Na konferencji prasowej po meczu ŁKS-Miedź Legnica trener gości opowiedział o swoim planie na to spotkanie, komplementował ełkaesiaków i wspominał czas spędzony przy al. Unii.
– Ten mecz mógł się podobać kibicom, to było bardzo wyrównane spotkanie. W pierwszej połowie w 90% zrealizowaliśmy nasz plan na ten mecz. Chcieliśmy przeczekać ŁKS i próbować kąsać go w kontratakach i to się udawało. Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu bardzo dobra, druga trochę słabsza. Było to też spowodowane tym, że ŁKS to drużyna złożona z piłkarzy o bardzo wysokich umiejętnościach technicznych, musieliśmy przetrzymać ich ataki. Czasami tak jest, że zwycięstwo trzeba wycierpieć. My w drugiej połowie cierpieliśmy, ale udało się wygrać – podsumował trener Miedzi.
Dla Łobodzińskiego to był powrót, który mógł przywołać wspomnienia sprzed dekady. Obecny szkoleniowiec lidera Fortuna 1 Ligi spędził przy al. Unii rundę wiosenną sezonu 2011/2012. Zagrał w 11 meczach Ekstraklasy i zdobył bramkę w meczu z Podbeskidziem. ŁKS skończył jednak sezon na piętnastym miejscu i spadł do pierwszej ligi, a Łobodziński przeszedł do Miedzi, gdzie pozostał do końca piłkarskiej kariery. -Przyjemnie tu wrócić. Tu jest zawsze taka fajna atmosfera, że bardzo mi miło być tu z powrotem. Z ludzi, z którymi miałem okazję tu pracować pozostał w zasadzie tylko kierownik Żałoba, poznaję może jeszcze twarze niektórych dziennikarzy. Wiele się zmieniło, od czasu kiedy tu grałem – przyznał z uśmiechem dawny gracz ŁKS-u.
Łobodziński nie szczędził też ciepłych słów drużynie Marcina Pogorzały. – Przed meczem analizowałem indywidualnie jakość piłkarzy ŁKS-u i powiem szczerze, że nie było się do czego przyczepić. Grupa pościgowa jest bardzo duża, więc wydaje mi się, że na koniec o awansie mogą zdecydować detale. Jeżeli chodzi jednak o samą jakość piłkarzy, ŁKS to zespół, który może śmiało powalczyć o Ekstraklasę – powiedział.
1 Comment
W. Łobodziński komplementuje swego ZASŁUŻENIE POKONANEGO przeciwnika. i ma rację dowodząc, że ŁKS może powalczyć o ekstraklasę. To wszakże nie zmienia faktu, że to Miedz, a nie ŁKS, dysponuje obecnie zespołem o najwyższym potencjale piłkarskim w 1 Lidze. Co istotne ten zespół tworzy drużyna, w której obowiązuje zasada – jeden za wszystkich. Połączenie tych zalet, sprawia, że legniczanie, pozostaną niekwestionowanym leaderem do końca rundy wiosennej. A w ŁKS po staremu. Zespół nadal nie jest drużyną, tylko zlepkiem tych, którzy chcą grać, by wygrywać i tych którzy, nie potrafią, albo nie chcą demonstrować swych wcale niezłych umiejętności. Pierwsi płacą za to kontuzjami, kartkami i łzami zawodu, albo wściekłości – vide M.Kozioł, okrzyknięty bohaterem PRZEGRANEGO meczu. On wiedział, którym kolegom to “zawdzięcza”. A właśnie oni, to ta grająca na wszelki wypadek część zespołu, która nie wnosi niczego istotnego, ani do akcji ofensywnych ani obronnych swych kolegów, To klasyczne pasożytnictwo. Miedz, była pierwszym, trudnym, wiosennym przeciwnikiem, ale to nie usprawiedliwia ciągłego bałaganu w szeregach ŁKS.