Na początku sezonu Radosław Gołębiowski był podstawowym młodzieżowcem Widzewa. Ostatnio gra bardzo mało albo wcale. – Znalazł się na zakręcie, ale wierzymy, że z niego wyjdzie – mówi trener Janusz Niedźwiedź.
19-latek w poprzednim sezonie przyczynił się do awansu Skry Częstochowa do awansu do Fortuna 1. Ligi. Zagrał w 31 meczach i zdobył dwa gole. Zauważył go Widzew i latem ściągnął do siebie. W czerwcu podpisał dwuletni kontrakt z opcją przedłużenia o rok. Łódzki klub potrzebował młodzieżowców i lewonożny pomocnik od razu wywalczył miejsce w pierwszym składzie.
Od 1. do 4. kolejki Gołębiowski grał w pierwszym składzie Widzewa. W drugim meczu z Zagłębiem Sosnowiec zdobył nawet gola. Początek miał naprawdę bardzo udany. Do tego stopnia, że dostał powołanie do reprezentacji Polski do lat 20. Z orzełkiem na piersi zadebiutował w kadrze w meczu z Portugalią.
Wyjazd na zgrupowanie (na spotkania z Włochami i Portugalią) kosztował go jednak utratę miejsca w pierwszym składzie Widzewa. Od tamtej pory wystąpił jeszcze tylko w pięciu meczach, z czego raz w pierwszym składzie – ze Skrą. W kilku spotkaniach – w tym w dwóch ostatnich – nie wystąpił już wcale. W hierarchii widzewskich młodzieżowców Gołębiowski spadł nie tylko za Bartosza Guzdka, ale też Kacpra Karaska.
Jak się okazuje, to właśnie powołanie do reprezentacji zaburzyło jego rozwój. – Po powrocie z kadry zastanawialiśmy się z trenerami w klubie, skąd u niego taki spadek formy – mówi Janusz Niedźwiedź, szkoleniowiec Widzewa. – Zaczęliśmy liczyć dni, w których Radek był bez treningu mocnego i wyszło nam, że to było aż 18 dni, w których rozegrał w reprezentacji tylko jedną połówkę. To dwa i pół tygodnia bez treningów. My wtedy trenowaliśmy mocno i to był taki moment, że Radek wypadł, nie był w odpowiedniej formie.
Niedźwiedź dodał, że później Gołębiowski „doszusował” do reszty kolegów. – Ale ciężko być w tzw. sztosie fizycznym i mentalnym, jeśli się nie gra – tłumaczy trener.
– To młody zawodnik, który pierwszy raz zderzył się z pierwszoligowym poziomem. Znalazł się na zakręcie, ale wierzymy, że z niego wyjdzie i w tym tygodniu, czy następnym pokaże się, z jak najlepszej strony. Wierzę, że tak będzie.
Janusz NiedźwiedźReklama
Szkoleniowiec przypomina, że przed drużyną dwa mecze – w sobotę w lidze z Resovią, a już we wtorek z GKS-em Jastrzębie w Pucharze Polski. – Wszystkie ręce na pokład. Na pewno będą pewne rotacje w składzie – zapowiada.
Niedźwiedź podał przykłada Tomasza Dejewskiego, który po kontuzji Krystiana Nowaka wskoczył do pierwszego składu Widzewa i został bohaterem derbów Łodzi, bo to on strzelił w końcówce wyrównującego gola. – To pokazuje, że trzeba walczyć o swoje miejsce w składzie – zakończył trener.
1 Comment
Podobnie było z Gutowskim