Mecz pucharowy w Elblągu był dla trenera Widzewa okazją do przeglądu wojsk. Drużyna zdała egzamin, bo dublerzy pewnie pokonali znacznie niżej sklasyfikowanego rywala i awansowali do kolejnej rundy Fortuna Pucharu Polski.
Widzew osiągnął cel. Wygrał najmniejszym nakładem sił (wybiegali zwycięstwo przede wszystkim zmiennicy i obyło się bez urazów), ale dokonał tego również w sposób przekonujący, aplikując rywalowi cztery gole, przy zerowych stratach. Zawodnicy szerokiego składu, którzy dotychczas grali mniej w lidze, ogólnie rzecz biorąc pokazali się więc szkoleniowcowi z bardzo dobrej strony.
Dużym pozytywem tego spotkania jest na pewno wspomniany już brak kontuzji, ale też powrót do zdrowia kolejnych zawodników, w tym aż dwóch młodzieżowców. W pierwszym składzie w Elblągu na boisko wybiegł Filip Przybułek, co potwierdza odzyskanie pełni sprawności przez 20-letniego pomocnika. Na ławce znalazł się z kolei Jan Krzywański, rówieśnik Przybułka, który z gry wyłączony był dużo dłużej niż jego kolega z drugiej linii.
CZYTAJ TEŻ: Młody bramkarz zadebiutował w Widzewie
W wyjściowej jedenastce spotkania z Concordią pojawił się również Antoni Klimek, a w drugiej połowie na plac gry wszedł Dawid Tkacz. I to właśnie ten ostatni jest największą nadzieją wśród widzewskich młodzieżowców. Na niego też trzeba było czekać najdłużej, bo do Widzewa trafił po kontuzji, a w lidze wystąpił dopiero w 7. kolejce, ale od razu w pierwszej jedenastce prestiżowego meczu z Legią.
Choć do aktualnej dyspozycji każdego z wymienionych zawodników (z pola, bo Krzywański nie zagrał oficjalnie jeszcze ani minuty) można mieć zastrzeżenia, warto zauważyć, że dzisiaj trener Widzewa przede wszystkim ma szerszy wybór. Jego poprzednik wziął do pierwszej drużyny niemającego wcześniej żadnej styczności z grą na szczeblu centralnym Przybułka i testował przydatność do zespołu ogranego tylko w pierwszej lidze Klimka.
Teraz Myśliwiec ma już Przybułka z pierwszym składem w derbach na koncie, coraz pewniejszego Klimka i łapiącego regularność, teoretycznie najlepszego z nich Klimka, a także Krzywańskiego, który sportowo ma nie być gorszy niż Jakub Szymański, który bronił w Elblągu, choć na jego minuty w PKO Ekstraklasie raczej trudno będzie liczyć. Czy to znaczy, że jest na czym budować i jak odrabiać straty w tabeli wymaganych minut, które rozegrać w sezonie muszą młodzi zawodnicy?
Żeby uniknąć kary finansowej młodzieżowcy Widzewa muszą uciułać 3000 minut w 34. kolejkach. Dotychczasowy dorobek łodzian to: Przybułek – 238 minut, Klimek – 177, Tkacz – 143. Z 9 rozegranych już meczów czerwono-biało-czerwoni muszą odrobić prawie 250 minut. Jest więc nad czym pracować. Na swojej pierwszej konferencji prasowej Myśliwiec podkreślił jednak, że to nie problem, a wyzwanie.
NIE PRZEGAP: Kto z Widzewa zdał test, a kto oblał?
Po dwóch meczach ligowych i jednym pucharowym powinien wiedzieć już na czym stoi i mieć wizję realizacji celu, jakim jest uniknięcie kary finansowej za niedobór minut młodzieżowców. Ciekawe czy wystarczy mu posiadany przez klub materiał ludzki (w kadrze pierwszego zespołu formalnie są jeszcze: Hubert Lenart, Kamil Cybulski i Ignacy Dawid bez minut w tym sezonie, a dwaj pierwsi bez oficjalnego debiutu), czy może zimą potrzebne będą w tej materii poważne korekty.
***
Status młodzieżowca, zgodnie z regulaminem rozgrywek, należy się graczom z obywatelstwem polskim, którzy w roku kalendarzowym, w którym następuje zakończenie sezonu, kończą 22. rok życia oraz młodszym, czyli w sezonie 2023/2024 rocznik 2002 i młodsi.
Antoni KlimekDaniel MyśliwiecDawid TkaczFilip PrzybułekJan KrzywańskiPiłka młodzieżowaPKO EkstraklasaWidzew Łódź