Na ostatni mecz piłkarzy Widzewa jechałem pełen złych przeczuć. Na optymizm nie mogłem liczyć, bo podopieczni Janusza Niedźwiedzia formą niestety nie imponowali. W tej rundzie wygrali zaledwie dwa razy. Sześć razy zremisowali i aż osiem razy przegrali. Zdobyli – o zgrozo! – zaledwie dwanaście punktów. Widzewiacy wygrali tylko ze Śląskiem 1-0 (gol Hansena w 90. minucie) i z Miedzią Legnica, także 1-0, po szaleńczym rajdzie Dominika Kuna w 87. minucie.
Warto zapamiętać tę datę – 8 maja 2023 roku, bo właśnie w tym dniu przypieczętowano pozostanie w PKO Ekstraklasie. Runda wiosenna wyglądała w wykonaniu Widzewiaków tragicznie. Seria czterech porażek z rzędu zaczęła się od meczu ze Stalą Mielec w Łodzi i trwałaby do końca ligi, gdyby nie zwycięstwo w Legnicy.
Czego po sezonie żałuje trener Widzewa? Sparingu z Jagiellonią [WIĘCEJ]
Dominik Kun trafił w tej lidze do siatki czterokrotnie: pierwszy raz 9 września 2022 roku w czwartej minucie meczu z Cracovią, wygranym w Łodzi 2-0. Potem za tydzień, 17 września, strzelił na wyjeździe w 82. minucie w meczu w Mielcu ze Stalą. Tu łodzianie triumfowali 3-0. Wiosną 3 lutego 2023 roku cieszył się z bramki w 78. minucie w spotkaniu z Jagiellonią Białystok. Jego trafienie dało cenny remis. Czwartego i ostatniego gola zdobył właśnie 8 maja w Legnicy, na trzy minuty przed końcem starcia z miejscową Miedzią.
Jego bramki pomogły zdobyć łodzianom aż 10 punktów. Pracowity pomocnik zagrał w 34 spotkaniach. Od 17 lipca 2022 roku do 21 maja 2023 roku był na boisku 2178 minut w lidze i Pucharze Polski. W tym ostatnim zaliczył 57 minut. Ogółem Kun „zarobił” pięć żółtych kartek i w efekcie pauzował w kończącym sezon meczu z Koroną Kielce. Kto wie, może jego brak zadecydował o porażce (ze scyzorykami)? Widzewiacy od pierwszych minut tego starcia prezentowali się jak „zagubione dziecko we mgle”.
Janusz Niedźwiedź zaprezentował przy pomocy piłkarzy psychodramę („niemoc i bezradność”). Przez ponad 90 minut daremnie szukać taktyki i pomysłu na ten mecz. Na konferencji po spotkaniu szkoleniowiec zaskoczył wszystkich psychologicznym wybiegiem. Nie zagłębiał się w analizę porażki, lecz zaczął od podziękowań. Dziękował wszystkim jak leci – kibicom, piłkarzom, działaczom, współpracownikom. Swoimi słowami sprawił, że większość dziennikarzy zaniemówiła. Ani słowa przeprosin za fatalne prowadzenie i przygotowanie do wiosny. Ani słowa analizy lub pokory czy uderzenia się w pierś. Obejrzeliśmy fatalną rundę, temu nikt nie zaprzeczy.
CZYTAJ TEŻ: Transfery Widzewa. „W przypadku dwóch, trzech piłkarzy jesteśmy na ostatniej prostej”
Naprawdę niewiele brakowało, aby po znakomitej jesieni Widzew podzielił los Wisły Płock. Niestety, wiosną nie było piłkarza, który swoją świetną grą wylansowałby się na transferowym rynku. Świeżość jesienią, rutyna i sztampa wiosną. Także taktycznie nie pokazaliśmy nic nowego. Mało tego, bardzo szybko „rozszyfrowały” nas inne drużyny. Sprytniejsi trenerzy znajdowali sposób na Widzew. Ogromne zastrzeżenia mam również do gospodarowania zasobami ludzkimi. Po tym, jak uzbieraliśmy bezpieczną liczbę punktów, sztab szkoleniowy nie wykorzystał ogromnej szansy na pokazanie talentu młodych piłkarzy z drużyny rezerw. Przykłady? Proszę bardzo:
Ignacy Dawid – zaledwie 13 minut gry, Adam Dębiński – tylko 4 minuty, Mateusz Kempski – biegał w pierwszym zespole 60 sekund. Rekordzista Filip Zawadzki był na boisku godzinę, ale trzeba to rozłożyć na trzy występy (minuta, pięćdziesiąt siedem minut i dwie minuty). Woła to o pomstę do nieba, w jaki bezmyślny sposób zmarnowano ogromną szansę zbudowania psychicznego naszej młodzieży.
O minutowych występach radzę zapomnieć, to kpina z trenujących ambitnie chłopców, lekceważenie ich trudu i zapału. Jak się wprowadza młodych pokazał kiedyś Sir Alex Ferguson, kiedy trafił mu się nastoletni Cristiano Ronaldo. Super-trener dawał mu szansę stopniowo, zwiększając czas jego gry. Zaryzykuję tezę, że sztab szkoleniowy Widzewa nie daje okazji do gry Młodym, bo tak naprawdę to nie są ludzie z Łodzi. Miejscem urodzenia, charakterem i sercem. By grać we Widzewie trzeba mieć WIDZEWSKĄ DUSZĘ a nie tylko pobierać wynagrodzenie w tym klubie. Jak się teraz czują ci, którzy lansowali grającego aż 20 razy Łukasza Zjawińskiego? 16 razy grał Jakub Sypek. 31 razy Martin Kreuzriegler, który był w tej rundzie bardzo przeciętnym zawodnikiem, a proponowanych nowych warunków nie przyjął. 11 razy zagrał Patryk Lipski, który nie chciał rozwiązać kontraktu i trenował z rezerwami przez prawie osiem miesięcy. Czy jest zadowolony z tej rundy Bożidar Czorbadżijski, który zagrał zaledwie 12 razy? Dla tych sportowców pobyt w Widzewie to chyba jednak strata czasu. Jak tu, Panowie Dyrektorzy, nie dać szans młodym łodzianom? Stracona bezpowrotnie okazja. Życie składa się niestety także ze zmarnowanych szans i utraconych nadziei. Tym bardziej mnie to boli.
Dariusz Postolski, dziennikarz, komentator sportowy, ekspert Radia Łódź
Dariusz PostolskiDominik KunJanusz NiedźwiedźPKO EkstraklasaWidzew Łódź