Wiem, jakie błędy popełniłem w Zagłębiu. Mówiąc kolokwialnie, nie wytrzymałem ciśnienia, Wyciągnąłem z tego wnioski i mam nadzieję, że pomoże to w Widzewie.
Od poniedziałku prezesem Widzewa jest Mateusz Dróżdż. Wcześniej był on prezesem Zagłębie Lubin, a ostatnio przewodniczącym rady nadzorczej Górnika Polkowice, który awansował do pierwszej ligi. – To moje drugie podejście do Widzewa. Za pierwszym razem bałem się tej decyzji. Jest wiele celów: od zmiany komunikacji z kibicami, na podejściu do sponsorów. Mamy też zbudować drużynę – mówił w radiu Widzew.fm.
Dróżdż zdradził, że od kilku tygodni rozmawiał z działaczami Widzewa. Był na meczu z Miedzią Legnica, ale bardziej zapamiętał inaugurację mistrzostw świata U-20. – Usłyszałem kibiców śpiewających “serce Łodzi bije właśnie tu”. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. To miejsce powoduje ogromne wyzwania – dodał.
Nowy prezes przyznał, że miał udział w wyborze trenera Janusza Niedźwiedzia.
Wśród głównych celów klubu Dróżdż wymienił stworzenie pionu sportowego, a także rozwinięcie szkolenia. – Wychowywanie piłkarzy to duże dochody dla klubu. Widzew musi zacząć zarabiać na transferach. Nie może być tak, że Ameyaw, którego uważam za dobrego zawodnika, odchodzi za darmo – tłumaczył. – W trzeciej czy drugiej lidze nie zrobi się awansu bazując na zawodnikach o dużych kontraktach. W Widzewie, nikogo nie chcę obrażać, na pewno tak nie budowałbym drużyny. Dlatego trener Niedźwiedź i zawodnicy bez nazwisk są drogą dla Widzewa. Awans nie za wszelką cenę, ważniejsza jest budowa struktur i tożsamości. Mam być to drużyna z charakterem, ambitna – zakończył prezes Dróżdż.