharze Polski, a w Belgii zaliczał tylko incydentalne występy. Zawsze staram się oglądać zawodników, którzy opuścili ŁKS i nie inaczej jest z Ramirezem. Trochę dziwie się temu, że dostaje w Belgii tak mało minut, ale najwyraźniej coś musi stać na przeszkodzie temu, żeby był podstawowym zawodnikiem. Nie pozostaje mu nic innego, jak zakasać rękawy, pokazywać się z jak najlepszej strony i powalczyć o miejsce w składzie, bo bez wątpienia posiada odpowiednie umiejętności i potencjał – ocenił.
aleksander bobekArtemijus TutyskinasDani RamirezJanusz DziedzicKazimierz MoskalŁKS ŁódźMateusz KowalczykPhilip Platektomasz salski