Wielka pensja i wielki zawód, ale w ŁKS-ie wierzą, że będzie lepiej. Jaka przyszłość czeka Ricardinho?
Minęło dziesięć miesięcy odkąd Ricardinho dołączył do ŁKS-u. Brazylijczyk zaczął treningi z łódzkim zespołem już po obozie w Side, więc potrzebował nieco więcej czasu żeby przystosować się do gry w polskich realiach. Po raz pierwszy na boisku pojawił się w meczu z Odrą Opole i… delikatnie mówiąc rozbawił kibiców. Napastnik wyszedł sam na sam z bramkarzem, rozłożył ręce jak bocian wznoszący skrzydła do lotu i pokracznie próbował oddać strzał “podcinką”, po którym piłka wyleciała na aut.
Później było dużo lepiej, bo to bramkom i asystom Ricaridnho, ŁKS zawdzięcza cztery punkty w meczach z Widzewem i Stomilem Olsztyn. Momentami Brazylijczyk pokazywał, że przerasta umiejętnościami całą ligę, żeby później na długo zniknąć. Dlaczego?
Od ludzi związanych zawodowo z ŁKS-em można usłyszeć, że napastnik bardzo źle znosi wszelkie niedogodności. Drobne urazy, słabsze wyniki, to wszystko bardzo mocno odbija się na formie Ricardinho. Po tym jak doznał kontuzji w przedsezonowym sparingu z Koroną Kielce, do gry nie był w stanie wrócić przez dwa miesiące i chociaż wznawiał treningi, to gdy tylko zaczynał doskwierać mu ból, odpuszczał.
W poprzednim, tragicznie dla ŁKS-u zakończonym sezonie Brazylijczyk swoimi bramkami i asystami dał łodzianom sześć punktów. Co dał to zabrał, bo to jego słaba postawa w finałowym meczu barażowym z Górnikiem Łęczna, sprawiła że ełkaesiacy nie byli w stanie zdobyć gola i nie awansowali. W poprzednim sezonie jako piłkarz łódzkiej drużyny Ricardinho zarobił ponad ćwierć miliona złotych. Wychodzi więc na to, że władze ŁKS-u za punkt zdobyty przez Brazylijczyka musiały zapłacić 45 tysięcy złotych.
Przed startem nowego sezonu dochodziły głosy, że ŁKS-owi będzie bardzo zależało żeby pozbyć się zawodnika, którego pensja drenuje i tak już niezbyt pełną kasę klubową. Nie udało się, a co gorsza Brazylijczyk złapał kontuzję i nie mógł nawet pomóc drużynie słabo spisującej się w ofensywie. Na boisko wrócił we wrześniu, do tej pory rozegrał 502. minuty, nie strzelił bramki, ani nie zanotował asysty. W derbach Łodzi dostał czerwoną kartkę i był to jedyny raz kiedy wpisał się do protokołu meczowego.
W październiku Brazylijczyk stracił miejsce w ataku, na rzecz wyciągniętego z rezerw Macieja Radaszkiewicza. Kibu Vicuna, trener ŁKS-u szuka dla piłkarza nowej pozycji. Próbował wystawiać go na skrzydle i jako ofensywnego pomocnika, ale nadal nie udało mu się wyegzekwować od Ricardinho żadnych konkretów.
Tomasz Salski, prezes ŁKS-u nie żałuje zatrudnienia Ricardinho. – Zatrudniłbym go jeszcze raz. Rico na pewno może nam dużo więcej dać niż do tej pory. Od czasu, kiedy do nas trafił, złapał trzy kontuzje. Nawet przed startem tego sezonu, w ostatnim sparingu, nabawił się bardzo poważnego urazu. Chciałbym go zobaczyć po przepracowanym okresie przygotowawczym. To jest przecież zawodnik z bardzo dużymi umiejętnościami. Nie przewidujemy na razie rozstania z Rico, ale musimy pamiętać, że okno transferowe jeszcze się nie zaczęło. Najważniejsze dla nas będzie to, by był zdrowy. – powiedział szef zespołu z al. Unii.
Na al. Unii wszyscy solidarnie twierdzą, że nie muszą odchudzać kadry, ani pozyskiwać nowych piłkarzy. Największym wzmocnieniem ŁKS-u ma być powrót kontuzjowanych. Grono ekspertów, złożone między innymi z Marka Dziuby, byłego piłkarza i trenera łódzkiej drużyny apeluje o wietrzenie szatni. – Ja bym się z prezesem nie zgodził. Powiedział on zresztą, że ma dobrą kadrę, jak dobrą pokazuje tabela. Z niektórych piłkarzy spróbowałbym sam zrezygnować. Choćby taki Ricardinho, co on wniósł do zespołu, pytam co? Wchodził z ławki rezerwowych. To już wole naszego Oskara Koprowskiego, czy choćby Macieja Radaszkiewicza. To nasi piłkarze, którzy pokazali, że nie trzeba daleko szukać zawodników, ale w naszym regionie także mamy graczy i to za dużo mniejsze pieniądze. Uważam też, że dobrze byłoby wzmocnić kadrę przed rundą wiosenną, bo zapewne inne zespoły, którym marzy się ekstraklasa to zrobią. – powiedział legendarny łódzki piłkarz. Może czasami warto posłuchać bardziej doświadczonych?