Bartłomiej Pawłowski to niewątpliwie jedna z najważniejszych postaci Widzewa. Swoją wartość udowodnił już w pierwszych tygodniach po transferze, strzelając jeszcze w Fortuna 1 Lidze niezwykle ważne gole, między innymi w meczach z ŁKS-em i Podbeskidziem Bielsko-Biała.
Napastnik Widzewa doskonałą formę prezentuje także w PKO Ekstraklasie. Wystarczy tylko wspomnieć o tym, że zdobywał gole we wszystkich trzech dotychczasowych spotkaniach rozgrywek 2022/2023, a jego trafienie z meczu z Jagiellonią z pewnością będzie kandydowało do miana gola sezonu.
Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie transfer Pawłowskiego do Widzewa zimą tego roku. Dla 29-latka to powrót do klubu po 9 latach. W 2013 roku rozegrał w Widzewie 17 meczów i zdobył 4 gole. Odszedł do hiszpańskiej Malagi, a potem grał w kilku polskich klubach i w Turcji. Ostatnio był natomiast zawodnikiem Śląska Wrocław, w którym jesienią ubiegłego roku rozegrał 12 meczów.
Po przerwie zimowej Śląsk jednak ogłosił, że zawodnik ma wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy, ponieważ trener Jacek Magiera nie widział dla niego miejsca w pierwszej drużynie. Skrzydłowy został przesunięty do drugoligowych rezerw WKS-u.
Śląsk nie ukrywał, że jest skłonny oddać piłkarza za darmo (tj. rozwiązać z nim kontrakt za porozumieniem stron), byle tylko móc wykreślić jego nazwisko z listy płac. Śląsk rozstał się więc z nim bez żalu, mimo że nie zarobił na tej transakcji ani złotówki. Dla wrocławian liczyło się to, że nie będą musieli już wypłacać zawodnikowi kontraktu w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie.
CZYTAJ TAKŻE >>> Pawłowski i Sanchez razem w ataku Widzewa? Trener: Kusi
To wszystko sprawiło, że okoliczności odejścia Bartłomieja Pawłowskiego ze Śląska Wrocław nie były najprzyjemniejsze.
– Oczekiwana pewnie były odnośnie statystyk w ofensywie. Za trenera Lavicki grałem w ofensywie, więc mogę być z tego rozliczany. Po zmianie trenera w ofensywie już praktycznie w ogóle nie grałem, może sporadycznie jakieś minuty. Grałem na boku obrony, na wahadle i rzeczywiście wtedy bramek nie strzelałem. Chciałem je strzelać, więc z tej perspektywy mogę powiedzieć, że to kamyczek do mojego ogródka. Z drugiej strony nie występowałem na pozycji, na której chciałem występować, zgłaszałem to, nie dostałem szansy. Na koniec dnia każdy z nas jest niezadowolony: i Śląsk Wrocław i ja. Wydaje mi się, że tę sytuację można było rozwiązać w inny sposób, ale nie ma co tego rozgrzebywać – mówił Pawłowski w marcu, w rozmowie z Weszło.com.
Pawłowski trafił do Widzewa, zgadzając się przy okazji na dużo niższą pensję niż w Śląsku. Przy al. Piłsudskiego 29-latek udowodnił, że może być czołową postacią nie tylko na poziomie I ligi, ale także ekstraklasy. Jest najskuteczniejszym zawodnikiem czerwono-biało-czerwonych w obecnych rozgrywkach, a w sobotę stanie przed doskonałą okazją na podtrzymanie swojej passy meczów ze zdobytym golem. Chociaż sam mówi, że nie chce wchodzić w szczegóły swojego rozstania ze Śląskiem, to zapewne jakąś zadra w tych relacjach pozostała. Nie mamy nic przeciwko, by Pawłowski udowodnił swojemu byłemu klubowi, że popełniono ogromny błąd, rezygnując z jego usług.
CZYTAJ TAKŻE >>> TYLKO w ŁS. Właściciel Widzewa o transferach: „Mamy ściągać zawodników, którzy chcą być częścią Widzewa”