Nie samym ŁKS-em i Widzewem człowiek żyje. W naszym mieście mamy wielu pasjonatów sportu, o których mimo, że na to zasługują nie jest głośno. Dziś dane nam było porozmawiać z rodowitą łodzianką, członkinią kadry Polskiego Związku Motorowodnego i Narciarstwa Wodnego, mistrzynią Europy, wielokrotną mistrzynią Polski, zwyciężczynią plebiscytu Dziennika Łódzkiego na sportowca dekady i zdobywczynią 6 miejsca na Mistrzostwach Świata Skuterów Wodnych Anną Jachimek.
Skąd u łodzianki taka pasja do sportów motorowodnych? Najbliższe zbiorniki wodne są przecież w okolicach Uniejowa i Poddębic!
Jestem zodiakalnym wodnikiem! A tak na poważnie przyjaciele zaszczepili we mnie tę pasję. Przepłynęłam się skuterem wodnym, bardzo mi się to podobało. Po kilku pierwszych przejażdżkach spróbowałam sama, poczułam adrenalinę i zaczęłam się ścigać ze swoimi kolegami. Byłam na tyle mocna że wystartowałam w amatorskich mistrzostwach “Ladies Sea-Doo Cup”. Zdobyłam na nich pierwsze miejsce. Oprócz tego moim trenerem jest mój mąż, to nasza wspólna pasja.
Czyli ten sport jest ważny dla całej Waszej rodziny?
Wszyscy członkowie mojej rodziny bardzo przeżywają każdy mój bieg. W szczególności mąż. To on jest moim motorem napędowym, bez niego nie byłabym w tym miejscu.
Ostatni, choć nie jedyny Pani sukces to trzecie miejsce na Mistrzostwach Europy. Może Pani opowiedzieć trochę więcej o tych zmaganiach?
Finał po raz pierwszy był w Ełku w Polsce. Najpierw musiałam przejść, przez trzykrotne eliminacje. W zeszłym roku zdobyłam Mistrzostwo.
Na Litwie zdobyła Pani Mistrzostwo Europy Wschodniej, na Mistrzostwach Świata w Arizonie zajęła Pani 6 miejsce. Wielu sportowców może Pani zazdrościć tego dorobku. Gdyby mogła dać Pani radę młodym łodzianom, jak powinni rozwijać swoje pasje nawet jeśli są niszowe?
Jeżeli chodzi o motorowery, najlepiej zgłosić się do nas. Klub Prima Jet Łódź. Sprawdzamy czy chętni mają w sobie to “coś”. Ducha walki, w tym sporcie jest on czynnikiem decydującym o sukcesie. Zawziętość, nie poddawanie się, dążenie do celu. Udzielamy wsparcia i pomocy mentalnej. Robimy to z ogromną przyjemnością. Chcemy rozwijać ten sport, bo jest on wyjątkowy, nietuzinkowy. Ryk maszyn! To jest Formuła 1 na wodzie. Kochamy ten sport, chcemy go rozwijać i bawić się nim z fajnymi ludźmi. Bardzo dużo pływamy, wyjeżdżamy, trenujemy w Ostrowie Warckim, w Porcie Jachtowym Jeziorsko. W tym roku władze miasta Łodzi spojrzały na nas przychylnym okiem i mamy obiecany zbiornik wodny w okolicy miasta, na którym będziemy trenować. To wszystko pozwoli nam wejść w nowy sezon “z buta”!
Jakie wyzwania czekają na Panią w nowym roku?
Chciałabym utrzymać Mistrzostwo Polski, udało mi się przez dwa lata, mam nadzieję na kolejny rok. Na pewno będę rywalizowała o Mistrzostwo Europy. Trzecim, ale równie ważnym celem jest dla mnie wyjazd na Mistrzostwa Świata.
Wydaje mi się, że ten sport jest dosyć kosztowny mam rację?
Niestety tak. Wkład finansowy zawodnika musi być. Staramy się pozyskiwać sponsorów, ale żeby do tego doszło potrzebne są wyniki. W Polsce utworzono teraz klasę Stock Box, w której startują skutery, które nie są w żaden sposób przerobione do wyścigów. Można się w niej sprawdzić, ocenić swoje siły i zapał i dopiero wtedy przejść klasę wyżej gdzie równolegle nakład finansowy też jest wyższy.
Czy miasto w jakikolwiek sposób Pani pomaga?
Na tę chwilę nie. W tym roku dostałam deklarację od Pani wiceprezydent, że wsparcia mi udzieli
Brała Pani udział w takiej inicjatywie jak “Płyniemy Polsko-Ania wygrywa i pomaga”. Zbieracie na dzieci z autyzmem i porażeniem mózgowym. Opowie Pani więcej o tej akcji?
To jest najpiękniejszy, najfajniejszy, najprzyjemniejszy projekt w jakim brałam udział. Ściska za serce. Opływamy Polskę, ścigamy się a jednocześnie pomagamy dzieciom. Wpisowe, które płacimy jest całkowicie przekazywane dzieciom. Te dzieciaki pojawiają się na każdym etapie wyścigu, cieszą się, trzymają kciuki, klaszczą. To jest nie do opisania. Uwielbiam, kocham, utożsamiam się z tym projektem. Jednocześnie niesamowite emocje związane z opłynięciem Polski, a z drugiej strony pomoc potrzebującym dzieciom i uśmiechy na ich twarzach. Rzeczy, które mogą zadziać się na Wiśle, rzekach, morzu… Jest ciężko, ale wszystko wynagradza mi ich radość.
Czy żyje Pani ze sportów motorowodnych, czy musi Pani łączyć je z inną pracą?
Jestem w kadrze Polskiego Związku Motorowodnego i Narciarstwa Wodnego, otrzymuję stypendium, ale muszę też pracować. Chodzę codziennie do pracy. Mam córkę i rodzinę. Życie zawodowe i rodzinne muszę pogodzić z treningami. Dużo planowania i logistyki, ale póki co wszystko mi się udaje!
Kiedy zaczyna Pani sezon?
W kwietniu mam pierwsze zawody w Belgii. Mam nadzieję, że się odbędą i uda się na nie pojechać. Uwielbiam te zawody. Teraz pracuję na siłowni, wczesną wiosną planuje pierwszy raz odbyć trening na wodzie.
Jaki jest Pani przepis na sukces?
Zapał i miłość do sportu. Robić to co się kocha. Utrzymać pokorę, a jednocześnie podchodzić do niego nie jak do obowiązku tylko zabawowo. Wyczynowo pływam od 5 lat. Przez ten czas wiele się nauczyłam.
Czy oprócz tego ma Pani jakiś sport, którym się pasjonuje, śledzi Pani jakieś zmagania?
Bardzo mocno utożsamiam się ze skuterami wodnymi, ale chciałabym spróbować łódki na wodzie. Jestem strasznie ciekawa jak by mi poszło. Na pewno w przyszłości przesiądę się na taką. Bardzo chcę poczuć adrenalinę i moc silników jakie tam są.
Czyli będziemy mieli kolejną łodziankę na Olimpiadzie?
Mam taką nadzieję, tego proszę mi życzyć!