Na stadionie GKS-u Tychy oglądaliśmy zacięte, dynamiczne spotkanie. Była wymiana ciosów, było dużo okazji, była ofensywna gra obu drużyn i zasłużony remis.
Marcin Pogorzała przemeblował skład ŁKS-u. W porównaniu ze starciem z Termalicą miejsca w wyjściowej jedenastce zachowali jedynie Malarz, Dankowski, Marciniak i Klimczak. Szansę pokazania się od pierwszej minuty dostali choćby Sajdak, Rygaard, Srnić czy Sekulski, a od gry odpoczęli m.in. piłkarze zagrożeni zawieszeniem za żółte kartki.
Od pierwszego gwizdka arbitra oglądaliśmy bardzo żywe, otwarte spotkanie, z groźnymi akcjami z obu stron. Więcej z gry mieli jednak tyszanie, którzy wypracowali sobie wyraźną przewagę w posiadaniu piłki i ilości oddanych strzałów. Wraz z upływem kolejnych minut przewaga gospodarzy była coraz większa, a ŁKS miał coraz większe trudności z budowaniem akcji.
Pomimo takiego obrazu gry najlepszą sytuację pierwszej połowy miał… aktywny od pierwszej minuty Przemysław Sajdak. Sajdak dostał z prawego skrzydła świetne dośrodkowanie od Macieja Wolskiego, a wskutek fatalnego błędu w ustawieniu Kamila Szymury mógł uderzać głową z okolic piątego metra. Zabrakło jednak dobrego wykończenia i na tablicy wyników wciąż widniał rezultat 0:0. W drugiej części pierwszej połowy mecz nieco się uspokoił i wyrównał, choć tempo gry nadal było wysokie. Do przerwy wynik nie uległ zmianie.
Pomimo tego, że w Niecieczy i Głogowie utrzymywały się wyniki niekorzystne dla tyszan i łodzian walka po przerwie nadal była zacięta. Początkowo, podobnie jak w pierwszej połowie, bardziej wyraziści byli gospodarze, a ŁKS miał spore problemy z utrzymaniem się przy piłce i wyprowadzeniem akcji. To właśnie piłkarze Artura Derbina otworzyli wynik spotkania. W 54. minucie wyprowadzili kontrę po rzucie rożnym dla ŁKS-u. Najpierw przebitkę przegrał Adrian Klimczak, następnie Kamil Kargulewicz dograł do Jakuba Piątka, a ten znakomitym prostopadłym zagraniem obsłużył Sebastiana Stebleckiego. Były gracz Cracovii pokonał Arkadiusza Malarza pewnym strzałem w dalszy róg bramki. Marcin Pogorzała zareagował na taki obrót wydarzeń potrójną zmianą – na boisku pojawili się Ricardinho, Gryszkiewicz i Tosik.
Te roszady wniosły spore ożywienie w grę łodzian. Stracona bramka nie podcięła ełkaesiakom skrzydeł, lecz zmotywowała ich do szybszej i bardziej intensywnej gry. Na połowie GKS-u Tychy było coraz więcej przestrzeni, a rozpędzeni łodzianie umieli ją wykorzystywać.
W 65. minucie Klimczak mógł zdobyć bramkę, która miałaby spore szanse w plebiscycie na najpiękniejsze trafienie sezonu. Boczny obrońca ŁKS-u uderzył zza szesnastego metra z prostego podbicia, kierując w okienko bramki Konrada Jałochy prawdziwą bombę. Zamiast wpaść do bramki piłka odbiła się po jego strzale od poprzeczki i nie mieliśmy okazji przekonać się o wytrzymałości siatek na stadionie w Tychach. W przeciągu kilku minut ŁKS mógł kilkukrotnie zmienić wynik spotkania. Najpierw z obrębu pola karnego uderzał Tosik, a następnie fenomenalną okazję miał Ricardinho. Brazylijczyk dostał podanie od Łukasza Sekulskiego i z najmniejszej odległości uderzał głową, ale trafił wprost w Jałochę.
Przez kilkanaście minut na połowie GKS-u Tychy było gorąco, ale ełkaesiacy nie potrafili zwieńczyć okresu dobrej, dynamicznej gry strzeleniem bramki. W końcówce ich napór osłabł. Wydawało się już, że ceną za brak skuteczności ełkaesiaków będzie brak punktów, ale wtedy Ricardinho pokazał klasę i odwrócił losy spotkania – odebrał piłkę w środku pola w okolicach 20. metra, błyskawicznie ułożył ją sobie na prawej nodze i huknął w róg bramki Jałochy. Piłka zatrzepotała w siatce, a uradowany Brazylijczyk popędził wprost w objęcia Marcina Pogorzały.
ŁKS przywozi z Tych punkt, ale kończy sezon zasadniczy na piątym miejscu i w półfinale baraży będzie musiał grać na wyjeździe. Trzybramkowe zwycięstwo Arki w Głogowie oznacza, że byłoby tak nawet, gdyby ŁKS pokonał w sobotę ekipę Derbina. W drugim półfinale GKS Tychy podejmie Górnika Łęczna. Jeśli sobotni rywale wygrają swoje mecze, w następną niedzielę ponownie zmierzą się na stadionie w Tychach, by rozstrzygnąć kwestię awansu do PKO BP Ekstraklasy.
ŁKS – GKS Tychy 1:1 (0:0)
1:0 – Steblecki, 54. minuta
1:1 – Ricardinho, 90. minuta
GKS Tychy: Jałocha – Mańka, Sołowiej, Szymura, Szeliga – Kargulewicz (63. K. Piątek), J. Piątek (72. Paprzycki), Steblecki (83. Polap), Żytek, Biel (64. Moneta) – Lewicki (83. Kasprzyk)
ŁKS: Malarz – Dankowski (58. Gryszkiewicz), Dąbrowski, Marciniak, Klimczak (66. Bąkowicz) – Srnić (58. Tosik), Sajdak (58. Ricardinho), Rygaard – Wolski, Sekulski (71. Janczukowicz), Nawotka