To co w 1109 roku nie udało się królowi Henrykowi V, nie udało się też ŁKS-owi. Obrona Głogowa znowu była górą.
Po remisie ze Skrą Częstochowa, ŁKS-owi przyszło mierzyć się z równie niewygodnym rywalem co beniaminek pierwszej ligi. Piłkarze Chrobrego do spotkania przystępowali z dużo lepszymi nastrojami niż ełkaesiacy, bo w poprzedniej kolejce pokonali Arkę Gdynia. Kibu Vicuna, trener łodzian nie miał w prawdzie do dyspozycji Jana Sobocińskiego i Macieja Dąbrowskiego, ale odpowiedzialni za obronę Oskar Koprowski i Mieszko Lorenc, nie raz udowodnili, że można na nich polegać. Do składu wrócił Bartosz Szeliga i Pirulo, którzy zastąpili słabo spisujących się w meczu ze Skrą, Adriana Klimczaka i Macieja Wolskiego. Zaskakujące, że po słabym występie z częstochowianami, miejsce w składzie zachował Maksymilian Rozwandowicz, skoro trener Vicuna miał już do dyspozycji Jakuba Tosika. Przedostatni mecz w 2021 roku ŁKS rozpoczął w prawie optymalnym składzie. To co w 1109 roku nie udało się królowi Henrykowi V. nie udało się też ŁKS-owi. Obrona Głogowa znowu była górą.
ŁKS zaczął z większym zaangażowaniem. Podopieczni Vicuny grali równie agresywnym pressingiem co podczas spotkania z GKS-em Tychy. Już w trzeciej minucie doskonałą okazję do zdobycia gola zmarnował Pirulo, który po dośrodkowaniu Javiego Moreno uderzył niecelnie głową. Łodzianie grali naprawdę dobrze, znowu błyszczał Antonio Dominugez, który wysokim podaniem wyszukał Ricardinho. Brazylijczyk uderzył z ostrego kąta. Niestety górą był bramkarz głogowian.
Przez pierwszy kwadrans ŁKS miał przewagę optyczną, ale nic z niej nie wynikało. Głogowianie czekali na swojej połowie i głęboko się bronili. Coraz bardziej ekwilibrystycznych zagrań próbowali Moreno i Ricardinho. Brakowało tylko finalizacji.
Najdogodniejszą sytuację do zdobycia bramki zmarnował Ricardinho, który wyszedł sam na sam z bramkarzem i zamiast uderzać, prowadził futbolówkę przy nodze dopóki zawodnicy Chrobrego nie wybili jej poza pole karne. Napastnik podjął niezrozumiałą decyzję. Wydawało się, że czekał aż ktoś go sfauluje i sędzia odgwiżdże rzut karny.
Chrobry oddał pierwszy strzał 30. minucie spotkania. Dominik Piła niecelnie uderzył z ostrego kąta. Tempo meczu nieco opadło, głogowianie coraz częściej zapuszczali się pod ełkaesiacką bramkę. Za każdym razem na posterunku byli niezawodni Bąkowicz i Koprowski.
Zawiódł za to Szeliga, który w 43. minucie spotkania przepuścił dwóch zawodników Chrobrego. Hubert Turski wyszedł sam na sam z Markiem Koziołem. Sytuację czystym wślizgiem uratował Rozwandowicz. Chociaż ŁKS w pierwszej połowie przeważał, to dwie najdogodniejsze sytuacje stworzyli sobie piłkarze Chrobrego. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem, ale obie strony mogły czuć niedosyt.
Chrobry ruszył do ataku już w pierwszej minucie drugiej połowy. Doskonałą okazję do zdobycia bramki zmarnował wprowadzony w przerwie Van der Heijden. Piłkę w niestrzeżonej bramce próbował jeszcze umieścić Tupaj, ale fatalnie spudłował.
Moreno idąc drogą starszego kolegi również w beznadziejny sposób próbował wymusić karnego. Hiszpański skrzydłowy miał idealną okazję do oddania strzału, ale dokładnie tak jak Ricardinho wolał przytrzymać piłkę przy nodze i czekać aż zostanie sfaulowany. Niestety żaden z graczy Chrobrego nie chciał z nim współpracować.
Po godzinie gry ŁKS stracił gola. Kozioł wyszedł do dośrodkowania i wybił piłkę do boku. Do futbolówki dopadł Piła, żaden z obrońców w biało-czerwono-białych koszulkach nie przeszkadzał mu, więc mierzonym uderzeniem z dystansu umieścił ją w pustej bramce. Kuriozalny gol, ale kibice łódzkiej drużyny już są do takich przyzwyczajeni.
Trener Vicuna na ostatnie 20. minut wpuścił Samuela Corrala. Patrzą na poprzednie mecze Hiszpana, trudno było uwierzyć, że to właśnie on odmieni losy spotkania. Drugi z graczy z Półwyspu Iberyjskiego – Pirulo, dwa razy wyszukał świetnym podaniem kolegów z drużyny, Obaj jego partnerzy byli na spalonym i akcja umarła w zarodku.
W 84. minucie ŁKS mógł wyrównać, bo Corral dostał świetne, prostopadłe podanie. Niestety, zgodnie z prawami fizyki obiekty o dużej masie wolniej nabierają prędkości i Hiszpan nie dobiegł do piłki. ŁKS próbował do końca, ale bił głową w mur. Kibiców pocieszyć może fakt, że to przedostatni mecz w tym składzie osobowym.
Chrobry Głogów – ŁKS 1:0 (0:0)
1:0 – 60. Piła
Chrobry Głogów: Leszczyński – Iłków-Gołąb, Michalec, Bougaidis, Ziemann – Rzuchowski, Kolenc – Tupaj (61. Bochniak), Lebedyński (62. Machaj), Piła – Turski
ŁKS: Kozioł – Bąkowicz (46. Klimczak), Lorenc, Koprowski, Szeliga – Rozwandowicz (46. Tosik), Dominguez, Ricardinho (67. Corral) – Pirulo, Moreno – Radaszkiewicz (82. Jurić)
żółte kartki: Bąkowicz, Lorenc