Piątego października zakończyło się letnie okienko transferowe. Chociaż ze względu na pandemię koronawirusa zostało ono mocno wydłużone, to Widzew i tak nie zdążył skompletować kadry na sezon 2020/2021. Łódzki klub wciąż poszukuje napastnika.
Widzew ma w swojej kadrze obecnie czterech nominalnych napastników: Karola Czubaka, Roberta Prochownika, Przemysława Kitę i Marcina Robaka. Po co zatem łódzkiej ekipie kolejny napastnik?
Chociaż na pierwszy rzut oka snajperów w łódzkim beniaminku Fortuna 1 Ligi jest pod dostatkiem, to rzeczywistość jest zgoła odmienna. Czubak i Kita są bowiem kontuzjowani, a Prochownik na razie, zdaniem trenera Dobiego, nie prezentuje jeszcze I-ligowego poziomu.
– Pracujemy jeszcze nad transferami. Szukamy napastnika, choć jak wiadomo okienko zostało już zamknięte i pozostają do wyboru tylko wolni zawodnicy – przyznał Enkeleid Dobi.
I dodał: – Nie dało się przewidzieć kontuzji Karola Czubaka, a Robert Prochownik jest młodym piłkarzem, zdolnym, ale potrzebuje czasu, żeby dojść do seniorskiego, profesjonalnego poziomu – powiedział Enkeleid Dobi.
Widzew został więc z jednym napastnikiem – 38-letnim Marcinem Robakiem, który nie jest w najlepszej formie.
Trener Dobi musi więc szukać innych rozwiązać. Być może w ataku w meczu z Sandecją pojawi się Mateusz Michalski lub Merveille Fundabmu. A może szkoleniowiec Widzewa zaskoczy i na pozycji napastnika wystawi innego z nominalnym pomocników?
fot. Marian Zubrzycki