Publikacja raportu finansowego za sezon 2023/2024 wlała w serca kibiców Widzewa dużo optymizmu. Klub nie ma długów i może ze spokojem dalej się rozwijać.
Bartosz Jankowski: Patrząc na raport za miniony sezon można spokojnie powiedzieć, że Widzew jest stabilny finansowo. I to ewenement w skali niemal całego kraju.
Michał Rydz (prezes Widzewa): – To prawda. Stabilność finansowa powoduje, że jest duży komfort pracy w klubie i pojawiają się plany rozwoju. Nie ma co ukrywać, że kluby, które przeżywają problemy finansowe nie koncentrują się na rozwoju, a skupiają się głównie na tym, by przetrwać. My natomiast mamy komfort, bo racjonalnie zarządzamy finansami. Zysk w kwocie prawie 5,5 mln złotych netto sprawia, że spokojnie myślimy o przyszłości. Nikt w klubie nie rozmawia o tym, jak regulować należności, co przecież dzieje się w innych jednostkach. My za to skupiamy się na tym, by poprawić funkcjonowanie drużyny, podnieść serwis czy polepszyć warunki infrastrukturalne. To sprawia, że idziemy o krok dalej i możemy budować solidne podstawy klubu, który powtarzalnie będzie walczył o sportowe trofea.
Czy nie było pokusy, by tę nadwyżkę wydać na kilku piłkarzy, którzy podnieśliby jakość drużyny?
– Nie, nie było. Różnice w pozyskiwaniu zawodników są znacznie większe. To nie tylko pensje, ale także ich serwis, jak chociażby miejsce do trenowania. To nie jest tak, że kupimy dwóch zawodników i zaraz powalczymy o mistrzostwo Polski. Gdyby tak to działało, to każdy klub miałby receptę na to, by osiągać sukcesy.
Z roku na rok obracacie coraz większymi kwotami. Z tym wiąże się pewnie coraz większa odpowiedzialność.
– To fakt, bo budżet Widzewa rośnie. Cały wolumen budżetu to ponad 60 mln złotych. Do tego mówimy o budowie ośrodka za około 30 mln. Operujemy już bardzo dużymi kwotami, ale to przecież dalej środek finansowej ekstraklasy. My jednak z optymizmem patrzymy w przyszłość, bo nasza sytuacja jest naprawdę dobra.
Ale może być lepsza. Wystarczy sprzedać jednego czy dwóch piłkarzy za kilka milionów euro.
– Żeby to było takie proste… Wciąż jest tutaj duże pole do poprawy. W piłce najwięcej zarabia się na sporcie. Największe pieniądze można zdobyć dzięki transferom i wynikom. Cieszę się, że pojawiły się w budżecie środki z transferów wychodzących, bo nie ma co tu kryć – polskie kluby muszą na tym zarabiać. Takie jest nasze miejsce w łańcuchu pokarmowym europejskiej piłki.
Do tych transferów Jagiellonia dołożyła ponad 30 milionów za mistrzostwo Polski i kolejne kilkadziesiąt za europejskie puchary. Czuje pan zazdrość patrząc na klub z Białegostoku?
– Ambicję, nie zazdrość. Chcemy tam być. Nie zazdrościmy, ale robimy wszystko, żeby się tam znaleźć.
W tym może pomóc wspomniana już sprzedaż zawodników. Zapytam więc wprost – czy Imad Rondić zostanie sprzedany?
– Za Imada są dwie oficjalne oferty i jeszcze więcej zapytań. Nie będą na mnie robiły jednak wrażenia presje medialne, agentów i otoczenia, bo mówimy o kluczowym zawodniku Widzewa, w którego ja wierzę. Jeżeli więc żadna z ofert nie będzie zadowalająca dla zawodnika i dla klubu to nie będzie tematu odejścia Imada Rondicia. Jeśli natomiast będzie ona bardzo, bardzo dobra, to ją na pewno rozważymy.
Inna kwestia to przychód z dnia meczowego. Tutaj też jest pole do porpawy, ale do tego przydałoby się rozbudować stadion.
– Bardzo byśmy tego chcieli. Patrząc na procentowe zapełnienie stadionu to sięgamy w zasadzie sufitu. Bez wsparcia miasta niestety tego nie przebrniemy, dlatego toczą się już rozmowy w tym temacie. W tej chwili jednak ważniejsze są te mniejsze inwestycje jak boisko przy stadionie i na tym się głównie koncentrujemy.
Wszystko wygląda w Widzewie naprawdę dobrze, ale po zwolnieniu Karola Zniszczoła i poście opublikowanym przez Daniela Myśliwca wydawało się, że w klubowych biurach zrobiło się gorąco.
– Nie powiedziałbym, że było gorąco, bo kilka dni wcześniej sam oznajmiłem, że Daniel Myśliwiec będzie pracował dalej. Trener ma moje wsparcie. A jeśli chodzi o decyzje, które trzeba podejmować, to taka jest moja rola. Nie mogę kierować się interesem personalnym. Najważniejsze jest dobro klubu i tyle. Nie mówiłbym tutaj o konfliktach. To jest piłka, wiadomo, że są emocje, ale to w sporcie zupełnie normalne.