– Wspólnych treningów nie mieliśmy zbyt wiele, ale u każdego z graczy pierwszej drużyny widziałem zaangażowanie – powiedział Marcin Matysiak, trener rezerw ŁKS-u.
Rezerwy ŁKS-u pokonały na własnym stadionie Sandecję Nowy Sącz. Jedyna bramka w tym meczu padła dopiero w 88. minucie za sprawą strzału Oskara Koprowskiego. Gospodarze przez długo nie mogli poradzić sobie z teoretycznie słabszym rywalem. Dopiero ulubieniec kibiców ŁKS-u, wziął sprawy w swoje ręce. Z obrony ruszył do ataku, znalazł się w polu karnym i głową ustalił wynik spotkania na 1:0.
Sandecja postawiła tego dnia trudne warunki “Rycerzom Wiosny”. Gospodarze wygrali w dużej mierze dzięki charakterowi i niezłomności.
Chciałem pogratulować naszej drużyny za to, że grała do końca. Zdajemy sobie sprawę, że ten mecz nie wyglądał do końca tak, jakbyśmy tego oczekiwali. Ale bardzo się cieszę z tego, że zespół pokazała charakter i, że zdobyliśmy tę zwycięską bramkę. Drużyna z Nowego Sącza pokazała dobry futbol, stworzyła sobie kilka bramkowych sytuacji. W niektórych sytuacjach dopisało nam troszkę szczęścia. Zrobiliśmy rzecz ważną. W przeciągu dwóch dni udało nam się wkomponować siedmiu zawodników z pierwszego zespołu. Czasami brakowało tych automatyzmów. Czuć było jednak w szatni i na boisku, że jest ta jedność. Nowi zawodnicy chcieli wygrać ten mecz. Potwierdzała to reakcja po bramce na 1:0, dzięki której wygraliśmy to spotkanie – podsumował Matysiak.
W tym meczu wystąpiło siedmiu piłkarzy z pierwszej drużyny Łódzkiego Klubu Sportowego.
Nie chciałbym na gorąco oceniać, jak wypadli. Od tego będzie analiza pomeczowa. Zobaczymy, co funkcjonowało dobrze, a co źle. Nie jest to łatwa sytuacja, jeśli zawodnicy z pierwszego zespołu przychodzą na dwa treningi przed meczem. Nieraz piłkarze spojrzą na siebie, zobaczą mowę ciała i wiedzą, jak to powinno wyglądać. Wspólnych treningów nie mieliśmy zbyt wiele, ale u każdego z graczy widziałem zaangażowanie – dodał trener.
Jędrzej Zając, skrzydłowy rezerw ŁKS-u podkreślił, jak ważna w tym zwycięstwie, była siła zespołu.
Czuliśmy, że ta bramka wisi w powietrzu. Była to tylko kwestia czasu. W tym meczu pokazaliśmy siłę jako zespół przez duże “Z”. Pokazaliśmy, że umiemy się nazwzajem wspierać i w dwa dni stworzyliśmy naprawdę dobrą drużynę, która dzisiaj zwyciężyła – powiedział Zając.
Bramkarz drugiej drużyny, Michał Kołba, miał duży udział w zwycięstwie łodzian.
Dzięki niemu przypisaliśmy sobie te trzy punkty. W paru momentach nas ratował, mieliśmy też odrobinę szczęścia. Finalnie skończyło się wynikiem 1:0 dla nas – dodał skrzydłowy.
Młodzi ełkaesiacy, mimo miejsca w czołówce tabeli drugiej ligi, z pokorą podchodzą do reszty rozgrywek.
Na ten moment skupiamy się tylko i wyłącznie na ciężkiej pracy. Nie myślimy przyszłościowo. Każdy kolejny mecz jest dla nas najważniejszy. Staramy się grać jak najlepiej. Co przyniesie to na koniec sezonu, zobaczymy – zakończył Zając.
Autorem tekstu jest Adam Kowalewicz.