Wierzę w powodzenie mojej misji i nie mówię tego, by zaklinać rzeczywistość, tylko realnie oceniam sytuację. Spokojnie, nie poddawajmy się, nie kończmy sezonu w październiku – powiedział podczas briefingu prasowego przed meczem z Rakowem Częstochowa Piotr Stokowiec, trener ŁKS-u.
– Dla nas nie ma łatwych i trudnych przeciwników. To nie koncert życzeń – gramy z każdym, kogo wyznacza nam terminarz i do każdego podchodzimy tak samo. Raków to dobry rywal, żeby dowiedzieć się więcej o drużynie, sprawdzić się, pokazać z dobrej strony i udowodnić, że jesteśmy warci więcej niż sugerowałby mecz z Górnikiem. Wiemy, jak Raków gra i jak się na niego przygotować. Mam pomysł na to, jak drużyna ma funkcjonować w tym starciu, wiem, jak ma ono wyglądać. A jak to wyjdzie w praktyce: zobaczymy – stwierdził szkoleniowiec Biało-Czerwono-Białych.
Stokowiec zapewniał, że wie, jak wyprowadzić swój zespół z kryzysu. – W ostatnim czasie pracowaliśmy sporo nad przygotowaniem mentalnym, przeprowadziliśmy specjalną odprawę poświęconą temu tematowi, a także sporo rozmów z zawodnikami. Myślę, że podczas nich wiele spraw sobie wyjaśniliśmy. Jestem tu dopiero dwa tygodnie. Mam plan, jak poprawić sytuację, ale nie jestem szarlatanem i nie będę obiecywał, że poprawa przyjdzie już teraz. Musimy przekuć frustrację, którą czujemy po meczu z Górnikiem w coś konstruktywnego, w konkret codziennej pracy – podkreślił.
Doświadczony trener wskazywał na sytuacje w swojej karierze, w której był w podobnie trudnej sytuacji, co dziś w ŁKS-ie, a potrafił wyprowadzić swój zespół na prostą. – Gdy przyszedłem do Lechii, przegraliśmy pierwsze trzy mecze. Ostatecznie utrzymaliśmy się, a na koniec graliśmy w europejskich pucharach. Ostatnio, gdy wróciłem do Zagłębia Lubin także mieliśmy trudną sytuację, przegraliśmy u siebie 0:4 z Wartą Poznań, ale na koniec uratowaliśmy Ekstraklasę. Również tutaj wierzę w powodzenie mojej misji i nie mówię tego, by zaklinać rzeczywistość, tylko realnie oceniam sytuację. Spokojnie, nie poddawajmy się, nie kończmy sezonu w październiku, nie patrzmy na wszystko w czarnych kolorach. Potrzebujemy przede wszystkim przełamania, serii dwóch-trzech zwycięstw. Wierzę w tych zawodników, bo widać, że im zależy. Drużyna nie jest zaniedbana fizycznie, dostrzegam w niej punkty zaczepienia do tego, żeby zrobić progres – przekonywał.