Przed meczem Widzew – Górnik głośno zrobiło się o proteście piłkarzy z Zabrza, którzy od kilku tygodni nie otrzymywali należnych wypłat. Kolejny rywal Widzewa również ma problemy finansowe.
Górnik Zabrze miał przed meczem z Widzewem finansowe problemy. Piłkarze od dwóch miesięcy nie otrzymali pensji i w ramach protestu nie wyszli na ostatni przedmeczowy trening. Klub tłumaczył, że nie miał z czego zapłacić, bo belgijski KAA Gent nie przelał pieniędzy za transfer Daisuke Yokoty.
Przed spotkaniem z Widzewem doszło do spotkania władz klubu z piłkarzami i sztabem szkoleniowym, zaś w sobotę klub ogłosił, iż ma potwierdzenie, że Belgowie zapłacili pierwszą transzę, co oznacza, że przynajmniej część pieniędzy trafi na konta zawodników. To jednak nie pomogło im w meczu z Widzewem, które łodzianie dość pewnie wygrali 3:1.
Ciężko stwierdzić, czy zawirowania finansowe miały tak duży wpływ na zawodników Górnika, że przegrali mecz. Pewne jest natomiast, że takie problemy nie pomagają piłkarzom skupić się tylko na grze w piłkę.
CZYTAJ TAKŻE >>> Zamyka się okno transferowe. Co na to Widzew?
Wisła Kraków, czyli kolejny rywal Widzewa, z którym łodzianie zmierzą się w ćwierćfinale Pucharu Polski, również ma problemy finansowe. Przy Reymonta opóźnienia w wypłatach sięgają dwóch miesięcy i jest to jedyne wyjście, które zapewnia 13-krotnemu mistrzowi Polski w miarę stabilne funkcjonowanie. Wprost mówi o tym prezes klubu – Jarosław Królewski. To efekt długów jeszcze sprzed kilku lat.
– Wisła ma wskaźnik płynnościowy, który przedstawiłem w listopadzie 2023 w wywiadzie rzeka z Panem Bartoszem Karczem na temat finansów, który musimy przyjąć na ten sezon aby przetrwać – dokładnie opisałem rok który nas czeka i wyzwania finansowe, które są przed nami. Przyznałem wówczas, a następnie powtórzyłem we wszystkich mediach, że wynosi on 1.34-1.5 miesiąca i bardzo staramy się go pilnować. Wynika to ze struktury płatności sponsorskich – skomentował Jarosław Królewski na platformie X.
A to nie koniec zmartwień. Zespół z Krakowa boryka się z wieloma kontuzjami, co oznacza potrzebę sprowadzania kolejnych zawodników. O jednym z nich pisaliśmy TUTAJ.
– Wisła nie zatrudnia piłkarzy bo chce, tylko dlatego, że dotknęła nas plaga kontuzji. Koszt nowych zawodników równoważą odejścia i wypożyczenia – twierdzi Królewski.
Jednocześnie wspomina, że nie bez znaczenia są wyniki sportowe. Wisła w I lidze zajmuje piąte miejsce, gwarantujące grę w barażach. To poniżej oczekiwań fanów Białej Gwiazdy.
I dodaje: – Model który decyduje dziś o opłacalności np. dnia meczowego jest wprost uzależniony od obecności kibiców na stadionie, a co za tym idzie od formy drużyny – i tu liczby dla dużych klubów są brutalne. Mówiąc wprost, gdyby dziś Wisła Kraków była w pierwszej trójce i prezentowała równą formę zaległości by nie było – podkreślił Królewski.
Na pewno w lepszej sytuacji są widzewiacy. W łódzkim klubie nie ma problemów z terminowością wypłat, a po wygranych derbach piłkarze mogli liczyć na przyjemną premię finansową. Kolejne zwycięstwo, wiążące się z awansem do półfinału Pucharu Polski, też byłoby dla zawodników Widzewa, najogólniej mówiąc, bardzo opłacalne.
CZYTAJ TAKŻE >>> Kamil Kosowski: Tak grający Widzew jest w stanie wygrać z każdym