Grzegorz Łomacz i Karol Kłos z PGE Skry Bełchatów Fot. skra.pl
Reklama
PGE Skra Bełchatów przegrała 2:3 z Resovią, ale rozegrała świetny mecz. Imponujące były pojedynki Jakuba Kochanowskiego z Mateuszem Bieńkiem. Wrażenie mogły robić zagrywki, które fruwały nad siatką z prędkością często większą niż 120 km/h.
Reklama
– To była dobra naparzanka. Szkoda tego piątego seta, bo też dobrze się układał. To my prowadziliśmy przy zmianie stron, ale w jednym ustawieniu Resovia dopadła nas, złamała, przegoniła. Wygrali mecz tym ustawieniem, poszanowali zagrywkę. Potem jeszcze kilka razy trafił Kozamernik i było po wszystkim – podsumował spotkanie Karol Kłos, środkowy PGE Skry Bełchatów.
To druga porażka bełchatowian w tym sezonie. Na inaugurację Plus Ligi przegrali z Aluron CMC Wartą Zawiercie.
Reklama
– Od meczu z Zawierciem mamy dobre nastroje. Jesteśmy dobrze nastawieni, trener nas motywuje. Mamy być drużyną, która walczy w każdym meczu niezależnie od tego czy się układa, czy nie. Na razie tak to wygląda i z tego trzeba się cieszyć. Zabrakło niewiele, ale myślę, że każdy kto oglądał powie, że to było bardzo fajne granie – dodał Kłos.
Cichy bohater Skry: “Chłopaki ostrzegali mnie przed Resovią”
Dosyć nieoczekiwanie Filippo Lanzę, który zmaga się z urazem stopy w pierwszej szóstce zastąpił Lukas Vasina. Przyjmujący po niezbyt udanym pierwszym secie w kolejnych partiach spisywał się świetnie i stanowił o sile ofensywy bełchatowian.
– Chłopaki mówili mi w szatni, że mecze z Rzeszowem są trudne i zawsze towarzyszą im walka i emocje. Smutno, bo przegraliśmy, chociaż prowadziliśmy 2:1. Mogliśmy zdobyć trzy punkty, a mamy jeden. Teraz przygotowujemy się już do środowego meczu w Pucharze CEV. Zawsze na europejskie puchary jesteśmy zmotywowani dodatkowo. Chcemy pokazać, że jesteśmy bardzo mocną drużyną – powiedział Vasina.