Kamil Dankowski nie zagra w tym roku. ŁKS już uzupełnił braki na jego pozycji.
Kamilowi Dankowskiemu należy współczuć. Zerwane więzadło wyklucza tego ciągle młodego piłkarza, przynajmniej na pół roku. Treningi wznowi prawdopodobnie na zgrupowaniu zimowym. Zanim dojdzie do pełni sił, sezon wejdzie w kluczową fazę i trener raczej nie będzie chciał stawiać na piłkarza niezgranego z drużyną. Kontuzje nie omijają Dankowskiego, bo w 2021 roku leczył już złamanie kości śródstopia.
Dankowski w lipcu 2017 zerwał więzadło w drugiej nodze. Do zdrowia dochodził, aż 176 dni, na boisko wrócił w listopadzie. Od tego momentu w Śląsku Wrocław praktycznie przestano na niego stawiać, z obawy, że kontuzja wróci. Klub między innymi z tego powodu nie przedłużył z nim umowy. Wydaje się, że łódzka drużyna, której pion sportowy jest powszechnie chwalony, mogła przestudiować historię kontuzji Dankowskiego i na tej podstawie ocenić realne zagrożenie kolejnym urazem. Nie jest tak, że jeżeli obrońca zerwał więzadło w drugiej nodze, to pierwszy uraz nie ma z tym nic wspólnego. Czasami przez to, że podczas rekonwalescencji zdrowa noga jest narażona na większe obciążenia, ryzyko po powrocie na boisko jest dla obu kończyn porównywalne. ŁKS sprowadził Bartosza Szeligę, który jest solidnym prawym obrońcą, więc na szczęście drużyna nie ucierpi na absencji Dankowskiego.