– Nie wykluczam zmian w składzie. To jest taki moment kiedy można wykorzystać kadrę, którą mamy. Patrzymy na dyspozycję zawodników, jak regenerują się po meczu – powiedział Kazimierz Moskal, terener ŁKS-u.
Do zmian doszło. Najważniejsza z nich to powrót Dawida Arndta, który świetnie bronił na początku sezonu. W ostatnim spotkaniu zastąpił go Marek Kozioł, który nie poradził sobie najlepiej. Za Bartosza Biela zagrał Kelechukwu, który do tej pory wchodził z ławki i dawał bardzo dobre zmiany. Po raz pierwszy od roku w pierwszym składzie wystąpił Kamil Dankowski. Zamiast Dawida Korta, środek pomocy obsadził Jan Kuźma.
Wspomniany wcześniej Dankowski, z kibicami na stadionie Króla przywitał się w najlepszy możliwy sposób. Prawy obrońca zdobył wspaniałego gola z rzutu wolnego już w trzeciej minucie spotkania. Kibice nie zdążyli jeszcze dobrze nacieszyć się z gola, a na tablicy wyników było już 2:0. Kelechukwu wykazał się doskonałym wyszkoleniem technicznym, dograł do Michała Trąbki, który z szesnastu metrów pokonał bramkarza niepołomiczan. Z meczu na mecz podopieczni Moskala rozkręcają się. Podobnie jak w spotkaniu z Chrobrym, ŁKS zdobył dwie bramki w pierwszym kwadransie.
Niesamowite jak dojrzałym jak na warunki pierwszoligowe, zawodnikiem jest Mateusz Kowalczyk. Nie dość, że to on był pierwszym piłkarzem zatrzymującym ofensywę Puszczy to jeszcze, po niecałej godzinie gry mógł cieszyć się z trzeciego gola w trzecim meczu z rzędu, ale jego strzał został zablokowany przez obrońców.
Jakby tego było mało, zespół z Niepołomic stracił Lucjana Klisiewicza. Młodzieżowiec, w spotkaniu z Górnikiem Łęczna strzelił hat-tricka, ale jak przyznał trener Puszczy, nie było pewne czy zagra, bo po meczu dręczyły go urazy. Klisiewicz był w stanie wyjść na boisko na niecały kwadrans i został zmieniony przez Rafała Siemaszko.
W drugiej połowie tempo meczu nieco opadło. Niepołomiczanie zacieśnili szyki defensywne. Pirulo próbował w swoim stylu zejść ze skrzydła, ale zatrzymali go obrońcy. Spotkania mógł nie dokończyć Maciej Dąbrowski. Doświadczony stoper został sfaulowany i potrzebował pomocy medycznej.
Po godzinie gry, Biel pojawił się na boisku. Skrzydłowy, podobnie jak w Tychach i Głogowie próbował wypuścić sobie piłkę i wykorzystać szybkość do minięcia obrońców przeciwników. Nie zdążył dobiec do piłki, bo bardzo dobrze interweniował Kevin Komar, bramkarz znany z gry w GKS-ie Bełchatów. Chwilę później, ełkaesiak mógł cieszyć się z premierowego gola.
Puszcza naciskała i rozgrywała piłkę przed polem karnym ŁKS-u. Trąbce udało się wyłuskać piłkę i rozpoczął groźną kontrę. Wraz z Bielem popędzili na bramkę rywali. Wychodzili sam na sam. Niestety strzelec drugiego gola dla ŁKS-u zdecydował się podawać do Biela, który w prawdzie umieścił piłkę w bramce, ale wcześniej był na spalonym.
Łodzianie czuli się niezwykle pewnie. Dążyli do zdobycia trzeciego gola, a pomóc w tym chciał… Dąbrowski. Środkowy obrońca dośrodkowywał w pole karne Puszczy, ale ełkaesiak znajdujący się w nim uderzył z woleja niecelnie.
ŁKS wygrał czwarty mecz z rzędu. Forma łodzian imponuje, a styl w jakim zdobywają trzy punkty zaczyna robić wrażenie. Chociaż szefowie łódzkiej drużyny ciągle tonują nastroje wokół niej, trzeba przyznać, że w pierwszej połowie ełkaesiacy zagrali na miarę potencjału kadrowego, albo i jeszcze lepiej. Aż trudno uwierzyć, jak pozytywnie na drużynie, która nie była w stanie wygrać meczu u siebie przez prawie pół roku, wpłynęły zmiany w pionie sportowym i organizacyjnym.
ŁKS – Puszcza Niepołomice 2:0
1:0 – Dankowski (3.)
2:0 – Trąbka (7.)
ŁKS: Arndt – Dankowski, Dąbrowski, Monsalve, Szeliga – Trąbka (81. Ochrończuk), Kuźma (81. Lorenc), Kowalczyk – Pirulo (63. Biel), Ibe-Torti (63. Moreno) Janczukowicz (72. Balongo)
Puszcza Niepołomice: Komar – Pięczek, Wojcinowicz, Sołowiej, Koj (60. Kramarz), Aftyka (60. Mroziński) – Hajda, Serafin, Thiakane, Tomalski – Klisiewicz (Siemaszko 18.)
żółte kartki: Dąbrowski – Koj