Powiedzieć, że mecz KKS-u z Widzewem był meczem zwariowanym, to jak nic nie powiedzieć. Widzewiacy przystąpili do spotkania w roli faworyta i chyba trochę zlekceważyli rywala. Występujący na co dzień w II lidze kaliszanie, wpakowali łodzianom trzy bramki w ciągu pierwszych 22 minut meczu. Później to „czerwono – biało – czerwoni” byli stroną dominującą i udało im się wyrównać, jednak stało się to dopiero w doliczonym czasie gry drugiej połowy spotkania, gdy rzut karny na bramkę zamienił Marek Hanousek.
Prawdziwym rollercoasterem była także dogrywka, w której widzewiacy stracili bramkę, wyrównali, znów stracili bramkę i…znów wyrównali. To oznaczało serię „jedenastek”, w której nie było faworyta. Wojnę nerwów ostatecznie wygrali gospodarze z Kalisza, ale wśród kibiców Widzewa nie było chyba przesadnej złości. Zespół odpadł wprawdzie z niżej notowanym przeciwnikiem, jednak to nie był zwykły mecz i każdy kto oglądał starcie przy ul. Łódzkiej 19 doskonale to widział. Podopieczni trenera Janusza Niedźwiedzia przegrywali w tym meczu pięciokrotnie, a i tak za każdym razem doprowadzali do wyrównania. Docenili to kibice, którzy gromkim „Czy wygrywasz czy nie…” wsparli swoich ulubieńców po końcowym gwizdku. Kulisy tego niezwykłego pojedynku, można obejrzeć już na kanale WidzewTV.
ZOBACZ TAKŻE:
Widzew w Kaliszu. Obrona dramat, Jordi świetny!
Po meczu, który przejdzie do historii