Sobotnie spotkanie z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza było kolejnym meczem ełkaesiaków upływającym pod znakiem sędziowskich kontrowersji. Nieuznany gol Domingueza czy brak rzutu karnego po wejściu Jonathana de Amo Pereza wzbudziły liczne komentarze kibiców i ekspertów. Marcin Pogorzała, który zastępował na ławce trenerskiej zawieszonego za czerwoną kartkę Wojciecha Stawowego nie chciał komentować pracy arbitrów, ale przyznał, że jego zdaniem ełkaesiakom należał się rzut karny.
-Nie chcę odnosić się do pracy sędziów; od wczoraj słyszałem już parę razy, że to nie ma sensu. Chciałbym powiedzieć coś więcej, ale powstrzymam się z racji wieku i doświadczenia, bo mogłoby się to potem gdzieś odbić. Rozmawiałem z sędzią o karnym, który moim zdaniem się nam należał. Na pewno gdyby nie decyzje arbitrów ten mecz mógłby potoczyć się zupełnie inaczej, ale czasu nie cofniemy – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej.
32-letni asystent Wojciecha Stawowego, który zadebiutował dziś na ławce trenerskiej na centralnym szczeblu rozgrywek podkreślał, że biało-czerwono-biali celowali przed meczem w zdobycie trzech punktów. -Niezależnie od problemów kadrowych naszym celem było zwycięstwo. Jesteśmy zawiedzeni, bo mieliśmy okazje do strzelania bramek. Starałem się nie podchodzić do dzisiejszego meczu jak do debiutu. Na pewno jest to fajne wydarzenie, ale to, co funkcjonowało dobrze jest zasługą trenera Stawowego. To on tym wszystkim zarządza. Ja starałem się jedynie maksymalnie motywować zespół i pomagać mu zza linii bocznej – podkreślił Pogorzała.
Trener Bruk-Betu Termaliki, Mariusz Lewandowski chwalił swoich zawodników, ale jednocześnie doceniał klasę rywala. -Zdawaliśmy sobie sprawę z wagi tego spotkania. Dzisiejszy mecz był dla nas bardzo trudny; zwłaszcza w drugiej połowie ŁKS zmusił nas do wprowadzenia korekt w naszej grze. Uważam, że moi piłkarze szczególnie w pierwszej części gry dobrze operowali piłką i kreowali sytuacje podbramkowe. Nie był to na pewno nasz najlepszy mecz w tym sezonie. Mamy dużo materiału do analizy – stwierdził.
Fot. ŁKS Łódź / Cyfrasport