Raport Deloitte za sezon 2020/2021 wykazał, że ŁKS na wynagrodzenia dla zawodników przeznaczał 115 proc. przychodów. To ogromne pieniądze, przez które łodzianie popadli w problemy finansowe, z którymi borykają się do teraz. W pewnym momencie klub z al. Unii przestał być wypłacalny, a zobowiązania finansowe wobec byłych piłkarzy często sięgały nawet czterech miesięcy wstecz. Przez to kontrakty z ŁKS-em rozwiązali Mikkel Rygaard, Antonio Dominguez i Ricardinho. Łukasz Sekulski, przed tragicznym w skutkach sezonem 2021/2022 rozstał się z łodzianami za porozumieniem stron, w zmian za rozłożenie spłaty zaległości na dogodne dla obu stron raty.
Na szczęście ŁKS zaczął spłacać zobowiązania. Z tego co nam wiadomo, wśród obecnych piłkarzy dwukrotnych mistrzów Polski, nie ma żadnego, wobec którego zadłużenia sięga więcej niż dwie pensje. Gdyby szefowie łódzkiego klubu spóźnili się o jeszcze jeden miesiąc, taki zawodnik miałby wszelkie podstawy, żeby rozwiązać kontrakt z winy klubu.
To nie wszystko, bo ludzie związani z ŁKS-em, jak i środowisko Sekulskiego potwierdziło nam, że zaległości wobec byłego napastnika łodzian zostały całkowicie uregulowane.
Niestety, cały czas toczy się sprawa Domingueza, z którym, chociaż ełkaesiacy doszli do porozumienia to nie wywiązują się z terminowych spłat.
– Na bieżąco staramy się regulować należności wynikające z podpisanych umów, ale w dobie szalejącej inflacji i ogólnego wzrostu cen, nie zawsze jest to możliwe. Dążymy do tego, aby jak najszybciej wywiązać się z warunków porozumienia z Antonio i definitywnie zakończyć kwestię rozliczeń między stronami. Robimy wszystko, by podobne sytuacje nie miały miejsca w przyszłości, niezależnie od coraz trudniejszych warunków. Raz jeszcze prosimy o cierpliwość i wyrozumiałość – działania podjęte w ostatnich miesiącach w ramach planu naprawczego już przynoszą skutki w naszych wynikach finansowych, ale zwłaszcza w obecnych czasach- pełne ustabilizowanie sytuacji zajmie jeszcze trochę czasu – napisali w oświadczeniu szefowie ŁKS-u.
Czytaj także: Szefowie ŁKS-u: “Prosimy o wyrozumiałość”
Chociaż ŁKS przegrał w sądzie z Rygaardem, to wyrok, który zapadał był dla łodzian satysfakcjonujący. Z tego co da się usłyszeć, warunki podyktowane przez światową federację piłkarską miały być dogodne dla obu stron.
– Wyjątkiem jest sytuacja Rygaarda, w przypadku którego sprawa zaszła tak daleko, że zapadł już wyrok instancji międzynarodowych, z którym Mikkel się nie zgadza i od którego według naszych informacji ma zamiar się odwoływać – mówił w czerwcu Tomasz Salski, właściciel ŁKS-u.
Okazuje się, że Duńczyk dalej sądzi się z łódzkim klubem. Z tego co nam wiadomo, sprawa trafiła do Trybunału do Spraw Sportu w Lozannie, bo wyrok, który zapadł w pierwszej instancji był dla Rygaarda niesatysfakcjonujący.
Kolejny problem, z którym muszą mierzyć się szefowie ŁKS-u to pensje Ricardinho, które według naszych informacji wynoszą około 65 tys. złotych. Brazylijczyk nie kwapi się do znalezienia nowego klubu i cały czas żyje z pieniędzy, które zobowiązany jest mu wypłacać klub z al. Unii. Wśród ludzi związanych z ŁKS-em da się usłyszeć, że gdyby nie te ogromne pieniądze, które trzeba wypłacać byłemu napastnikowi, sytuacja finansowa łodzian wyglądałaby o niebo lepiej.
Czytaj także: ŁKS wyjdzie na finansową prostą?
ŁKS ma pomysł na plan naprawczy, który sukcesywnie realizuje. Chociaż zanim problemy łodzian zostaną rozwiązane minie jeszcze trochę czasu, to wydaje się, że szefowie klubu z al. Unii obrali najlepszą możliwą drogę, żeby wyjść na finansową prostą.