W ostatnim sezonie Kristoffer Normann Hansen był najefektywniejszym piłkarzem całej PKO Ekstraklasy. Ale w Widzewie go nie chcą.
Norweg jest zawodnikiem Widzewa od stycznia 2022 roku. Chyba można stwierdzić, że nigdy nie był ulubieńcem trenera Janusza Niedźwiedzia. Układało mu się w drużynie różnie. W rundzie wiosennej jeszcze w Fortuna 1. Lidze Normann Hansen wystąpił w 13 meczach, z czego dziewięć razy od początku. Ani razu nie był na boisku od początku do końca. Zdobył dwa gole. Miał swój udział przy awansie do PKO Ekstraklasy i po jego wywalczeniu przedłużył kontrakt o dwa lata, bo taka była opcja w jego umowie. Wydawało się, że przed nim i przed Widzewem świetlana przyszłość. Ale tak nie było. 28-letni skrzydłowy był tylko rezerwowym. Zagrał w dziewięciu spotkaniach ani razu od początku. Raz został jednak bohaterem drużyny, kiedy pokonał bramkarza Piasta Gliwice. Przy okazji strzelając najładniejszego gola w pierwszej rundzie rozgrywek. W kolejnym meczu znów jednak był na ławce, a której następnie już nie wstał.
Zimą trener Janusz Niedźwiedź zdecydował, że już Norwega w kadrze nie chce. Widzew chciał go wypożyczyć do innego klubu, ale chętnych nie było. Dlatego mający ważny kontrakt Norweg został. Wiosnę oczywiście zaczął na ławce, potem zaczął z niej wchodzić na boisko. I został bohaterem dwóch meczów – ze Śląskiem Wrocław, kiedy strzelił bramkę w doliczonym czasie gry i dał drużynie komplet punktów, oraz w spotkaniu z Legią Warszawa. Gdyby nie te gole, nie byłoby utrzymania.
Normann Hansen grał mało (w całym sezonie zaledwie 495 minut). Tylko dwa razy wyszedł w pierwszym składzie. Po golach z ławki przeciwko Śląskowi i Legii trener dał go do jedenastki, ale szybko, bo już po dwóch meczach, stracił cierpliwość i znów posadził Norwega blisko siebie.
28-latek grał mało, ale i tak zapracował na miano najefektywniejszego piłkarza w całej PKO Ekstraklasie. Strzelił trzy gole i zaliczył trzy asysty, a robił to średnio co 99 minut. To wynik lepszy od drugiego w tej klasyfikacji Marca Guala z Jagiellonii Białystok.
Nowy sezon wydawał się kolejnym nowym otwarciem Norwega. Wcześniej przegrywał rywalizację o miejsce na lewym wahadle z Bartłomiejem Pawłowskim, ale trener zmieniał ustawienie i na pewno znalazłoby się miejsce w składzie dla nich obu.
Wygląda jednak na to, że nic się nie zmieniło, a może zmieniło się, tyle, że na gorsze. Inaugurację, mecz z Puszczą Niepołomice, przesiedział na ławce. W drugim meczu – z Pogonią Szczecin – Normana Hansena w ogóle nie było w kadrze. Trener wziął do niej Filipa Przybułka, 19-latka z Akademii Widzewa.
CZYTAJ TEŻ: Widzew 2023. Tragedia w defensywie
Co dalej z Norwegiem w Widzewie? Wszystko wskazuje na to, że skończy jak wielu innych piłkarzy, którzy nie pasowali do koncepcji trenerowi, albo go zawiedli. Nie ma już m.in. Bożidara Czorbadżijskiego, Martina Kreuzrieglera i Jakuba Sypka. Okno transferowe jest otwarte do 4 września. Normann Hansen nie zarabia w Widzewie mało, inaczej nie przeniósłby się z Norwegii do Polski, a po awansie do PKO Ekstraklasy, jego pensja jeszcze urosła.
Być może łódzki klub poszuka, tak jak w przypadku Sypka, możliwości wypożyczenia 28-latka, ale to może być trudne właśnie ze względu na jego pensję. Bardziej prawdopodobne wydają się rozmowy o rozwiązaniu przedwcześnie kontraktu, tak jak było w przypadku Czorbadżisjkiegi. Oczywiście piłkarz nie musi się na to godzić.
Cokolwiek się nie zdarzy, już chyba jednego można być pewnym – Niedźwiedź nie chce tego piłkarza w swojej drużynie.