Henrich Ravas, Jakub Wrąbel i Jan Krzywański – kto będzie nr 1 w bramce Widzewa w nowym sezonie? Jest kilka scenariuszy.
Niedawno zastanawialiśmy się, czy to już nie czas, by szansę po ponad rocznej przerwie dostał Jakub Wrąbel. 26-latek był podstawowym bramkarzem Widzewa jesienią ubiegłego sezonu. Spisywał się znakomicie. Niestety w marcu doznał kontuzji, która wyeliminowała go z gry do końca sezonu, a także na pierwszą rundę już w PKO Ekstraklasie. Na szczęście Henrich Ravas, którego klub ściągnął w trybie awaryjnym, okazał się godnym następcą Ravasa. Słowak przyczynił się do awansu, teraz należy do czołówki bramkarzy w polskiej lidze.
Ale Wrąbel jest już zdrowy i gotowy. Stąd spekulacje, czy nie powinien dostać szansy, tym bardziej, że Ravas wiosną nie spisywał się już tak świetnie, jak jesienią, chociaż nie zawalał. Słowak musiał jednak usłyszeć od trenera Niedźwiedzia, że pozostaje nr 1. Szkoleniowiec powiedział to też oficjalnie przed kamerami Canal+ Sport. – Jesteśmy zdecydowani na Henricha Ravasa. Rozmawiamy o tym. Rozmawiamy też z Kubą Wrąblem. Mamy dwóch dobrych bramkarzy, ale pierwszym jest Heniek i jego zostawiliśmy w składzie – stwierdził.
Słowak rozegrał w niedzielę jeden z lepszych meczów w tej rundzie, więc chyba słowa trenera dodały mu sił i motywacji. Nie jest tajemnicą, że bardzo dużo w kwestii bramkarzy ma też trener Andrzej Woźniak, co jest oczywiste. Od lat wiadomo, że to świetny fachowiec.
Do końca rozgrywek pozostało jeszcze tylko osiem kolejek. Co może się wydarzyć? Być może, gdyby Widzew o nic już nie walczył, np. stracił szanse na puchary, to Wrąbel jeszcze wejdzie do bramki. Zasłużył bowiem, by zagrać w PKO Ekstraklasie w barwach Widzewa, bo przecież przyczynił się w dużym stopniu do awansu. Słowak na pewno by to zrozumiał, chociaż na pewno wolałby nie oddawać miejsca.
CZYTAJ TEŻ: Widzew planuje letnie transfery. Wiadomo, ilu piłkarzy ma przyjść
Ciekawie może być po sezonie. Ravas ma jeszcze kontrakt do końca następnego sezonu. Kończy się za to umowa Wrąbla. Od 1 lipca piłkarzem Widzewa będzie za to Jan Krzywański, 20-latek z Legionovii, z którym już w styczniu podpisano kontrakt. Jego długość (2+2) świadczy o tym, że w klubie mają nadzieję, że w przyszłości to on będzie nr 1. Na razie Krzywański gra w Legionovii, a także przyjeżdża do Łodzi na treningi z Woźniakiem. – To perspektywiczny zawodnik, bardzo dobrze oceniony przez trenera Woźniaka. Będzie naszym piłkarzem od lipca, teraz cały czas broni w Legionovii. To bardzo ciekawy gracz, mam nadzieję, że w przyszłości będzie bramkarzem Widzewa – przyznał to zresztą w rozmowie w #WidzewRedRoom na Twitterze dyrektor sportowy Tomasz Wichnarek.
Mamy więc Ravasa i Krzywańskiego. Wasyl Łytwynenko, inny bramkarz sprowadzony w trybie awaryjnym po kontuzjach Wrąbla i Konrada Reszki, na pewno pożegna się z Widzewem, bo jego kontrakt wygaśnie. A co z Wrąblem? Nieoficjalnie wiadomo, że w klubie chcieliby, by został, czyli podpisał nowy kontrakt. – Prowadzone są z nim rozmowy – przyznał Wichniarek.
Trudno jednak przypuszczać, że 26-latek pogodzi się z rolą rezerwowego. Ale niekoniecznie musiałby nim być. Nie chodzi nawet o to, że może wygrać rywalizację z Ravasem, ale o to, że Słowak to jeden z tych widzewiaków, o których pytają inne kluby. Dyrektor sportowy przyznał, że zimą były o niego zapytania. Może temat wróci?
Możliwe są więc różne scenariusze, np. taki, że Ravasa uda się wytransferować za dobre pieniądze i podpisać nowy kontrakt z Wrąblem, który wróciłby do bramki. Przy nim uczyłby się młody Krzywański – chyba takie rozwiązanie byłoby idealne dla szefów klubu. Nie można jednak wykluczyć, że to Ravasa zostanie, a Wrąbel nie podpisze nowego kontraktu, albo że zostaną obaj. W każdym z tych scenariuszy sytuacja Widzewa z bramkarzami wydaje się być naprawdę dobra.