Zarówno Widzew, jak i ŁKS mają duże problemy z regularnością. Trwający sezon jest kolejnym potwierdzeniem tego, że Fortuna 1 Liga to rozgrywki, w których niczego nie można być na sto procent pewnym, a zasady logiki i zdrowego rozsądku niejednokrotnie ulegają zawieszeniu. Szczególnie boleśnie przekonali się o tym ostatnio fani drużyny z al. Piłsudskiego – widzewiacy najpierw rozegrali kapitalny (choć przegrany) mecz z Koroną, następnie wyszarpali zwycięstwo w derbach rozgrywanych na stadionie lokalnego rywala, by raptem kilka dni później stracić cztery bramki w meczu z radzącą sobie w tym sezonie bardzo przeciętnie Resovią.
Nietypowych zestawień wyników nie brakowało w ostatnich miesiącach także przy al. Unii. Biało-czerwono-biali też dostali w trwających rozgrywkach cięgi od Resovii (0:3 u siebie po jednym z najsłabszych w wykonaniu ełkaesiaków meczów w tym sezonie). W kolejny weekend wybrali się jednak do Legnicy, by… pokonać w jaskini lwa późniejszego mistrza Fortuna 1 Ligi (ełkaesiacy wygrali 2:0 i są obecnie jedyną drużyną obok… walczącego o utrzymanie Stomilu, która w trwającej kampanii znalazła sposób na pokonanie ekipy Wojciecha Łobodzińskiego).
Ostatnia kolejka, w której oba łódzkie zespoły cieszyłyby się ze zwycięstwa została rozegrana… ponad pół roku temu, w październiku ubiegłego roku, tuż przed pierwszymi w tym sezonie derbami Łodzi. Zarówno ŁKS, jak i Widzew pokonały wówczas 1:0 drużyny, które zajmują obecnie miejsca w czołówce tabeli – ŁKS wygrał u siebie z Arką (gol Radaszkiewicza), a Widzew triumfował na stadionie Korony (trafienie Montiniego).
W kolejnych miesiącach zarówno Widzew, jak i ŁKS zmagały się jednak z wahaniami formy. To właśnie od 67. derbów Łodzi idąca wcześniej przez rozgrywki Fortuna 1 Ligi jak burza ekipa Janusza Niedźwiedzia zaczęła mierzyć się z coraz większymi turbulencjami. Od tamtego momentu widzewiacy stracili punkty m.in. z Sandecją (2:2), Górnikiem Polkowice (0:0) czy Skrą Częstochowa (2:2). Jeszcze gorzej wygląda bilans ŁKS-u, który nie potrafił zwyciężyć m.in. ze Stomilem (0:2) czy pewnym obecnie spadku do II ligi GKS-em Jastrzębie (1:1).
Zażarta wcześniej rywalizacja o awans do PKO BP Ekstraklasy w końcowej fazie sezonu zamieniła się w wyścig żółwi. Zdumiewających wyników mieliśmy co nie miara, a jednym zespołem, który potrafił ustrzec się wpadek okazała się Miedź, której ta regularność zapewniła pierwsze miejsce w tabeli.
Jeśli łódzkie kluby chcą osiągnąć swoje cele, najlepiej będzie jeśli dwukrotnie zafundują nam powtórkę z października. Widzew ma wszystko w swoich rękach, ale już nie może sobie pozwolić na powtórzenie wpadki z tego weekendu. Sytuacja ŁKS-u jest bardziej skomplikowana, ale wobec niedawnych porażek bezpośrednich przeciwników w walce o awans ten sezon wciąż może zakończyć się dla piłkarzy Marcina Pogorzały happy endem. Zarówno w przypadku Widzewa, jak i ŁKS-u na ostatniej prostej sezonu kluczowa będzie niezawodność i regularność. Teraz nie ma już miejsca na potknięcia.