Piłkarze ŁKS podczas zgrupowania w Turcji rozegrają trzy spotkania kontrolne. Pierwsze w środę. Rywalem zespołu prowadzonego przez Kazimierza Moskala będzie FK Armawir, który zajmuje siedemnastą lokatę w rosyjskiej FNL – druga klasa rozgrywkowa.
Przed wyjazdem do Side szkoleniowiec łódzkiej ekipy obawiał się złych warunków atmosferycznych. – Obserwuję pogodę w Turcji i trochę się boję. Jeśli boiska będą takie, jak jeszcze tydzień temu, to możemy mieć kłopoty nie tylko ze sparingami, ale również z treningami. Mam jednak nadzieję, że pogoda zmieni się na lepsze. Liczę, że będziemy mieli możliwość trenowania na dobrze przygotowanych boiskach, a sparingi będą zdecydowanie lepiej wyglądały niż w Polsce – powiedział Moskal. Jak na razie zespół ŁKS nie może narzekać na warunki. W Side świeci słońce.
Reklama
W środę łodzianie rozegrają pierwsze spotkanie kontrolne. – Trudno mi cokolwiek powiedzieć o rywalach. Zmierzymy się z drugą ligą rosyjską, zespołem z Kazachstanu i Białorusi. Różnie to bywa. Sparingi z tymi drużynami bywają niebezpieczne – ocenił Moskal. Zawodnicy ŁKS mogli się o tym przekonać przed rokiem, gdy na boisku przy ul. Minerskiej zmierzyli się z przedstawicielem białoruskiej ekstraklasy FK Gorodieja (1:0). Rywale, szczególnie w drugiej odsłonie meczu skupili się przede wszystkim na przerywaniu akcji, niekiedy uciekając się do brutalnych fauli. Kilki zawodników ŁKS doznało w tym meczu kontuzji.
Najbliższy rywal łódzkiego zespołu – FK Armawir zajmuje 17 miejsce w rosyjskiej FNL. Występuje w niej 20 drużyn. W 24 spotkaniach odniósł 6 zwycięstw, zanotował siedem remisów i jedenaście porażek. Bilans bramkowy 25-38. Najbrutalniej grającym piłkarzem FK Armawir jest Nikita Biezlichotnow. 28-letni pomocnik ujrzał w tym sezonie już dwie czerwone kartki.
Rywale ŁKS kilka dni temu rozegrali mecz kontrolny z CSKA 1948 Sofia, wygrany 1:0. – Drużyna rywala wyglądała dobrze, nie było łatwo. Mecz okazał się niezbyt przyjacielski, było w nim sporo walki i nieprzepisowych zagrań. Walczyliśmy do końca i zasłużenie wygraliśmy – ocenił spotkanie pomocnik Oleg Polyakov.