Mikkel Rygaard znowu skarży się na ŁKS. To nie przypadek, bo Duńczyk chce ugrać dla siebie jak najwięcej w sądzie.
Mikkel Rygaard w październiku 2021 roku rozwiązał kontrakt z ŁKS-em. Duńczyk nie dostawał pensji na czas, więc sprawę skierował do PZPN i FIFA. Pomógł mu duński związek piłkarski. Światowa federacja kazała łodzianom wypłacić pomocnikowi równoległóść dwóch pensji i zaległości.
Czytaj także: Piłkarze ŁKS-u o problemach w klubie.
Ale to nie wystarczyło Rygaardowi. Sprawę skierował do Trybunału w Lozannie.
– Z Mikkelem Rygaardem toczymy batalię sądową w Trybunale ds. Sportu w Lozannie, bo odwołał się od satysfakcjonującego nas wyroku. Dopóki się nie skończy, nie chcemy komentować tej sprawy – mówił Jarosław Olszowy, prezes ŁKS-u na łamach Łódzkiego Sportu (tutaj).
Według naszych informacji sprawa nadal trwa. Duńczyk chce uzyskać od ŁKS-u wysokie odszkodowanie. Obecnie gra w Hacken, z którym zdobył mistrzostwo Szwecji. Piotr Piotrowicz, ekspert od skandynawskiego futbolu, poinformował, że były ełkaesiak udzielił wywiadu, w którym skarżył się na polskiego pracodawacę.
W rozmowie z telewizją znowu padają kuriozalne argumenty, o braku porozumienia w szatni. Według Rygaarda niewielu piłkarzy znało język angielski, w którym chciał porozumiewać się z drużyną.
– Wkurzyli mnie, więc oczywiście wtedy traci się motywację i nie jest fajnie grać w piłkę. Radość odeszła całkowicie. Jeśli się gdzieś przychodzi i oni nie płacą ci pensji… Wiem, że gra się w piłkę dla miłości do sportu, ale jeśli się gdzieś jedzie i robi wszystko dla klubu, należy się zapłata na tyle, ile się zasługuje i tego nie dostałem – powiedział Rygaard.
Czytaj także: Zdjęcia z meczu ŁKS – Chojniczanka.
Trudno nie odnieść wrażenia, że Duńczyk gra pod siebie przed ewentualnym wyrokiem, który ma zostać ogłoszony w Lozannie. Oczywiście, ze ŁKS powinien płacić na czas, ale z naszych informacji wynika, że szefowie klubu z al. Unii dążyli do porozumienia z zawodnikiem.