Widzew Łódź odpadł z Pucharu Polski po szalonym meczu z KKS-em Kalisz. Po 90 minutach było 3:3, a po dogrywce 5:5. W serii „jedenastek” lepsi okazali się piłkarze drugoligowca, bo Mateusz Żyro i Łukasz Zjawiński trafili w poprzeczkę.
Z kolei zespół ŁKS-u nie wykorzystał gry w przewadze przez ponad 30 minut i w serii rzutów karnych przegrał z ekstraklasową Stalą Mielec 3:4. W łódzkiej drużynie „jedenastek” nie wykorzystali Pirulo (dwukrotnie) i Michał Trąbka.
CZYTAJ TAKŻE >>> Widzew w Kaliszu. Obrona dramat, Jordi świetny!
– Rzuty karne to zawsze loteria, która powoduje, że każdy może wygrać z każdym, decydują o tym drobne rzeczy – twierdził po meczu trener Janusz Niedźwiedź.
Innego zdania jest Artur Wichniarek, który twierdzi, że wykorzystanie rzutu karnego jest dużym wyzwaniem dla strzelającego, ale piłkarz podchodzący do „jedenastki” musi wykazać się zimną krwią.
– To nie do końca loteria. Moim zdaniem nie wszyscy piłkarze powinni strzelać rzuty karne, bo jednak jest to duża odpowiedzialność. W teorii jest to łatwy strzał, ale przecież wielu piłkarzy przestrzeliwało rzuty karne, także w wielkich imprezach – powiedział w rozmowie z „Łódzkim Sportem” Artur Wichniarek. – Potrzebna jest mieszanka umiejętności i mocnej psychiki, by właśnie w tym momencie, w tej jednej sekundzie, oddać celny, silny i precyzyjny strzał – dodał.
Słowa byłego piłkarza Widzewa potwierdził Marek Saganowski, który w swojej karierze miał okazję strzelać kilkanaście rzutów karnych.
– Rzuty karne jak najbardziej można wytrenować. Do serii „jedenastek” można wybrać grupę zawodników, którzy dobrze to robią i są uodpornieni na stres. Jeśli piłka jest dobrze uderzona z jedenastu metrów, to musi wpaść do bramki. Oprócz tego można wyćwiczyć kilka ruchów, które powinny zmylić bramkarza – ocenił Saganowski.
Jeden z ulubieńców kibiców ŁKS-u podkreślił, że najważniejsze w serii rzutów karnych jest zachowanie spokoju i umiejętność radzenia sobie z presją, która pojawia się przed wykonaniem „jedenastki”.
– Ważniejsza od nóg jest głowa. Do rzutu karnego trzeba podejść z chłodną głową, przed strzałem wziąć kilka głębszych oddechów i strzelić to tak, jak na treningu – powiedział Saganowski. – W moim przypadku, praktycznie każdego niestrzelonego karnego poprzedzały pośpiech i nerwowość. Natomiast wtedy, kiedy podchodziłem do tego na spokojnie, to strzelałem zdecydowanie więcej goli – zakończył.
CZYTAJ TAKŻE >>> Miały być „Momenty” Widzewa i ŁKS-u. Ale ŁKS wycofał się w ostatniej chwili