Nie jest tajemnicą, że budżet Widzewa w głównej mierze opiera się na wpływach z karnetów zakupionych przez kibiców. Niestety meczów na razie nie ma, a kibice zapłacili za produkt, którego nie mogą otrzymać.
To bardzo trudna sytuacja, ale prezes Widzewa wierzy w to, że klub w porozumieniu z kibicami wypracuje rozwiązanie satysfakcjonujące obie strony.
– Tutaj scenariuszy jest kilka, więc zobaczymy jak ta sytuacja nam się rozwinie. Na pewno środki z karnetów to znacząca pozycja w budżecie, więc sytuacja, w której kibice domagaliby się zwrotu za niewykorzystane karnety, byłaby bardzo trudna. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie – oceniła prezes Pajączek w programie „Piłka Meczowa”.
I dodała: – Do tej pory widzewska społeczność sprawdzała się w trudnych sytuacjach, kibice rozumieli, że klub trzeba wesprzeć, więc mam nadzieję, że i tym razem wszyscy spróbujemy razem przez tę trudną sytuację przejść.
Zanim jednak to nastąpi, Widzew musi zredukować koszty związane z codzienną działalnością. Prawie na pewno dojdzie także do cięć w wypłatach dla piłkarzy.
– Rozmawiamy z piłkarzami, bo szukamy najwłaściwszej formuły. Natomiast ani razu na etapie dyskusji nie pojawiły się jakieś wątpliwości co do tego, że należy to zrobić. Bardziej chodzi o zawiłości prawne – zdradziła prezes Martyna Pajączek na antenie telewizji Toya.
Warto zaznaczyć, że piłkarze Widzewa są świadomi powagi sytuacji i trudnego położenia klubu. Świadczą o tym zarówno słowa Martyny Pajączek, jak i Daniela Tanżyny, który doniesienia o możliwej obniżce wynagrodzenia skomentował na łamach Łódzkiego Sportu [KLIKNIJ].
fot. Marian Zubrzycki